Szesnasta edycja Pucharu Świata w biegach narciarskich przebiegała wśród panów pod dyktando zawodników z Półwyspu Skandynawskiego. U pań prym wiodły zawodniczki z innych regionów globu. W trakcie zimy 1988/1989 świat usłyszał jednak również o innych bohaterach, którzy - co prawda - nie pojawiali się na pierwszych stronach gazet, jednakże z pewnością nadali kolorytu pucharowej karuzeli.
?php>Inauguracja szesnastej odsłony rywalizacji o Kryształową Kulę miała miejsce 10 grudnia 1988 roku. Tego dnia we francuskim La Feclaz swoje pierwsze w karierze pucharowe zwycięstwo odniosła reprezentantka Czechosłowacji, Alžběta Havrančíková. Jej wyższość musiały uznać między innymi - startujące w radzieckich barwach - Tamara Tichonowa i Jelena Wialbe. Jak się okazało kilka miesięcy później, w tożsamym składzie panie spotkały się także 12 marca 1989 roku podczas dekoracji najlepszych biegaczek sezonu. Tą, która "przejęła schedę" po Marjo Matikainen, została biegaczka występująca w charakterystycznej różowej czapeczce, Jelena Wialbe. Owa czapeczka stała się niejako atrybutem sportsmenki pochodzącej z Magadanu, która niemal całkowicie zdominowała kobiece zmagania w sezonie 1988/1989. Potwierdza to choćby ilość punktów, o jaką wyprzedziła ona drugą w końcowej klasyfikacji generalnej, wspomnianą już Havrančíkovą. Różnica pomiędzy zawodniczkami wyniosła bowiem 62 punkty, co w ówczesnych czasach było wyczynem wręcz niewiarygodnym. Trzecia na koniec sezonu - Tichonowa - straciła do swej koleżanki z reprezentacji 74 "oczka".
?php>Mimo fantastycznej postawy w biegach pucharowych, na docelowej imprezie sezonu, jaką były mistrzostwa świata, które w lutym 1989 roku odbywały się w fińskim Lahti, Sowietka nie zanotowała wyników, które pozwoliłyby nazywać ją najlepszą zawodniczką tegoż czempionatu. Co prawda, dwa indywidualne tytuły mistrzowskie oraz srebro wywalczone w rywalizacji zespołowej uznać należy za niemałe osiągnięcia; jednakże porównując je z rezultatami uzyskanymi przez najlepszą zawodniczkę trzech poprzednich sezonów, a mianowicie Marjo Matikainen, która w sumie na własnej ziemi wywalczyła pięć medali (w tym dwa złote), sukcesy Wialbe zdają się nieco tracić na znaczeniu. W tym momencie zatrzymajmy się na moment przy biegaczce, której pucharowe sukcesy zdołała powtórzyć dopiero... Justyna Kowalczyk. Znakomita postawa sportsmenki urodzonej w fińskiej miejscowości Lohja zaowocowała zdobyciem przez Matikainen trzeciego już tytułu sportowca roku w Finlandii. Wydawało się, że po następnym świetnym sezonie Finka będzie kontynuować dobrą passę i zdobywać kolejne "skalpy" dla swojego kraju. Ta jednak - ku wielkiemu zdziwieniu środowiska narciarskiego - w wieku dwudziestu czterech lat zdecydowała się zakończyć sportową karierę. Decyzję tę tłumaczyła faktem spełnienia wszystkich swoich sportowych marzeń. W dalszej części swego życia Finka skupiła się na działalności politycznej.
?php>Ton męskiej rywalizacji w sezonie 1988/1989 nadawali przede wszystkim zawodnicy pochodzący z Półwyspu Skandynawskiego. Na dwanaście indywidualnych biegów rozegranych w trakcie owej zimy wygrali oni aż JEDENAŚCIE. Sytuacja ta - co naturalne - znalazła swe odbicie w końcowej klasyfikacji generalnej, w której tryumfował (a jakże!) Gunde Svan. Dla Szweda był to siódmy z rzędu (ale oczywiście nie ostatni!) sezon, w którym znalazł się on w gronie trzech najlepszych zawodników danej zimy. Wespół z nim na podium klasyfikacji pucharowej stanęli Norweg, Vegard Ulvang, oraz kolejny reprezentant "Trzech Koron", Torgny Mogren. Stracili oni do tryumfatora odpowiednio 16 oraz 30 punktów.
?php>Najlepszym zawodnikiem spoza Skandynawii został owej zimy niejaki Władimir Smirnow, który w rywalizacji o Kryształową Kulę uplasował się na piątej lokacie. Był on jedynym biegaczem, który w opisywanym sezonie zdołał pokonać "skandynawską koalicję". Historyczny tryumf sportowca pochodzącego ze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich miał miejsce w najlepszym możliwym momencie, czyli podczas mistrzostw globu, na których nie miał on sobie równych w biegu rozegranym techniką klasyczną na dystansie 30 kilometrów. Do tej pory Smirnow nie miał bowiem szczęścia. Przylgnęła do niego nawet łatka "tego drugiego". Fińskie mistrzostwa okazały się jednak przełomowym momentem w karierze zawodnika urodzonego w Szczuczinsku, który w kolejnych latach częstokroć święcił kolejne momenty chwały na różnorakich trasach biegowych. Po zdobyciu wymarzonego tytułu mistrza świata narciarz z ZSRR z wielkim uznaniem wypowiadał się na temat swego trenera, któremu zawdzięczał to, jakim stał się człowiekiem i sportowcem. - W dniu mojego sukcesu muszę i chcę wspomnieć tego, któremu niemal wszystko zawdzięczam - trenera Ungefuka, z pochodzenia Koreańczyka, który w odległym o pięćset kilometrów od mojej rodzinnej Ałma Aty ośrodku w Kohczetawie prowadzi republikański ośrodek narciarstwa klasycznego. Ten skromny człowiek wychował nie tylko mnie - również przygotował do poważnych startów moich młodszych kolegów - przyznał Smirnow w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu" po zdobyciu mistrzowskiego tytułu.
?php>Sezon 1988/1989 miał więcej tytułowych "cichych" bohaterów. Ich nazwiska oczywiście nie pojawiały się na pierwszych stronach gazet. Na próżno szukać ich też w gronie najlepszych zawodników danych zawodów. Jednakże sama obecność tychże osób na trasach biegowych była wyrazem rosnącej popularności biegów narciarskich w najdalszych zakątkach świata, a także swoistym potwierdzeniem autentyczności idei krzewionych w przeszłości przez Pierre de Coubertina. Na mistrzostwach świata w Lahti swą obecność zaznaczyli na przykład dwaj bracia z Gwatemali - Dag i Ricardo Burgosowie. Pierwszy z nich podczas jednego z biegów pomylił trasę i... zabłądził w lesie. Szybko jednak odnalazł drogę wiodącą do mety, jednakże - po przekroczeniu końcowej linii trasy - został zdyskwalifikowany. Okazało się bowiem, iż Gwatemalczyk stosował zarówno technikę klasyczną, jak i łyżwową, co - oczywiście - było niedopuszczalne. Historia narciarstwa biegowego zna więcej podobnych wydarzeń czy przypadków. Mimo iż na co dzień nie słyszy się o nich w głównych wydaniach programów sportowych, to jednak, bez wątpienia, ich uczestnicy stanowią ważny fundament "budowli", zwanej "tożsamością sportową".
?php>Źródła: informacja własna; D. Ludwiński, Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich, Wydawnictwo SQN, Kraków 2014; Wikipedia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz