Zamknij

Ile waży srebro? O radości, doświadczeniu i ambicji Kamila Stocha

21:00, 31.03.2019 Jakub Balcerski
Skomentuj

(fot. Mateusz Król)

Adam Małysz w Seefeld wspomniał nam, że Kamil Stoch po dobrych wynikach i przede wszystkim srebrnym medalu na mistrzostwach świata znalazł nową motywację. Kibice drżeli, gdy w zawodach tuż po światowym czempionacie jego forma spadła, a u zawodnika pojawiły się problemy, których sam nie umiał wytłumaczyć. To był trudny, a nawet bardzo trudny sezon Kamila. Najważniejsze, że przetrwany i to wciąż w świetnym, podsumowując stylu.

Jeśli trener mnie weźmie do drużyny

Sezon 2018/2019 dla Kamila Stocha to spora zmiana nastrojów. Ogólnie oceni się go zdecydowanie na plus - srebrny medal podczas MŚ w Seefeld, 2 zwycięstwa i łącznie 9 miejsc na podium zawodów Pucharu Świata, które dały 3 pozycję w klasyfikacji generalnej na koniec cyklu mogą cieszyć. Kamil pewne cele z pewnością zrealizował, choć zabrakło nieco do tego, by podobnie mówić o końcówce sezonu, gdy rozstrzygała się kwestia wciąż nieobecnej w trofeach Polaka małej Kryształowej Kuli za loty, a także wcześniej przy Turnieju Czterech Skoczni. Nie zabrakło zatem nieco gorzkich momentów, od których skoczek zdążył odzwyczaić kibiców.

Większość z nich niemalże alergicznie reagowała na pewne słowa mistrza, który po nieudanych konkursach często w dość smutnym nastroju w rozmowach z dziennikarzami wyglądał bezradnie. Zwłaszcza, gdy zawalał w drużynie lub tuż przed nią. Nawiązywał nawet do tego, że nie wie, czy Stefan Horngacher przewidział go w składzie na konkurs z udziałem zespołów danych reprezentacji. Austriak zawsze darzył jednak Stocha ogromnym zaufaniem, a sam często zastanawiał się, co jest przyczyną sinusoidalnej chwilami formy Polaka. Do przyczyny będąc z boku dojść trudno, ale można podejrzewać, że w skokach Kamila wszystko było dopracowane na wysokim poziomie przez taki okres, że odezwały się detale, które chwilowo dominowały nad tym, czy próba będzie daleka - choćby techniczne, które ciężko było wyjaśniać samemu Stochowi.

Ujeżdżanie mamuta

Mamuty Kamil Stoch oswajał w tym sezonie prawdopodobnie najdłużej. Najmniej problemów miał na tym w Niemczech. Podczas zawodów na skoczni imienia Heiniego Klopfera w Oberstdorfie radził sobie dobrze już po piątku, gdy ustabilizowały loty po pierwszych próbach. Vikersund, czy Planica przychodziły o wiele trudniej, choć też w zupełnie innym momencie sezonu i formy Kamila Stocha. Jeszcze w Niemczech Stoch mówił o "ujeżdżaniu mamuta", a sam termin idealnie wpisywał się w to, co działo się z nim przez cały sezon na skoczniach do lotów.

Zazwyczaj w karierze Kamila loty przynosiły radość - skoczkowi i kibicom. W tym sezonie poza Oberstdorfem, stały się symbolem jego kłopotów i owszem - nie będących najważniejszą sprawą podczas całej kampanii, ale stawiających pewien znak zapytania. Przede wszystkim widząc, jak bardzo zależało mu na zwalczeniu takich problemów, jak te z Norwegii, czy Słowenii, a jak trudno to przychodziło. 225-metrowy lot w pewnym momencie był maksimum jego możliwości, co nie jest oczywiście niczym złym, dopóki rywale nie latają o 20 metrów dalej.

Radość ma metkę

Nikt nie zamierza jednak pisać, że to był sezon pełen takich porażek i usłany tylko słabą dyspozycją Kamila. Tak naprawdę od początku wyglądało to bardzo dobrze, z przestojem na TCS, a w szczególności Innsbruck, gdzie mały kryzys dopadł całą naszą kadrę, a potem forma nie schodziła z wysokiego poziomu aż do końcówki sezonu. Były momenty znakomite, były i te, w których trudno byłoby zmieścić na twarzy uśmiech. Dla Kamila na pewno ważnym był finalny wynik w klasyfikacji generalnej, w której stanął na podium i spełnił pewnie także swoje oczekiwania, a na najważniejszej imprezie sezonu prezentował dobrą dyspozycję, choć na Bergisel sam żałował, że nie była to pozycja medalowa.

Od wielu miesięcy mówi się o wzrastającym doświadczeniu Kamila Stocha - skoczka, który w karuzeli Pucharu Świata jest na szczycie już 3 sezon z rzędu, a w stawce pozostaje od 15 lat. Jednego z najbardziej zaznajomionych ze skoczniami całego świata startującego zawodnika. Gdy pada pytanie skierowane o te kwestie do samego Kamila, bardzo się ożywia, bo docenia to, ile już zrobił i to, co wydobywa wciąż z lat spędzonych przy skakaniu na nartach. Wciąż jednak szuka czegoś więcej, dłubie w szczegółach i chce się rozwijać. To sytuacja, która generuje także duże pokłady ambicji, o której sam Stoch mówi dość wyraźnie. Nie szuka wyjaśnień, nie idzie na łatwiznę, a opowiada, że ona jest duża i u niego występuje. To sprawia, że porażki odbiera się jeszcze trudniej, a sukcesy świętuje z wielkim uśmiechem. Ta radość ma dość wartościową metkę - tak dużo kosztującą zawodnika, co dokładającą mu przemyśleń, które później może przekuwać w poprawę błędów.

Srebro ze smyczką

Zaczęło się od Wisły i problemów z kwalifikacją do konkursu, kończyło na podium "generalki" PŚ. Wiodło przez trudności, wskakiwanie na podium i... zakładanie na szyję srebra ze smyczką. Pomijając fakt, że Kamil do srebra raczej nie przywykł, bo zostało one zdobyte w takich okolicznościach, że nie smakowało, jak jakakolwiek porażka z kimkolwiek, ten medal ma, jak każdy dwie strony. Tę z piękną historią, być może nieco kuriozalną, ale dającą szczęście i łzy, których w Seefeld nie brakowało. I tę drugą, nieco bardziej skomplikowaną.

Adam Małysz dzień po szalonym konkursie mówił, że rozmawiał z Kamilem o tym medalu. - Mówił mi, że daje mu dodatkową motywację, pozwala skupić się na pracy i stawaniu się jeszcze lepszym. To świetna wiadomość, bo oznacza też, że Kamil nie myśli teraz o przyszłości, a o swojej formie obecnie - opisywał. Co prawda chwilę później ta forma poszła nieco w dół, ale takie podejście Stocha uspokaja. Medal oznaczał, że wciąż jest w stanie walczyć z najlepszymi, zwłaszcza jak nie szło. Mogło nie iść momentami, mogło nieco dłużej, ale droga wciąż jest widoczna i może wieść do pięknych chwil. Teraz jednak skupienie na rozwoju, ciągłej poprawie jest najważniejsze i cieszy chyba najbardziej. O tym, ile waży srebro z Seefeld dowiemy się już niedługo, a póki co widać, jak cenną jest zdobyczą.

Źródło: informacja własna

(Jakub Balcerski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%