W 2011 roku rozpoczęła się przygoda austriackiego trenera w kraju Wikingów. W rekordowym czasie nauczył się norweskiego, a samą Norwegię nazywa domem. Czy Alexander Stoeckl pozostanie trenerem Norwegów po sezonie olimpijskim??php>
Fot. J. Jędrasiak?php>
Jak sam przyznaje, jest w Norwegii od 2011 roku i zaczyna mieć kłopoty z używaniem języka niemieckiego. Czy następca Miki Kojonkoskiego, który współpracuje z norweskimi skoczkami narciarskimi od 10 lat pozostanie na swoim stanowisku jeszcze dłużej? Wszystko na to wskazuje. - Nie planujemy przeprowadzki gdziekolwiek indziej. Jesteśmy tu tak długo, że trudno powiedzieć, że jedziemy "do domu". Bo "domem" dla nas stała się Norwegia - powiedział Alexander Steockl w rozmowie z VG.
?php>Clas Brede Braathen przyznaje wprost, że negocjacje trwają. - Uważam, że mamy najlepszy sztab trenerski na świecie - podkreślił. - Zawsze mamy rutynę, która jest wykonywana przed wejściem w sezon. Obsada powinna być tak przejrzysta, jak to tylko możliwe. To bardzo niefortunne, że mamy nierozstrzygnięte kwestie ról w sezonie, zwłaszcza teraz, gdy wkraczamy w sezon z igrzyskami olimpijskimi i mistrzostwami świata w lotach narciarskich w domu - kontynuował. Szef norweskich skoków narciarskich ma nadzieję, że wszystko wyjaśni się na długo przed rozpoczęciem sezonu.
?php>Sezon 2020/21 był dla norweskiej drużyny czymś zupełnie wyjątkowym. Wczesne zwycięstwo Halvora Egnera Graneruda w Pucharze Świata, zdobycie Pucharu Narodów przez norweską drużynę. To dla trenera będzie coś wyjątkowego, pozostanie na szczycie po tak świetnym sezonie. - Historycznie to zły punkt wyjścia po wspaniałym sezonie, w którym tak dużo wygraliśmy. Dla większości ludzi olimpiada jest wyzwalaczem i jesteśmy świadomi tej sytuacji. To za nami gonią inne narody. Oznacza to, że musimy zrobić krok we wszystkich obszarach. Jeśli nasz krok stanie się krótszy, zostaniemy w tyle - powiedział Alexander Stoeckl.
?php>Źródło: VG
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz