Inauguracyjny konkurs 70. Turnieju Czterech Stoczni zakończył się prowadzeniem Ryoyu Kobayashiego w wyścigu po Złotego Orła. Startu w jubileuszową imprezę do udanych zaliczyć nie mogą z pewnością biało-czerwoni. - To się w pale nie mieści - kwituje Dawid Kubacki.
?php>?php>
?php>
Zaledwie jeden reprezentant Polski awansował do serii finałowej na Schattenbergschanze w Oberstdorfie. Piotrowi Żyle, Kamilowi Stochowi, Pawłowi Wąskowi oraz Jakubowi Wolnemu nie tylko nie powiodła się sztuka pokonania rywala z pary wedle charakterystycznego dla turnieju systemu KO, ale ponadto nie znaleźli się nawet w gronie pięciu "lucky loserów".
?php>?php>
Słabszy występ kolegów rzutuje na wyniki?php>
Dawid Kubacki jako jedyny z podopiecznych Michala Doleżala awansował do drugiej serii konkursowej, pokonując w parze Manuela Fettnera. - W pierwszym skoku trafiłem na fatalne warunki. Nie dało się z tego odlecieć- podsumowuje swój 111,5 m skok, który zapewnił mu dopiero 27. lokatę po pierwszej rundzie. - W drugiej serii nie byłem w stanie się skoncentrować po tym, co się stało z resztą reprezentacji - kontynuuje Kubacki, sugerując oddziaływanie wyników kolegów na własny występ.
?php>?php>
Gęsta atmosfera w polskim obozie??php>
- Nie sądzę- komentuje Jakub Wolny. - Między zawodnikami jest dobra atmosfera.
?php>Ostatnio krąży również wiele spekulacji na temat atmosfery nie tylko między kadrowiczami, ale i całym sztabem szkoleniowym. - Między trenerami również - ucina 26- latek.
?php>?php>
"Mamy po turnieju"?php>
Smutne pożegnanie z Oberstdorfem i szansą na kolejnego Złotego Orła w rękach Polaków. Występ swoich zawodników podsumował również trener reprezentacji. - Mamy po turnieju, taka jest prawda. Musimy po prostu skakać normalnie, luźno swoje skoki i iść krok po kroku do przodu- skomentował Michal Doleżal dla Eurosportu.
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz