Habdas po debiucie na mamucie: “Poczułem jak nogi się pode mną uginają”

Screen: YouTube
Dzisiejsze kwalifikacje na Letalnicy rozpoczęły ostatni weekend zmagań w Pucharze Świata. Szansę na swój pierwszy występ na obiekcie do lotów dostał Jan Habdas. Młody Polak z dobrej strony pokazał się w seriach próbnych. Niestety w kwalifikacjach nasz reprezentant skoczył jedynie 178,5 m, co dało mu 55. lokatę. Oznacza to, że nie zobaczymy Jana Habdasa w piątkowym konkursie.

Była trema przed pierwszym lotem w karierze? Zatrzęsły się nogi?
Jan Habdas: – Nogi rzeczywiście się trzęsły. Czułem strach, ale zanim zobaczyłem skocznię. Kiedy wyjechałem na górę, to zobaczyłem, że wcale nie jest tak strasznie i nie ma się czego bać. Wtedy stres i strach puściły. Dwa pierwsze treningowe skoki nie były złe. Były w porządku. W kwalifikacjach uznałem, że jak bić rekordy, to wszystkie. Bardzo chciałem przekroczyć 200 metr. Jest jednak takie powiedzenie: lepsze jest wrogiem dobrego. Bardzo często się niestety do niego nie stosuję. Szkoda, bo atmosfera w Planicy jest naprawdę super i chciałbym oddać jeszcze jeden skok w jutrzejszych zawodach. Niestety za swoje błędy trzeba płacić.
Nie przeraziłeś się jak zobaczyłeś skoczka przed sobą, który wysoko wychodzi z progu? Wszyscy zawodnicy, którzy debiutują na mamutach mówią, że Letalnica robi ogromne wrażenie.
– Jak zobaczyłem skocznię z góry to stwierdziłem, że nie jest to takie strasznie. I wtedy raczej ten strach przeszedł.
Pokonałeś dzisiaj ten swój lęk?
– Na pewno. Z rana, zaraz po rozgrzewce, poczułem jak nogi się pode mną uginają. Bardzo się cieszę, że pierwszy start na “mamucie” i do tego w Planicy jest już za mną. Teraz wiem, że to jest bardzo przyjemne. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znowu się zobaczymy na tej skoczni i wtedy będzie o wiele lepiej.
Będzie bura od trenera za ten skok w kwalifikacjach?
– Myślę, że nie. Pewnie będziemy się z tego śmiać, na pewno zwróci mi uwagę na to, że wystarczyło zrobić swoją robotę i nic więcej. I z tym się zgadzam. Jestem tego świadom. Taka już moja natura. Co ja na to poradzę.
Czy jest może szansa, że wystąpisz w roli przedskoczka?
– Porozmawiam z trenerem na ten temat i poznam jego zdanie. Chciałbym tu oddać jeszcze kilka skoków. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Jak oceniasz ten sezon? Był chyba dla ciebie przełomowy.
– Bardzo się cieszę z tego sezonu. Jestem bardzo zadowolony. Uważam, że wykonałem naprawdę dobrą robotę. Były też jednak wzloty i upadki. Mogło być zatem lepiej, dlatego nie mogę być w pełni zadowolony z tego sezonu. Debiutowałem w Turnieju Czterech Skoczni oraz dobyłem pierwsze punkty Pucharu Świata. Gdybym robił swoją robotę i nie napalał się nigdzie, to na pewno moje wyniki byłyby zdecydowanie lepsze. Teraz fajnie byłoby utrzymać ten progres w kolejnym sezonie.
Głównym celem dla ciebie były mistrzostwa świata juniorów, czy jednak chciałeś również walczyć o punkty w Pucharze Świata?
– Już przed mistrzostwami świata juniorów wiedziałem, że będzie okazja do pokazania się w Pucharze Świata. Potem wystąpiła jednak obniżka formy i zmęczenie podróżami. Ale udało mi się odpocząć i wrócić do dobrej dyspozycji dlatego dziś jestem tutaj.
Już teraz stoisz tutaj z nami wyluzowany. To znaczy, że te loty jednak nie są tak szalone?
– Są szalone. Odczułem to po pierwszym skoku treningowym. Kiedy ktoś zapytał o autograf, to nie potrafiłem się podpisać, bo tak mi się ręka trzęsła, ale to już przeszło.
Z Planicy dla Sportsinwinter.pl,
Łukasz Serba