Zamknij

Biathlonowy raport. Nowa rola fińskiej mistrzyni, burza w Norwegii i polskie bagno

07:15, 09.07.2022 Marta Grzyb Aktualizacja: 17:55, 09.07.2022
Skomentuj

Od kilku dni w polskim środowisku biathlonowym trwa istne trzęsienie ziemi. Po tym, jak dotychczasowy prezes Związku nie został wybrany na kolejną kadencję, odejściem ze struktur federacji zagroziła Justyna Kowalczyk-Tekieli, która publicznie skrytykowała działania byłego trenera reprezentacji Polski, Adama Kołodziejczyka. Ten oczywiście nie pozostał jej dłużny. Głos w sprawie zabrał także Tomasz Sikora. Co jeszcze wydarzyło się w ostatnim czasie w biathlonie? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w naszym raporcie, do lektury którego gorąco zachęcamy!

fot. PZBiath

Nowa rola fińskiej mistrzyni

Nasz cykliczny raport ze świata biathlonu zaczynamy jednak od wieści z zagranicy. Oto bowiem pod koniec czerwca bieżącego roku Komisja Sportowa Międzynarodowej Unii Biathlonu na swojego piątego członka wybrała Kaisę Makarainen. Multimedalistka mistrzostw globu i trzykrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli w biathlonowym Pucharze Świata zajęła miejsce Norwega, Henrika L`Abee-Lunda. Obok niej w Komisji zasiadają także: Johannes Kuehn, Sebastian Samuelsson, Ingrid Landmark Tandrevold i Clare Egan. 39-letnia Finka została jednocześnie przedstawicielką sportowców w Komitecie Technicznym Międzynarodowej Unii Biathlonu.

Jedna z najlepszych biathlonistek XXI wieku nie kryje radości w związku z wyborem, jakiego dokonało środowisko. - Jestem naprawdę wdzięczna za możliwość kontynuowania mojej pracy z międzynarodową rodziną biathlonową. (...) Dziękuję wszystkim biathlonistom za to zaufanie. Zrobię, co w mojej mocy - napisała Makarainen na swoim profilu na Instagramie. Przypomnijmy, że Finka swoją bogatą w sukcesy karierę zakończyła w marcu 2020 roku.

Burza w Norwegii

Podczas gdy jedni się cieszą, inni mają powody do zmartwienia. Tak jest na przykład w przypadku Johannesa Thingnesa Boe. Choć urodzony w Strynie zawodnik zasygnalizował już, iż zamierza zakończyć karierę po igrzyskach, które w 2026 roku odbędą się w Mediolanie i Cortinie d`Ampezzo, to jednak miał cichą nadzieję, że z wyczynowym sportem pożegna się rok później, podczas mistrzostw świata rozgrywanych na własnej ziemi. Niestety, Oslo (ani żadne inne norweskie miasto) nie zgłosiło swej kandydatury do organizacji tej imprezy. - To był dla mnie pod wieloma względami ostatni punkt kariery. (...) Być może Norweska Federacja Biathlonu chce, żebym już przeszedł na emeryturę? - zastanawiał się głośno młodszy z braci Boe.

Co ciekawe, zawody tej rangi po raz ostatni odbyły się w stolicy Norwegii w 2016 roku. O prawo organizacji imprezy miasto miało kandydować dwukrotnie. Najpierw zapowiadano, iż Oslo powalczy o mistrzostwa świata w 2025 roku, jednak, kiedy nie dotrzymano terminu składania wniosków, prezes Norweskiej Federacji Biathlonu, Arne Horten, obiecał, że jego kraj w sposób szczególny powalczy o organizację czempionatu w roku 2027. Jednak i te plany spaliły panewce. O szczegółach całej sprawy pisaliśmy TUTAJ.

Tsunami w Polsce. Prezes bez poparcia większości

Jeśli w kontekście wyżej opisanej sytuacji możemy mówić o burzy, to w polskim biathlonie aktualnie szaleje istne tsunami. Wszystko z powodu Sprawozdawczo-Wyborczego Walnego Zgromadzenia Delegatów Polskiego Związku Biathlonu (PZBiath), które pod koniec czerwca odbyło się w Czarnym Borze. W trakcie spotkania wybrano zarząd PZBiath na lata 2022-2026. Głosami delegatów jego członkami zostali: Adam Kołodziejczyk, Agnieszka Cyl, Magdalena Wielechowska, Joanna Badacz, Adam Górecki, Urszula Filip, Stanisław Kępka oraz Kinga Goraj.

Podczas tego samego zjazdu odbyło się również głosowanie na prezesa federacji. Jedynym kandydatem na to stanowisko był dotychczasowy włodarz Związku, profesor Zbigniew Waśkiewicz. Nie zdobył on jednak wymaganej większości głosów. Ponowne posiedzenie zgromadzenia odbędzie się 29 lipca br. Wówczas najprawdopodobniej poznamy nazwisko nowego prezesa.

Apel zawodników

Brak udzielenia poparcia na stanowisko prezesa dla profesora Waśkiewicza spotkał się z dezaprobatą i zaniepokojeniem czołowych polskich zawodników i zawodniczek, niektórych trenerów i innych pracowników oraz dyrektor sportowej PZBiath, Justyny Kowalczk-Tekieli. Wszyscy oni jednogłośnie wspierają dotychczasowego włodarza Związku. W związku z tym wystosowali pismo do członków Zarządu oraz Delegatów Walnego Zgromadzenia Polskiego Związku Biathlonu, w którym opowiadają się za pozostaniem Waśkiewicza na stanowisku. Dokument ten podpisało kilkadziesiąt osób. Osobny głos w tej sprawie zabrała także najbardziej doświadczona polska biathlonistka, Magdalena Gwizdoń. Z pełnym komentarzem zawodniczki oraz wspomnianym pismem można zapoznać się TUTAJ.

Zarzuty Justyny Kowalczyk-Tekieli wobec Adama Kołodziejczyka

Brakiem reelekcji dotychczasowego prezesa jest zaskoczona dyrektor sportowa Związku, Justyna Kowalczyk-Tekieli, którą przed rokiem to właśnie Zbigniew Waśkiewicz przekonał do objęcia stanowiska w federacji biathlonu. - Były sygnały już wcześniej, że jednogłośnej decyzji nie będzie, ale ja i zawodnicy byliśmy spokojni o wynik. Jesteśmy więc zaskoczeni. Tym bardziej że profesor nie zyskał odpowiedniego poparcia, a nie pojawił się nowy kandydat. Planu żadnego nie przygotowano. Zrobiło się nerwowo, a sytuacja jest słaba. (...) Nie widzę w środowisku osoby, która potrafiłaby tak jak profesor pozyskiwać środki z ministerstwa, od sponsorów i z IBU. Byłam na kilku takich spotkaniach i jestem pod ogromnym wrażeniem. To wymaga wieloletniego doświadczenia i obycia - przyznała była znakomita biegaczka narciarska w rozmowie z Kamilem Wolnickim.

Jednocześnie dwukrotna mistrzyni olimpijska nie szczędzi słów krytyki w kierunku wieloletniego trenera polskiej kadry, Adama Kołodziejczyka. - Pod moim wpływem prezes zrezygnował z usług trenera Adama Kołodziejczyka i stawiam, że to on był motorem tej całej rewolucji - powiedziała. - Kiedy ponad rok temu przychodziłam do pracy w biathlonie, pojechałam na kilka konsultacji z kadrą prowadzoną przez pana Kołodziejczyka i od razu powiedziałam prezesowi Waśkiewiczowi, że nie ma sensu liczyć na dobre wyniki podczas igrzysk, bo nic z tego nie będzie - dodała Kowalczyk-Tekieli. Jak się później okazało, miała całkowitą rację.

W innym fragmencie rozmowy czterokrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli zwróciła uwagę na "nietypowe" metody treningowe wspomnianego szkoleniowca. - Niechęć pana Kołodziejczyka do mnie jest ogromna, bo kompletnie nie zgadzam się z tym, jakie stosuje obciążenia i jak układa całą pracę. (...) Tak małe obciążenia treningowe, jakie on stosuje, nasi rywale aplikują juniorom młodszym - stwierdziła gorzko czempionka z Kasiny Wielkiej.

Stanowisko Tomasza Sikory

Co na ten temat miał do powiedzenia Tomasz Sikora? - W polskim biathlonie byłem przez sto lat, najpierw jako zawodnik, później jako człowiek z zarządu, w końcu jako trener, i powiem szczerze, że zaczynam się o ten nasz biathlon martwić - przyznał najlepszy polski biathlonista w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze sport.pl.

Zdaniem srebrnego medalisty olimpijskiego z Turynu sposób prowadzenia kadry przez Adama Kołodziejczyka jest nietypowy. - Nie ukrywam, że będąc asystentem trenera Adama, kompletnie się w tym nie umiałem odnaleźć. Moja wizja pracy z biathlonistkami była całkowicie odmienna od jego wizji. Dlatego nasza współpraca tak krótko trwała. Postanowiłem usunąć się w cień - stwierdził 48-latek. Jednocześnie jednak zgodził się on ze stanowiskiem Kowalczyk-Tekieli odnośnie metod treningowych trenera. - Justyna powiedziała w wywiadzie, że kompletnie się nie zgadza z obciążeniami, jakie stosuje trener Kołodziejczyk i Justyna ma sto procent racji. Trener Adam pozwala zawodniczkom pracować lekko i to jest fajne na krótką metę. To jest krótkowzroczna polityka - uważa Sikora.

W tej samej rozmowie zapytano go także o to, kto powinien zostać wybrany na prezesa. - Uważam, że dziś nie ma dobrego kandydata. Zgadzam się z Justyną, że trzeba wybrać profesora Waśkiewicza. Chociaż jeszcze mam trochę nadziei, że poznamy jakiegoś dobrego kandydata. Jeśli taki się nie pojawi, to nie chciałbym, żeby wybory wygrał ktoś przypadkowy. Wtedy niech lepiej prezesem będzie dalej profesor Waśkiewicz. Ale najlepiej by było, gdyby się zgłosiła jakaś fajna osoba ze środowiska biathlonowego. Naprawdę trzeba powiewu świeżości - dodał zdobywca małej Kryształowej Kuli za sprinty w sezonie 2005/2006.

Ostra reakcja byłego szkoleniowca

Na komentarz niejako "wywołanego do tablicy" Adama Kołodziejczyka nie trzeba było długo czekać. W wywiadzie udzielonym Filipowi Kołodziejskiemu ze sport.tvp.pl stwierdził on, iż z Justyną Kowalczyk-Tekieli właściwie nigdy nie rozmawiał, a sposób prowadzenia przez nią dyskusji za pośrednictwem mediów nazwał "niewłaściwym". Zwrócił także uwagę na brak jakichkolwiek relacji z dyrektor sportową PZBiath.

- Po mojej ubiegłorocznej rezygnacji z funkcji dyrektora sportowego, na wyraźną prośbę prezesa Zbigniewa Waśkiewicza, podjąłem się pracy z kadrami żeńską i męską przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Poprzednicy z Norwegii i Niemiec odeszli. Wtedy pojawiła się też Justyna Kowalczyk-Tekieli. Nasza znajomość była krótka i słaba. Pani Justyna przyjechała z trenerem Aleksandrem Wierietielnym na początku poprzedniego okresu przygotowawczego popatrzeć na nasze zajęcia. W sumie widzieliśmy się kilka godzin. My trenowaliśmy, a pani dyrektor siedziała sobie na ławce i czytała książkę. Zajęcia obserwował jedynie trener Wierietielny, dla którego była to pierwsza styczność z treningiem biathlonowym po 23 latach przerwy. Na drugi dzień powiedział, że wszystko robimy źle i już do nas więcej nie przyjedzie. Kowalczyk właściwie z nami nie rozmawiała, a o jej opiniach i uwagach dowiadywałem się od prezesa Waśkiewicza - wyznał rozgoryczony eks-trener.

- Według pani Kowalczyk wszystko jest złe, a nasza dyscyplina to "zgliszcza". Jest to śmieszne i wręcz żenujące - skomentował zaadresowane swoim kierunku słowa krytyki Kołodziejczyk. Zapytano go także, czy ma żal do dwukrotnej mistrzyni świata. - To nie żal. To coś gorszego. Każdy trener ma prawo mieć swoją koncepcję. Nieprawdą również jest, że jestem "prowodyrem" rewolty i zmian w polskim Związku - stwierdził. Jednocześnie jednak z jego słów można wywnioskować, iż rozważa opcję kandydowania na stanowisko prezesa PZBiath.

- W wyborach do zarządu zdobyłem największą liczbę głosów, moja asystentka Agnieszka Cyl weszła z drugim wynikiem. Osoby z zarządu automatycznie wskazują na mnie, ale trzeba jeszcze zdobyć poparcie większości delegatów. Nie jest to jednak moje marzenie. To bardzo odpowiedzialna i rozległa funkcja. Nie wiadomo czy bym podołał. Z drugiej strony, miałbym możliwość wprowadzenia zmian, które wcześniej mi się marzyły - dodał 58-latek.

Polak kandydatem do Komisji Technicznej IBU

Nie tylko w polskim biathlonie trwa "sezon wyborczy". Również we władzach Międzynarodowej Unii Biathlonu już niebawem odbędą się wybory nowych władz. O reelekcję na stanowisku prezydenta tej organizacji powalczy Olle Dahlin ze Szwecji, który od 2018 roku kieruje pracami IBU. Podobnie jak on, tak i ubiegający się o funkcję wiceprezydenta - Jiri Hamza - również nie będzie miał kontrkandydata. O pozostałe sześć stanowisk w zarządzie powalczy szesnaścioro kandydatów.

W strukturach IBU dojdzie także do wyboru członków Komisji Technicznej. W tym przypadku do obsadzenia jest dziesięć miejsc. Powalczy o nie siedemnaścioro kandydatów, w tym Polak, Tomasz Bernat. Ubiega się on o reelekcję.

Wybory władz IBU odbędą się w czasie Kongresu, który będzie miał miejsce w dniach 15-18 września 2022 roku w Salzburgu. Obowiązują w nich parytety - obie płcie mają zagwarantowane co najmniej dwa miejsca.

Jasna deklaracja polskiej medalistki

Choć po raz ostatni w Pucharze Świata wystąpiła w sezonie 2017/2018, to oficjalnie o końcu kariery poinformowała dopiero w kwietniu 2021 roku w rozmowie z SBC Portalem sportowym. O kim mowa? O Krystynie Guzik. Już wtedy srebrna medalistka mistrzostw świata z Novego Mesta przyznała, że na biathlonowych trasach będzie ją można zobaczyć wyłącznie w roli trenera. Jak się okazuje, słowa te znajdują potwierdzenie w rzeczywistości.

W ubiegłym miesiącu czterokrotna polska olimpijka (zajmując 5. miejsce w Turnie, niemalże otarła się o medal) uczestniczyła w kursie trenerskim zorganizowanym przez Międzynarodową Unię Biathlonu. - Chciałabym wykorzystać swoje wieloletnie doświadczenie i zdobytą wiedzę po to by w przyszłości spełnić się w roli trenera. Staram się być na bieżąco, oglądam zawody, śledzę wyniki. Wszystko się zmienia - sprzęt, przygotowania, rozwój dyscypliny - chcąc kiedyś pracować jako szkoleniowiec nie mogę zostać z tyłu - powiedziała Krystyna Guzik. Życzymy jej, by dalej realizowała swoje pasje, a posiadanym przez siebie doświadczeniem mogła dzielić się z adeptami dwuboju zimowego.

Źródło: informacja własna; PZBiath; onet.pl; sport.pl; sport.tvp.pl; biathlonworld.com; instagram.com

(Marta Grzyb)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%