Zamknij

Drużyna polskich skoczkiń zadebiutuje na MŚ? "Taki jest cel"

07:45, 25.11.2020 Mateusz Król Aktualizacja: 23:54, 06.12.2020
Skomentuj

Przed Łukaszem Kruczkiem drugi sezon, w którym poprowadzi kadrę polskich skoczkiń narciarskich. Szkoleniowiec opowiedział nam, co sprawiło problem w trakcie przygotowań do sezonu, zdradził cele na sezon i odniósł się do kwestii lotów narciarskich pań.

Fot. Angelika Uchacz

Sportsinwinter.pl: Jak zdrowie panie trenerze? U pana i zawodniczek, bo pierwsze przypadki covid-19 już pojawiły się wśród sportowców PZN.

Łukasz Kruczek: Wszystkie zawodniczki aktualnie zdrowe i w treningu, więc można powiedzieć, że od tej strony zdrowie dopisuje.

Zachowuje pan spokój przed sezonem mimo pandemii? Czego najbardziej można się obawiać?

Najgorsza jest niepewność i trudność w planowaniu. Cały czas docierają różne informacje, zmieniają się reguły dotyczące COVID, itd. To jest najtrudniejszy element dla nas w kontekście planowania i logistyki.

Jak te wszystkie restrykcje wpływały na przebieg przygotowań pana kadry? Często trzeba było zmieniać plany lub rezygnować z obozu? Co sprawiało największy problem?

Można powiedzieć, że zrobiliśmy w zasadzie wszystko co chcieliśmy. Problematyczne były tylko zmiany związane z miejscami do których chcieliśmy się udać. No i oczywiście brak zawodów, który spowodował, że cały ten sezon był nieco monotonny.

Chcielibyśmy wrócić do ostatnich mistrzostw Polski. Joanna Szwab pokonała Kingę Rajdę. Co możemy z tego wyczytać? Jedna dogoniła drugą i obie stać na punkty Pucharu Świata?

Myślę, że mamy obecnie więcej zawodniczek, które stać na zdobycie pucharowych punktów. Co do samych zawodów, to był to pojedynczy konkurs i na podstawie pojedynczego nie wysuwałbym daleko idących wniosków.

Koronawirus wciąż blokuje polskich saneczkarzy. Nie wystartują w pierwszych zawodach

Czy dziś poziom reprezentowany przez biało-czerwone jest lepszy aniżeli ten sprzed roku?

Jest lepszy, ale na ile, trudno powiedzieć bez kontaktu z innymi. Musimy pamiętać, że inne reprezentacje nie czekają na nas i też podnoszą swój poziom.

Jak przebiega powrót Kamili Karpiel po kontuzji? Czy osiągnęła już swój optymalny poziom?

Na tę chwilę nie ma bolesności i realizuje pełen program treningowy. Jeśli chodzi o parametry fizyczne to są jeszcze elementy wymagające poprawy.

Rozegrano tylko jeden konkurs Letniego Grand Prix, choć w poprzednim było ich trzy. Czy z perspektywy czasu brak kontaktu ze światową czołówkę stanowił utrudnienie w przygotowaniach?

Brak konkursów to przede wszystkim większa monotonia. Niby było więcej czasu na treningi, ale z drugiej strony czasami było czuć, że te zawody są bardzo potrzebne, by utrzymać odpowiednio wysoką motywację.

Wiedząc, że skakanie w poprzedniej edycji Pucharu Świata rozpoczęliście w styczniu, informacja o anulowaniu zmagań w Norwegii jest dla was kłopotliwa? Jak bardzo?

O tyle, że do tych zawodów byliśmy przygotowani. Teraz jesteśmy zmuszeni do innych rozwiązań, ale tak jak od wszystkich innych ekipy, ten sezon będzie wymagał od nas wszystkich dużej elastyczności.

Planujecie przeprowadzić dodatkowe zgrupowanie w związku z odwołaniem zawodów w Lillehammer?

Nastawiamy się na start kontrolny w zawodach FIS CUP i patrzymy do przodu na kolejne decyzje organizatorów dotyczące kolejnych konkursów w kalendarzu.

W 2019 roku po raz pierwszy udało się wystąpić w mikście. Czy w Oberstdorfie zobaczymy na starcie polską drużynę kobiet?

Taki jest cel.

Kinga Rajda marzy o lotach narciarskich. "Czuję się już gotowa"

Czy w kontekście aktualnej sytuacji epidemiologicznej celem głównym wciąż są wyniki?

Celem dla grupy jest zdobycie kwalifikacji olimpijskiej dla jak największej liczby zawodniczek.

Jako trener i działacz w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej może pan ocenić, czy pandemia koronawirusa może pomóc słabszym nacjom, czy może jeszcze bardziej uwidocznić różnice między najlepszymi a najgorszymi w stawce?

Wszystko zależy od tego, jak ważny dla danego kraju jest sport, a w szczególności skoki narciarskie. Myślę mimo wszystko, że mocniejsze nacje są lepiej zorganizowane i w obecnej sytuacji mogą się sprawniej organizować.

Rozmawialiśmy z Kingą w Wiśle. Powiedziała, że chciałaby polatać. Sporo się o tym ostatnio mówi, ale FIS chyba na razie nie jest zainteresowana. Jak pan do tej kwestii podchodzi? Powinno się wprowadzić loty kobiet wkrótce?

Ze strony FIS najważniejsze są skoki jako produkt, który się pokazuje i sprzedaje. Pod tym względem dyscyplina musi mieć szansę być dobrze i atrakcyjnie pokazania. Wiem, że jest już kilkanaście zawodniczek, które nie będą mieć problemów z lataniem, ale to wciąż za mało by móc z tego stworzyć widowisko dla TV i kibiców żądnych rywalizacji na wysokim poziomie. Myślę, ze jeszcze kilka sezonów minie. No chyba, że dokona się przyspieszenie w rozwoju.

Ponoć puściłby pan Kingę na skocznie do lotów. Prawda to? Nie byłoby obaw? Mówi się, że dziewczyna ma dobre zdolności do latania, albo przynajmniej na dużych skoczniach czuje się lepiej.

Samo skakanie na skoczni do lotów nie jest problemem dla Kingi, ale również dla innych zawodniczek. Jak się skacze na skoczniach dużych bez problemów to przejście na jeszcze większą nie jest niebezpieczne. Jeśli zawodniczka czy zawodnik jest pewny to da sobie radę. Kinga taka jest.

Rozmawiali:

Paweł Stańczyk i Mateusz Król

(Mateusz Król)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%