Zamknij

Historia PŚ w biegach. Panie wkraczają do akcji

14:02, 02.05.2020 Marta Grzyb
Skomentuj

fot. Ivar Aaserud/VG

Szósta odsłona rywalizacji pucharowej obfitowała w wiele interesujących wydarzeń. Za sprawą sukcesów Józefa Łuszczka na czempionacie w Lahti, w roku 1979 zakopiańscy kibice na żywo mogli dopingować najlepszych biegaczy. W sezonie 1978/1979 po raz pierwszy do walki o punkty Pucharu Świata stanęły kobiety...

Po pięciu odsłonach zmagań pucharowych, w których uczestniczyli wyłącznie mężczyźni, nadszedł czas, by walkę o Kryształową Kulę mogły stoczyć także kobiety. Należy przy tym mieć na uwadze fakt, iż w dalszym ciągu potyczki te miały charakter nieoficjalny. Pierwszą biegaczką, która mogła podnieść ręce w geście tryumfu w zawodach pucharowych, była... Amerykanka, Alison Owen-Spencer. Urodzona w 1953 roku sportsmenka nie miała sobie równych w biegu rozgrywanym na dystansie 5 kilometrów, który przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych - a dokładniej - w miejscowości Telemark. Po sukcesie na "własnej ziemi" nie pojawiły się jednak kolejne lokaty w czołowej trójce. Ostatecznie Owen-Spencer zajęła siódmą lokatę w końcowej klasyfikacji Pucharu Świata, przy czym warto odnotować, iż była ona - obok Weroniki Hesse z Niemieckiej Republiki Demokratycznej - jedną z dwóch zawodniczek spoza Związku Radzieckiego, która mogła cieszyć się ze zwycięstwa w zawodach najwyższej rangi w sezonie 1978/1979. Sezon ten, jak już wspomniano, został całkowicie zdominowany przez reprezentantki Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zawodniczki tego kraju wygrały bowiem siedem na dziewięć indywidualnych biegów przeprowadzonych w inauguracyjnej edycji kobiecej rywalizacji o Kryształową Kulę. Tak znakomite rezultaty znalazły swe odbicie w "tabeli podsumowującej sezon". W zestawieniu tym w gronie dziesięciu najlepszych biegaczek narciarskich znalazło się miejsce dla sześciu Sowietek. Tą, która widniała "na górze" tabeli, była Galina Kułakowa. Jedno "oczko" mniej zgromadziła od niej Raissa Smetanina. Podium uzupełniła natomiast Sinaida Amossowa. Najlepszą nie-Sowietką na przestrzeni całego sezonu okazała się Norweżka, Marit Myrmæl, która pierwszą odsłonę kobiecego Pucharu Świata, epilog którego miał miejsce 17 marca 1979 roku w czeskim Strbskim Plesie, zakończyła na piątej pozycji.

Wśród panów zróżnicowanie etniczne na podium było zauważalnie większe niż miało to miejsce w przypadku pań. Obok Norwegów, Szwedów i Sowietów, na podium zawodów indywidualnych plasowali się także reprezentanci Włoch, Francji czy... Bułgarii. Niestety, w gronie tym zabrakło miejsca dla jakiegokolwiek Polaka. Józef Łuszczek, który na mistrzostwach świata w roku 1978 święcił momenty chwały, w kolejnym sezonie nie zdołał potwierdzić swej przynależności do światowej czołówki. Za sprawą jego sukcesów na wspomnianym czempionacie, Zakopane zyskało przywilej zorganizowania zawodów zaliczanych do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Te odbyły się w połowie lutego 1979 roku w połączeniu z Memoriałem imienia Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny. Na starcie biegu na dystansie 15 kilometrów stanęły wielkie tuzy międzynarodowego narciarstwa biegowego. Nie zabrakło zwycięzcy poprzedniego Pucharu Świata - Svena-Åke Lundbäcka ze Szwecji czy jego kolegi z reprezentacji, Thomasa Wassberga. Akces do walki o czołowe lokaty zgłosili także Nikołaj Bażukow i Aleksander Zawjałow z ZSRR, Jean-Paul Pierrat z Francji, Ove Aunli i Lars Erik Eriksen z Norwegii (na starcie zabrakło między innymi zwycięzcy opisywanej edycji Pucharu Świata, Oddvara Brå, ale o tym za chwilę) czy Włosi - Maurilio De Zolt oraz Giulio Capitanio, który okazał się historycznym - pierwszym - tryumfatorem zawodów rozgrywanych na polskiej ziemi. O 1,21 sekundy gorszy czas od niego uzyskał wspomniany już Zawjałow, zaś 3,77 sekundy wolniej do mety dobiegł kolejny reprezentant Związku Radzieckiego, Władimir Łukjanow. Zawirowania wokół powrotu Łuszczka z próby przedolimpijskiej w Lake Placid sprawiły, że zakopiańską rywalizację zakończył on dopiero na... dwudziestej ósmej pozycji. - Pamiętam, że zaraz na początku dogonił mnie startujący pół minuty po mnie teoretycznie słabszy zawodnik. Tuż po starcie był wtedy długi zjazd, później były Toporowe Stawki, odcinek podbiegu, i tam trochę nadrobiłem, bo pod górę byłem jeden z najlepszych, ale dalej znów były zjazdy i tam ponownie traciłem. Łącznie u siebie wypadłem więc nie za dobrze - wspominał mistrz świata z Lahti.

Dziwić może fakt, iż na start w Zakopanem nie zdecydował się zwycięzca dwóch poprzednich biegów rozgrywanych na dystansie 15 kilometrów, a mianowicie Oddvar Brå. Absencja Norwega na polskiej ziemi nie była spowodowana problemami zdrowotnymi. Wynikała ona raczej ze swego rodzaju... wyrachowania, będącego pokłosiem zapisów regulaminowych Pucharu Świata. Te zaś wskazywały, iż na ogólną sumę punktów danego zawodnika w klasyfikacji generalnej składać się będzie pięć najlepszych rezultatów - dwa z biegów długodystansowych (10 i 20 kilometrów u kobiet oraz 30 i 50 kilometrów u mężczyzn) oraz trzy z biegów krótkich (5 kilometrów u pań oraz 15 kilometrów u panów). Brå, mający na swym koncie ilość punktów niemal zapewniającą zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, zdecydował, iż wyjazd do Polski najzwyczajniej w świecie mu się nie opłaca. Zamiast tego wrócił on do Skandynawii, gdzie przygotowywał się do kończących sezon zawodów w: Falun, Lahti oraz Oslo. Posunięcie to okazało się być słuszne. Co prawda w Szwecji nie stanął on na podium, jednak już w Finlandii uplasował się na drugiej pozycji, by w kończących sezon zmaganiach w Norwegii móc podnieść ręce w geście tryumfu po biegu na dystansie 50 kilometrów. Tym samym Oddvar Brå został pierwszym zawodnikiem, który zdobył więcej niż jedną Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w biegach narciarskich. Po raz drugi z rzędu tuż za tryumfatorem cyklu sklasyfikowany został Lars Erik Eriksen z Norwegii. Skład czołowej trójki uzupełnił najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu, Sven-Åke Lundbäck.

Być może niektórzy zastanawiają się, co stało się ze wspomnianym w niniejszym tekście Thomasem Wassbergiem oraz jego wielkim rywalem, Juhą Mieto. Uspokajam, panowie "przygotowywali się" do jednego z najważniejszych startów w historii narciarstwa biegowego... O tym jednak w kolejnym felietonie...

Źródła: informacja własna; Wikipedia; D. Ludwiński, Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich, Wydawnictwo SQN, Kraków 2014.

(Marta Grzyb)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%