fot.: dagbladet.no?php>
Norweska biegaczka narciarska - Martine Ek Hagen na jednym z ostatnich treningów przeżyła chwile grozy. Podczas biegu zapadła się pod nią ziemia. Wkrótce okazało się, że... ugrzęzła w bagnie.
?php>25 - letnia norweska zawodniczka jest znana fanom biegów narciarskich, nie tylko z tras ale także z nieszczęśliwych wypadków jakie odniosła. Niegdyś podczas Pucharu Świata w Lillehammer tuż przed startem została zamknięta w toalecie typu Toi-Toi. Tym razem sytuacja była bardziej groźna. Podczas samotnego treningu pod Martine Ek Hagen zapadła się ziemia. Biegaczka najpierw sama próbowała się wydostać z bagna ale jej starania nie przynosiły rezultatu. Na szczęście miała przy sobie telefon komórkowy z którego zadzwoniła do swojego ojca, który z kolei zawiadomił odpowiednie służby ratunkowe. Sama zawodniczka tak opisuje tą sytuacje. - Biegałam samotnie w dzikiej głuszy, co uwielbiam i robię od lat, kiedy nagle zapadła się pode mną ziemia. Próbowałam się uwolnić z błota i gliny, lecz zapadałam się coraz głębiej. Na całe szczęście miałam ze sobą telefon i po półtorej godziny szamotaniny zadzwoniłam do ojca, a ten zawiadomił służby ratunkowe. - opowiadała.
?php>O tym, że sytuacja była bardzo poważna utwierdza stwierdzenie strażaków, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, że była to ostatnia chwila na uratowanie życia Ek Hagen. - Przede wszystkim trudno było zlokalizować osobę potrzebującą pomocy. Później musieliśmy używać łodzi, lin i silnych wyciągarek. Jeden ze strażaków oddał zawodniczce swój ocieplany kombinezon. - relacjonował inspektor Jon Oevereng Wilberg z policji prowincji Gudbransdal.
?php>Oby to był ostatni tak przykry incydent w życiu Martine Ek Hagen.
?php>Źrodło: sport.tvn24.pl
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz