Zamknij

Ile sekund daje doping? Szczere wyznanie przyłapanego biegacza

07:01, 28.02.2022 Piotr Wojtaszczyk
Skomentuj

W sporcie wciąż jest bardzo wiele przypadków stosowania wspomagaczy. Doping w sportach zimowych pojawia się zazwyczaj przy okazji wielkich sportowych imprez. Wszyscy pamiętamy m.in. ogromną wpadkę Rosjan przy okazji igrzysk w Soczi w 2014 roku. Podobny los spotkał Maxa Hauke - austriackiego biegacza narciarskiego. W 2019 podczas czempionatu w Seefeld został on złapany na przetaczaniu krwi. Teraz, w szczerym wywiadzie z Dagbladet, wyznaje, co daje doping, ile czasu można na nim zyskać i jak długo był stosowany w austriackiej kadrze.

fot. YouTube

Przypomnijmy, że cała afera rozpoczęła się w 2019 roku. W jej wyniku zatrzymano m.in. Dominika Baldaufa i Maxa Haukego, który to w Seefeld został przyłapany na transfuzji krwi. Hauke i Baldauf zostali skazani na pięć miesięcy warunkowego pozbawienia wolności. Ponadto każdy z nich musiał zapłacić grzywnę wynoszącą 480 euro. Taka decyzja zapadła w sądzie okręgowym w Innsbrucku podczas drugiej rozprawy. Obaj zawodnicy w pełni przyznali się do swojej winy.

Sweter może zatrzeć ślady zbrodni

Przez trzy lata Hauke ​​i jego najlepszy przyjaciel - Dominik Baldauf - dopuszczali się stosowania dopingu. Przez długi czas nie dawali się jednak złapać. Chcieli mieć pełną kontrolę. O ich "wybrykach" nie wiedzieli nawet najbliżsi. Jak biegacze się ukrywali?

- Przetaczaliśmy krew rano przed wyścigiem, jeden litr. Po wyścigu robiliśmy to ponownie. Wtedy mieliśmy kontrolę, a wyniki były w normie. Właściwie nigdy nie byłem testowany po zawodach. Ale gdybyśmy byli testowani po wyścigu, moglibyśmy wypić litr słonej wody i zatuszowałaby wszystkie ślady. Przetestowaliśmy to i zadziałało. Testowanie odbywało się w czasie, gdy byłem czysty. Przez całe lato nosiłam sweter z długimi rękawami, żeby ukryć ślady po transfuzji. Było tam trochę krwi, ale powiedziałem, że to z powodu kontroli antydopingowej. To wyjaśnienie kupowało ludzi.  - mówi Hauke.

- Tak bardzo chcieliśmy odnieść sukces na mistrzostwach świata u siebie w Seefeld. Myślałem, że wielu moich konkurentów stosuje doping i że muszę zrobić to samo, aby osiągnąć swoje cele - dodaje Austriak.

Ile daje doping?

Istnieje kilka form dopingu krwi. Hauke ​​i spółka stosowali staromodny sposób polegający na transfuzji. Doping tego rodzaju polega na stosowaniu rozmaitych technik medycznych, które potrafią zwiększać możliwości wysiłkowe organizmu bez konieczności podawania dodatkowych substancji. Celem transfuzji przeprowadzanej przed zawodami jest zwiększenie pojemności tlenowej krwi sportowca, co przekłada się na poprawę jego wytrzymałości.

- Gdy biegłem przez 30 minut, uzyskiwałem czas 30 sekund lepszy od tego bez dopingu. W zawodach trwających godzinę była to już minuta. Było mi o wiele lepiej po dopingu. Wiele osób może pomyśleć, że to niewiele. Ściganie tych sekund jest ogromnym ryzykiem, ale może wiele nadrobić. Na przykład 30-sekundowa poprawa może być różnicą między byciem na 30. a 15. miejscu podczas 15-kilometrowego biegu. W latach 90. i na początku 00. zysk był prawdopodobnie znacznie większy niż u nas. Dwadzieścia lat temu nie było paszportu krwi, dużo łatwiej było oszukiwać - zaznacza Hauke.

- W latach 90. i na początku 00. zysk był prawdopodobnie znacznie większy niż u nas. Dwadzieścia lat temu nie było paszportu krwi, dużo łatwiej było oszukiwać - mówi Hauke ​​​​i myśli między innymi o aferze dopingowej Johana Mühlegga, a także szeregu Rosjan, a także kilku rodaków z Austrii.

"Łowca" dopingu, lekarz i członek honorowy FIS - Inggard Lereim - uważa, że ​​Hauke ​​upraszcza efekt dopingu krwi.

- Istnieją duże różnice osobnicze, a zależy to od stężenia i formy dopingu krwi. Nie wiem, na ile dokładnie to zmierzyli, ale dużym uproszczeniem jest stwierdzenie, że efekt jest taki, jak twierdzi Hauke. Istnieje wiele nieznanych czynników. Nie ma ostatecznej decyzji i istnieją duże różnice indywidualne, ale może to dotyczyć jego i jego doświadczeń. Ale nie możemy uogólniać i mówić, że jest to efekt osiągalny dla wszystkich. Myślę, że zazwyczaj ta różnica wynosi jeszcze więcej - mówi Lereim.

Narty lepsze od dopingu?

Max Hauke uważa, że ​​różnica między dobrymi a złymi nartami w zawodach może być nawet większa niż rzeczywisty efekt dopingu krwi. Smarowanie może przynosić jeszcze potężniejsze różnice czasowe. Austriak twierdzi, że ​​Norwegowie prezentują wspaniałą formą, a w dodatku posiadają niesamowity serwis To daje im ogromną przewagę. Hauke ​​pamięta nawet sytuację, kiedy pożyczył narty od norweskiej kadry.

- Nie przywieźliśmy tam smarów. Wtedy otrzymaliśmy pomoc od Norwegów. To były najlepsze narty, jakie kiedykolwiek miałem. To było absolutnie niesamowite.  To był inny świat - zakończył 29-latek.

Źródło: dagbladet.no

(Piotr Wojtaszczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%