Zamknij

Historia PŚ w biegach. Największy skandal w dziejach

16:00, 03.10.2020 Marta Grzyb
Skomentuj

Fot. Riitta Salmi

Zima z przełomu lat 2000/2001 dostarczyła sympatykom narciarstwa biegowego wielu niezapomnianych emocji. Jej punktem kulminacyjnym były XXX Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym, których gospodarzem było fińskie Lahti. Czempionat ten przeszedł do historii przede wszystkim za sprawą największej afery dopingowej, której uczestnikami byli biegacze i biegaczki narciarskie.

Tryumf szwedzko-rosyjski

Inauguracja dwudziestej ósmej odsłony męskiej rywalizacji o Kryształową Kulę miała miejsce 25 listopada 2000 roku w norweskim Beitostølen. Tego samego dnia dwudziesty drugi cykl swych zmagań zainaugurowały panie. Obrońcami trofeów byli Johann Mühlegg i Bente Skari. Zarówno Hiszpan, jak i Norweżka nie powtórzyli jednak wyczynu sprzed roku. Obydwoje musieli zadowolić się drugą lokatą w klasyfikacji pucharowej. Mühleggowi do pełni szczęścia zabrakło stu sześćdziesięciu punktów; w przypadku Skari strata do liderki była jeszcze mniejsza - wyniosła ona bowiem sto szesnaście "oczek". W dwudziestu indywidualnych biegach przeprowadzonych w sezonie 2000/2001 sześć razy na najwyższym stopniu podium stawał Szwed, Per Elofsson. O jeden tryumf więcej w tym samym czasie zanotowała Rosjanka, Julija Czepałowa. Dokonania te pozwoliły wspomnianej dwójce odebrać 25 marca 2001 roku Kryształowe Kule dla najlepszych zawodników zimy... zimy, której punktem kulminacyjnym były XXX Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym. Gospodarzem tejże imprezy było fińskie miasto Lahti. Mimo iż tak Elofsson, jak i Czepałowa wyjechali z Finlandii z więcej niż jednym medalem (Szwed wywalczył na owym czempionacie trzy krążki; dorobek Rosjanki był skromniejszy o jeden laur), czym oczywiście zapisali się w historii dyscypliny, to jednak szerszym echem odbiły się inne wydarzenia mające miejsce na najważniejszej imprezie sezonu 2000/2001.

Pierwsze mistrzostwa blondwłosej Norweżki

I nie chodzi tu bynajmniej o debiut pewnej blondynki z Norwegii na imprezie tej rangi. Dla zawodniczki mającej niespełna dwadzieścia jeden lat fiński czempionat był doskonałą okazją do pokazania się szerszemu gronu publiczności. Mimo iż od ponad roku reprezentowała swój kraj w pucharowych startach, to na pierwsze punkty w tego typu zawodach czekała do 28 grudnia 2000 roku (dokładnie rok i dzień od debiutu). W Lahti zaprezentowała się przyzwoicie. Dziewiętnasta lokata w biegu łączonym rozegranym na dystansie 10 kilometrów i dwudzieste czwarte miejsce w rywalizacji przeprowadzonej techniką klasyczną na trasie liczącej również 10 kilometrów nie wystarczyły jednak do tego, by zyskać uznanie w oczach sztabu trenerskiego i tym samym wystartować w sztafecie. W niej honoru norweskich barw narodowych strzegły: Anita Moen, Bente Skari, Elin Nilsen i Hilde G. Pedersen. - Miała umięśnione i bardzo silne ciało. Kiedy zobaczyłyśmy jej mięśnie i zdałyśmy sobie sprawę, że ona trenuje zaledwie od kilku lat, to nie miałyśmy wątpliwości, że w przyszłości będzie bardzo dobra - mówiła o urodzonej w Trondheim sportsmence Moen. Jakie są zatem podstawowe personalia utalentowanej blondwłosej Norweżki? Marit Bjoergen... brzmi znajomo, prawda? Naturalny kolor włosów jednej z najwybitniejszych postaci narciarstwa biegowego jest bowiem znacznie jaśniejszy od tego, jaki pamiętamy z występów na trasach biegowych w kolejnych latach. Dodatkowo, przed fińskim czempionatem Bjoergen przefarbowała się na jasny blond. Jaki był tego efekt? Przekonajmy się!

