fot. M. Rudzińska?php>
Frantisek Vaculik, 35-letni Czech dość niespodziewanie został nowym trenerem reprezentacji Czech w skokach narciarskich. Wcześniej pracował z juniorami w Niemczech, a teraz chce wprowadzić podobny system szkolenia w czeskich skokach.
?php>Przed Vaculikiem trudne zadanie, by podnieść poziom czeskiej reprezentacji. Nowy trener Czechów przez ostatnie lata pełnił różne funkcje. Karierę zawodnika zakończył w 2007 roku, następnie pracował jako serwismen, a potem rozpoczął karierę trenerską. Trenował nie tylko młodzież, ale także skoczkinie, a w ostatnio pracował w Niemczech. Dostał szansę w klubie w Rastbühl i szkolił tam niemiecką młodzież. - Pojechałem tam na szkolenie i dowiedziałem się, że szukają trenera. Byłem młody, dostałem licencję i chciałem pracować zagranicą, więc wysłałem swoje CV i dostałem ofertę - mówi Frantisek. W Rastbühl musiał przekonać otoczenie, że jako trener z Czech ma coś do zaoferowania niemieckiej młodzieży. - Zaufano mi w klubie, prezes klubu mnie wspierał. Ale musiałem zdobyć zaufanie rodziców skoczków, a to zajęło trochę czasu. W końcu ich przekonałem - dodał. Nowy trener czeskich skoczków opowiedział też, że gdy zakończył współpracę z niemieckim klubem, jego podopieczni nie chcieli by ich opuszczał. - Otrzymałem prezenty od dzieci i rodziców, skomponowali dla mnie piosenkę, była wzruszająca - przyznał.
?php>Zdobyte przez Vaculika doświadczenie, ma teraz zaowocować w pracy z czeską reprezentacją. Trener chce wykorzystać wiedzę z niemieckiego systemu szkolenia. Ma jednak świadomość, że podnoszenie poziomu czeskich skoków, to długofalowa praca. - W tym roku udało nam się uruchomić mniejsze skocznie w Harrachovie, ale dla juniorów konieczne byłoby przeskoczenie co najmniej na K90. Brakuje tutaj takiej skoczni i można to również zobaczyć w wynikach - podsumował.
?php>źródło: sport.cz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz