Zamknij

Ekspert grzmi po powołaniach na MŚ w lotach. "Sztab nie panuje. Doleżal nie decyduje"

14:51, 07.03.2022 Łukasz Serba Aktualizacja: 17:02, 07.03.2022
Skomentuj

Sezon 2021/22 zmierza ku końcowi. Do jego zakończenia pozostały już jedynie konkursy na skoczniach mamucich, w tym rozpoczynające się w przyszły weekend mistrzostwa świata w lotach w norweskim Vikersund. Wyniki polskich skoczków w dalszym ciągu są dalekie od ideału, a decyzje sztabu szkoleniowe często nie do końca spójne - uważają niektórzy eksperci. Właśnie to ostatnie zarzucił trenerom były fizjoterapeuta polskich skoczków - Rafał Kot.  - Sztab już kompletnie nad niczym nie panuje - stwierdził w programie "Polskie Skocznie" na antenie Polsatu Sport.

fot. M. Rudzińska

Fatalny sezon

Tegoroczny sezon od samego początku fatalnie układa się dla polskich skoczków. Poza drobnymi przebłyskami naszej topowej trójki Stoch, Żyła, Kubacki, a także 22-letniego Pawła Wąska, cała reszta spisuje się mocno poniżej swoich możliwości. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata najlepszy z podopiecznych Michala Doleżala - Kamil Stoch, zajmuje dopiero 19. miejsce. Oczko niżej plasuje się Piotr Żyła. To potężny regres w porównaniu choćby do zeszłej zimy, w której to na zakończenie zmagań oglądaliśmy aż trzech Biało-Czerwonych w najlepszej "10".

Przebłyski są, ale przełomu wciąż brak

W porównaniu do pierwszych konkursów sezonu, kiedy to przyzwoity poziom prezentował Kamil Stoch, notując sporadyczne lokaty w najlepszej "10", a także kończąc na drugim stopniu podium zmagania w niemieckim Klingenthal, i tak nastąpiła delikatna poprawa. Do czołówki zbliżyli się również Piotr Żyła, który również finiszował trzeci w fińskim Lahti, a także Dawid Kubacki, który zmagania olimpijskie na skoczni normalnej zakończył z brązowym medalem.

Mimo wszystko w dalszym ciągu brakuje stabilizacji w skokach Biało-Czerwonych, o czym świadczy choćby wczorajszy spadek Kamila Stocha podczas rywalizacji w Oslo z 1. miejsca po pierwszej serii na miejsce 15.

Już za tydzień polskich skoczków czekają zmagania w mistrzostwach świata w lotach, które będą ostatnią "dużą" imprezą kończącego już się sezonu olimpijskiego. W Vikersund oprócz piątki - Stoch, Żyła, Kubacki, Wąsek, Wolny zobaczymy również Andrzeja Stękałę, który bardzo dobrze zaprezentował się w miniony weekend w fińskim Lahti, gdzie w jednym z konkursów Pucharu Kontynentalnego stanął na drugim stopniu podium.

Patrząc jednak na dotychczasowe występy Biało-Czerwonych ciężko upatrywać ich w roli faworytów zbliżających się zmagań.

Rafał Kot: "Sztab już kompletnie nad niczym nie panuje"

O komentarz został poproszony były fizjoterapeuta kadry skoczków, a prywatnie ojciec Macieja Kota - Rafał Kot, który będąc gościem w programie "Polskie Skocznie" na antenie Polsatu Sport nie pozostawił suchej nitki na obecnym sztabie szkoleniowym. - No cóż, trzeba to powiedzieć głośno. Sztab już kompletnie nad niczym nie panuje. Sam Michal Doleżal nie podejmuje decyzji samodzielnie.  Jest też człowiek, który stoi obok niego, który o wszystkim decyduje - powiedział grzmiącym tonem.

Jak wiadomo, od wiosny minionego roku, kiedy doszło do połączenia kadr, w polskich skokach nie ma już podziału na kadry "A" oraz "B". Mimo iż pierwszym trenerem wciąż pozostaje Michal Doleżal, już od dłuższego czasu mówiło się o dwugłosie a nawet trójgłosie wewnątrz sztabu szkoleniowego. O braku jednomyślności w polskiej ekipie świadczyły również kontrowersje wokół wyjazdu na treningi do Ramsau na początku sezonu, gdzie formę szlifował m.in. Dawid Kubacki. Wówczas część trenerów bardziej opowiadała się na pozostaniem w Polsce i treningach na rodzimych obiektach, aniżeli za wyjazdem do Austrii.

Sabotaż w polskiej kadrze?

Rafał Kot odniósł się również krytycznie do powołania wspomnianego Stękały, który obecnie jest cieniem zawodnika z poprzedniego sezonu, w którym to stanął m.in. na drugim podium w Zakopanem, a także wielokrotnie meldował się w czołowej "10" pucharowych konkursów. Jego zdaniem, zawodnik z Dzianisza otrzymał powołanie na norweską imprezę wyłącznie za zasługi.

- Jest to decyzja mocno zaskakująca. Wygląda na to, że do Vikersund pojedzie ich sześciu, a po seriach treningowych dwóch i tak będzie trzeba odrzucić. Poza tym, z tego co słyszałem, Andrzej Stękała wystąpi tylko dlatego, że dwa lata temu dobrze prezentował się na skoczniach do lotów ( w ostatnim czempionacie w Planicy w 2020 roku Stękała zajął 10. miejsce indywidualnie, a także wywalczył brązowy medal, wraz z kolegami z drużyny - przyp. red). Dla mnie jest to jakiś kosmos - nie szczędził gorzkich słów ojciec Macieja oraz Jakuba Kotów.

Przypomnijmy, że początek mistrzostw świata w lotach w Vikersund zaplanowano już w najbliższy piątek, kiedy to odbędą się dwie pierwsze serie punktowane. Dzień później odbędzie się trzecia oraz czwarta seria, a w niedzielę zmagania drużynowe.

źródło: polsatsport.pl

(Łukasz Serba)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%