Od lewej: Bente Skari, Tina Bay, Vibeke Skofterud oraz Marit Bjoergen/ fot. Terje Bendiksby (SCANPIX)

"Lahti Six"

Jak już zauważono, to nie blondwłosa Norweżka zrobiła w Lahti prawdziwą furorę. Tymi, których nazwiska najgłośniej wybrzmiewały na XXX Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Klasycznym, byli Finowie. Powodem ich niezwykłej popularności na owym czempionacie bynajmniej nie był fakt, iż startowali oni u siebie, a - jak wiadomo - "ściany pomagają". Zaczęło się od torby... tak, torby, którą kilka dni przed rozpoczęciem najważniejszej imprezy sezonu lekarz reprezentacji Finlandii przez pomyłkę zostawił na stacji benzynowej w pobliżu lotniska w Helsinkach. Niby nic wielkiego. Jej zawartość była jednak szokująca. Znajdował się w niej bowiem ekwipunek niezbędny do "profesjonalnego" stosowania dopingu. Jakiś czas później (tj. po rozegraniu biegu przeprowadzonego techniką klasyczną na dystansie 15 kilometrów, a przed biegiem łączonym) poddane badaniom próbki Jariego Isometsy dały pozytywny wynik. Brązowemu medaliście biegu łączonego natychmiast odebrano wywalczony krążek. Tymczasem mistrzostwa trwały... Na własnej ziemi fińskie sztafety niemalże dzieliły i rządziły. Panowie zdobyli mistrzowski tytuł, paniom przypadła w udziale druga lokata. Radość kibiców była ogromna. Szybko okazało się, że wyniki te nie są dziełem znakomitego przygotowania zawodników Suomi, a jedynie efektem profesjonalnie funkcjonującej "machiny dopingowej". No, może prawie profesjonalnie funkcjonującej... Wszak pozostawienie w przypadkowym miejscu "bogato wyposażonej" torby może przeczyć owemu profesjonalizmowi. Wróćmy jednak do "fińskich bohaterów". Oprócz wspomnianego już Isometsy w "elitarnym" gronie "Lahti Six" znaleźli się także: Janne Immonen, Harri Kirvesniemi, Mika Myllylä, Virpi Kuitunen oraz Milla Jauho. Wszystkim im udowodniono stosowanie dopingu na opisywanym czempionacie. Niesmak był tym większy, iż wszystko rozegrało się u gospodarzy, na fińskiej ziemi, w jednym z miejsc tak bardzo kojarzących się z biegami narciarskimi. Jak napisano w dokumencie wydanym przez specjalną grupę zadaniową ds. dochodzeń dopingowych, "poważną przyczyną spraw dopingowych w Lahti była nie tylko duża liczba sprawców, sześciu, ale także fakt, że doping miał miejsce pod auspicjami Fińskiego Związku Narciarskiego". Kilka lat po skandalu z udziałem grupy "Lahti Six", Kari-Pekka Kyrö, trener reprezentacji Finlandii na pamiętnych mistrzostwach i "architekt" całego procederu, przyznał, że w latach 90. w Fińskim Związku Narciarskim istniał program farmakologiczny, a fińscy narciarze systematycznie przyjmowali erytropoetynę, hormon wzrostu czy ekspander plazmowy. Pozostaje mieć nadzieję, że - mimo wszystko - ci, którzy rzeczywiście dopuścili się nieuczciwych praktyk, odpowiedzieli za swe niecne czyny i zrozumieli swoje błędy.

Źródła: informacja własna; fis-ski.com; vg.no; Wikipedia; L. Paoli, A. Donati, The Sports Doping Market. Understanding Supply and Demand, and the Challenges of Their Control, Springer, Nowy Jork 2014.

(Marta Grzyb)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%