fot. M. Rudzińska?php>
Z niecodzienną sytuacją musieli zmierzyć się polscy skoczkowie, którzy w poniedziałek wrócili do kraju po zawodach w Sapporo. Na lotnisku chcieli odebrać swoje bagaże. Okazało się jednak, że te gdzieś zniknęły.
?php>Wyprawa polskich skoczków do Sapporo nie obył się bez sukcesu polskiego skoczka (Dawid Kubacki zajął trzecie miejsce w sobotnim konkursie), ale od początku niosła za sobą pewne problemu. Najpierw nasi zawodnicy z powodu opóźnionego lotu, dotarli do Japonii kilka godzin po zaplanowanym czasie, a teraz zaginęły ich bagaże. - Niemiła niespodzianka spotkała naszych skoczków przy odbiorze bagaży na lotnisku w Warszawie kiedy okazało się, że nie ma ani nart ani bagaży - podaje portal Skaczemy.pl.
?php>- Mamy nadzieję, że dotrą przed kolejnymi zawodami PŚ w Willingen - czytamy w komunikacie portalu na profilu społecznościowym. A to szczególnie ważne, bo już w piątek kwalifikacje do sobotniego i niedzielnego konkursu. W weekend rozegrany zostanie bowiem kolejny mini cykl. Do Willingen Five wliczanych będzie pięć skoków. Na zwycięzcę czeka dodatkowa premia w wysokości 25 tysięcy euro.
?php>Wiele wskazuje jednak na to, że wszystko uda się na czas załatwić. Jak informuje portal sportowefakty.wp.pl, część sprzętu już wróciła do kraju. Brakuje jeszcze dwóch dwóch par nart z pokrowcami i paru skrzyń serwisowych. Do Zakopanego mają dotrzeć w środę.
?php>Źródło: Skaczemy.pl/Sportowefakty.wp.pl
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz