Zamknij

Historia PŚ w biegach. Czas na oficjalną rywalizację

13:09, 23.05.2020 Marta Grzyb
Skomentuj

Fot. Peter Graves/FIS

Po ośmiu nieoficjalnych odsłonach rywalizacji o Kryształową Kulę, w roku 1982 po raz pierwszy Międzynarodowa Federacja Narciarska objęła swym patronatem Puchar Świata w biegach narciarskich. Tym samym to właśnie sezon 1981/1982 powszechnie uznaje się za pierwszy oficjalny międzynarodowy cykl walki o miano najlepszych narciarzy biegowych zimy.

Inauguracja sezonu 1981/1982 (choć zważywszy na to, że sezon ten trwał jedynie w okresie od stycznia do kwietnia 1982 roku, raczej należałoby go nazywać sezonem 1982; niemniej jednak we wszelkich oficjalnych źródłach podaje się lata 1981/1982, z tego też względu nie będziemy starać się być "na siłę" oryginalnymi) miała miejsce 9 stycznia 1982 roku. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni rywalizowali na niemieckiej ziemi - panie w Klingenthal, zaś panowie w Reit im Winkl. Historycznymi tryumfatorami pierwszych w pełni oficjalnych zawodów odbywających się pod egidą Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) zostali Czechosłowaczka, Květa Jeriová, i Norweg, Pål Gunnar Mikkelsplass. Reprezentantka Czechosłowacji potwierdziła tym samym bardzo dobrą dyspozycję z wcześniejszego sezonu. Wysoką formę podtrzymywała ona także w kolejnych startach. Tryumfowała ona bowiem w dwóch następnych biegach, które miały miejsce kolejno we francuskim La Bresse i w niemieckim Furtwangen. Wydawało się, że nic i nikt nie powstrzyma jej przed całkowitą dominacją na mistrzostwach świata. No właśnie, wydawało się...

Zanim przejdziemy do czempionatu, który w 1982 roku gościł w Oslo, przyjrzyjmy się wcześniej rywalizacji, która na początku sezonu toczyła się wśród panów. W przeciwieństwie do reprezentującej czechosłowackie barwy, Květy Jeriovej, Pål Gunnar Mikkelsplass nie poszedł za ciosem. Co więcej, ani razu w opisywanej odsłonie walki o Kryształową Kulę nie stanął on już na podium zawodów najwyższej rangi. W szwajcarskim Le Brassus i włoskim Brusson równych nie miał sobie bowiem niespełna 27-letni niejaki... William Conrad Koch, znany szerszej publiczności jako Bill Koch. Urodzony w 1955 roku w Brattleboro zawodnik nie był na początku lat 80. postacią anonimową. W 1976 roku - podczas igrzysk olimpijskich w Innsbrucku - wywalczył on srebrny medal w biegu rozgrywanym na dystansie 30 kilometrów. Później wydawało się, że słuch o nim zaginął. Do czasu... Absencja Amerykanina wynikała bowiem z faktu, iż w poprzednich sezonach bez reszty poświęcał się on poprawianiu swych umiejętności w nowej technice biegowej. A wszystko zaczęło się w roku 1980, kiedy to biegacz z Brattleboro uczestniczył w serii zawodów na Półwyspie Skandynawskim. Tam - podczas jednego z biegów - niespodziewanie przemknęli obok niego dwaj rywale stosujący zupełnie inny (nieznany do tej pory) styl biegu. Różnica między biegnącym klasykiem Kochem a używającymi "nowatorskiej" (jak na ówczesne czasy) techniki była ogromna. Poirytowany Amerykanin postanowił, że i on nauczy się tak biegać. Co sobie zaplanował, to też uczynił. A że był pojętnym uczniem, to na efekty swej pracy nie musiał długo czekać. Już w roku 1982 nie tylko wygrywał pojedyncze biegi pucharowe, ale i okazał się być historycznym tryumfatorem pierwszej oficjalnej odsłony walki o Kryształową Kulę. Czym zatem była owa "magiczna" technika biegowa? Niczym innym, jak znanym nam dziś stylem dowolnym (łyżwowym), który jest oczywiście znacznie szybszy aniżeli pierwotna technika biegowa ("klasyk"). Sukces Amerykanina był nie w smak przedstawicielom wielu innych nacji, którzy żądali dyskwalifikacji zawodnika zza oceanu. Twierdzili oni, iż odpychanie się jedną nogą niszczy tory biegowe, przez co zawodnicy wyruszający na trasę po Kochu mieli "podwójnie" utrudnione zadanie - po pierwsze ze względu na sam fakt stosowania innej techniki, a po drugie - tory, po których biegli, były znacząco zniszczone, przez co utrzymywanie się na nich nie należało do najłatwiejszych zadań. Oczywiście, należy przy tym wszystkim zauważyć, że sportowiec z Brattleboro tak naprawdę nie używał wyłącznie stylu łyżwowego. W istocie był to bowiem "styl hybrydowy", łączący w sobie elementy "klasyka" i "łyżwy". Technika ta okazała się być receptą na sukces, która pozwoliła Amerykaninowi zapisać się na kartach historii światowego narciarstwa biegowego.

Imprezą docelową sezonu 1981/1982 były mistrzostwa świata w Oslo. Patrząc na wyniki poprzedzających je biegów, wydawać by się mogło, że w Norwegii dzielić i rządzić będą Květa Jeriová i Bill Koch. Piękno sportu polega jednak między innymi na jego nieprzewidywalności. Zarówno Czechosłowaczka, jak i Amerykanin w Oslo wywalczyli zaledwie po jednym brązowym medalu, co - biorąc pod uwagę wcześniejsze dokonania sezonu - było dla nich pewnym rozczarowaniem. Najlepszą biegaczką mistrzostw z czterema medalami na koncie (trzema indywidualnymi - dwoma złotymi i srebrnym, oraz jednym wywalczonym wraz z koleżankami z drużyny) została druga zawodniczka poprzedniej edycji zmagań pucharowych, Norweżka, Berit Aunli. Wśród panów z mistrzowskich tytułów mogli cieszyć się Szwedzi - Thomas Eriksson i Thomas Wassberg, a także Norweg, Oddvar Brå. W rywalizacji męskich sztafet doszło do nietypowej sytuacji. Linię mety równocześnie przekroczyli reprezentanci Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i Norwegii, w efekcie czego przyznano dwa złote medale w tejże konkurencji.

Jak na norweskim czempionacie poradzili sobie reprezentanci Polski (a właściwie reprezentant - Józef Łuszczek)? Pisząc krótko, fajerwerków nie było. W biegu rozgrywanym 20 lutego 1982 roku na dystansie 30 kilometrów uplasował się on na piętnastej pozycji, trzy dni później dystans o połowę krótszy ukończył na dziewiętnastym miejscu. Cały sezon - mimo iż bez ani jednego pucharowego podium - Polak zakończył na jedenastej lokacie. W tym momencie zakończyła się też współpraca Józefa Łuszczka z trenerem Edwardem Budnym. - Po 1982 roku go zostawiłem. Nie dlatego, że wyniku nie zrobił. Był przygotowany, nie miał prawa wyjechać bez medalu. Przed mistrzostwami pobiegł do domu wieczorem przy trzydziestostopniowym mrozie, w dżinsowych spodniach, obtarł nogę, dostał ogromnego czyraka między mięśniem dwugłowym a czworogłowym. Zaczęło to ropieć, trzeba było dać penicylinę. Wszystko to ma przecież swoje konsekwencje, odbija się na wyniku - wspominał kulisy wydarzeń z 1982 roku Budny.

Po mistrzostwach zawodnicy i zawodniczki rywalizowali jeszcze w czterech indywidualnych startach. W Lahti momenty chwały święcili Anette Bøe i Oddvar Brå, w Falun - Britt Pettersen i Bill Koch, zaś w Szczyrbskim Jeziorze - Blanka Paulů i Harri Kirvesniemi. Wśród panów ostatni akt rywalizacji miał miejsce 27 marca 1982 roku we włoskim Kastelruth, gdzie najlepszy okazał się Bill Koch, który na Półwyspie Apenińskim odebrał także Kryształową Kulę dla najlepszego zawodnika sezonu. W czołowej trójce klasyfikacji generalnej znaleźli się również Thomas Wassberg ze Szwecji i Harri Kirvesniemi z Finlandii. Panie na zakończenie swych zmagań musiały poczekać nieco dłużej niż mężczyźni. Wieńczący zmagania roku 1982 bieg odbył się 13 kwietnia 1982 roku w szwedzkiej Kirunie. Jego tryumfatorką okazała się Britt Pettersen z Norwegii, która w walce o Kryształową Kulę musiała uznać wyższość swej koleżanki z reprezentacji, Berit Aunli. Podium uzupełniła - wspominana już - Květa Jeriová z Czechosłowacji. W ten oto sposób zakończył się pierwszy oficjalny sezon Pucharu Świata w biegach narciarskich...

Źródła: informacja własna; fis-ski.com; Wikipedia; D. Ludwiński, Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich, Wydawnictwo SQN, Kraków 2014.

(Marta Grzyb)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%