Zamknij

Autor największej bazy wyników w skokach narciarskich: "Na stronie FIS-u znalazłem ponad 1100 błędów"[wywiad]

10:42, 01.05.2019 Jarosław Gracka
Skomentuj

fot. archiwum.watra.pl

Skoki narciarskie to bez wątpienia najpopularniejszy sport zimowy w Polsce. Większość kibiców śledzi dość uważnie poczynania sportowców, nie zagłębiając się jednak specjalnie w historię dyscypliny. Niektórzy to robią i wystarcza im to, co mogą znaleźć na oficjalnej stronie FISu. Są jednak tacy, którzy szukają jak najszerszej bazy wyników i ci na pewno znają największą internetową bazę, której twórcą jest pan Adam Kwieciński, który porozmawiał z nami o tym, jak wygląda tworzenie takiej bazy "od kuchni".

Jarosław Gracka: Jest pan twórcą i posiadaczem największej bazy wyników skoków narciarskich na pewno w Polsce, a chyba i na świecie. Kiedy zaczął Pan ją tworzyć? Jak to się stało, że pana strona jest największą skarbnicą wyników w internecie?

Adam Kwieciński: Na przełomie wieków. Miałem już trochę w czasach przed internetowych, ale tak naprawdę na dobre zacząłem ją tworzyć pod koniec XX wieku. Zacząłem od wyników z oficjalnej strony FIS, które były niekompletne. Zacząłem się tym interesować, szukać pełnych. Na stronie FIS-u znalazłem ponad 1100 błędów, powtórzeń, np. ten sam zawodnik różnie pisany występuje jako dwóch, albo i więcej zawodników. Ostatnio też upraszczają te nazwiska z umlautami. Kiedyś pisali je inaczej, dziś w ogóle na nie nie zwracają uwagi. Także pomyłki miejsc, dat urodzenia - dalej pewnie jest to na ich stronie, że w okresie międzywojennym i zaraz po wojnie startują zawodnicy urodzeni w 1987.

J.G: Chodzi może o zawodników z tymi samymi nazwiskami?

A.K: Nie! Zupełnie inne nazwiska, ktoś po prostu się pomylił!

J.G: Pisał pan do FIS w tej sprawie?

A.K: Tak, pisałem. Do Waltera Hofera i do pań z działu technicznego. Kilka korekt panie wprowadziły. Hofer dwa razy nawet mi odpisał.

J.G: Ale nie uzupełnili tego na stronie, dalej są braki.

A.K: Umieścili poprawki nazwisk, ale braków nie uzupełnili. Ja proponowałem współpracę. Kiedyś nawet, któryś z odpowiedzialnych na stronie się odezwał, ale potem awansował wyżej. Ja im proponowałem nawet współpracę, polegającą na uzupełnieniu tego na ich stronie, ale nie zgodzili się nadać mi dostępu. Może nie byli zainteresowani, może koszty, może nie wiedzieli, jak to technicznie rozegrać.

J.G: Pana strona to jedyne miejsce w internecie, by prześledzić kariery wielkich skoczków począwszy właściwie od zawodów dziecięcych, których ma pan wiele w swojej bazie.

A.K: Tak, a przy okazji można dowiedzieć się o takich zawodnikach, o których nigdy nie było słychać później, ale to jest istotne, można się dowiedzieć jak wypadali ci zawodnicy w ligach szkolnych - mam całe wyniki ligi szkolnych z Zakopanego. Na przykład mam w bazie wszystkie wyniki zawodów krajowych od 2004. I to nie tylko w wielkich ośrodkach, ale np. w Zagórzu. I widać, jak poszczególni zawodnicy się po drodze wykruszali. Widać, kto miał świetne wyniki jako dziecko, ale zniknął, albo kto będąc przeciętniakiem w tym wieku stał się potem dobrym skoczkiem

J.G: Ma pan też wielką bazę wyników zagranicznych i to jeśli chodzi o zawody na różnych szczeblach. Koresponduje pan też z dokumentalistami z zagranicy?

A.K: Z kilkoma tak. Np. dużo wyników dała mi pani Sabina z Klingenthal. Ona się głównie interesuje kombinacją norweską, ale że - zwłaszcza kiedyś, gdy limity startowe nie były takie surowe - kombinatorzy startowali też w zawodach skoków ma dużą bazę. Wyniki dużych zawodów takich jak Puchar Świata i Puchar Kontynentalny dostawałem z klubów np. z Ramsau i St. Moritz. Kilka kontaktów już potraciłem, kiedy kluby likwidowano, a bazy zmieniały właścicieli, oni znowu zmieniali adresy. W muzeum w Lahti mają wyniki zawodów marcowych (dziś rozgrywanych jako zawody Pucharu Świata) już od czasów przedwojennych - chętnie udostępnili, ale musiałem płacić za kserokopie - około 20 eurocentów za stronę - wysyłałem im te pieniądze w kopercie. Najwięcej wyników mam od Niemca - pana Jensa. Mam też wyniki od Holendrów (startowali z Niemiec), a nawet z Hiszpanami.

J.G: To co na stronie to i tak jest ułamek bazy, którą ma pan w domu. Pewnie gdyby korzystający z pana osiągnięć czytelnicy włączyli się w akcje digitalizowania tego, co ma pan w formie papierowej strona byłaby pełniejsza.

A.K: Tak, pan pomaga mi w prowadzeniu strony od lat, ale poza tym nie ma wielu chętnych. W początkowym okresie prowadzenia strony np. pomagał mi pan z Poznania - przesyłał mi wycinki gazet, pomagał też we wpisywaniu wyników. Po moim apelu zgłosiło się kilka osób. Z czego trzech zaczęło pisać, jeden pisze do dziś. A jest trochę do zrobienia - np. mam do wpisania wyniki norweskich zawodów z gazet - podawali czasem niemal pełne wyniki - aż do lat trzydziestych wstecz.

J.G: Jak dużą ma pan bazę na stronie?

A.K: Na stronie mam ponad 30000 zawodników, z czego około 7000 startowało tylko w zawodach krajowych, reszta - międzynarodowych. Ponad pół miliona wyników międzynarodowych, krajowe - 100000, do tego klasyfikacje, kwalifikacje, rankingi itd.

J.G: A oczywiście dochodzą ciągle nowe zawody.

A.K: Z tym akurat nie ma większego problemu, jeśli chodzi o te najważniejsze zawody międzynarodowe. Z krajowymi trochę trudniej. Np. mamy w Polsce dwóch Michałów Jaroszów z tego samego rocznika 2008! Startują w lidze szkolnej - żeby ich rozróżnić jeden funkcjonuje w wynikach jako Michał Krzysztof. U mnie w bazie jest takich więcej - nadaję im numery w przeciwieństwie do FIS.

J.G: Dużo osób odwiedza pana stronę?

A.K: Z analizy statystyk wynika, że tygodniowo mam około 1000-1200 wejść na stronę z różnych adresów IP.

J.G: To pewnie gdyby choć 10-15 osób pomagało w jej tworzeniu byłaby znacznie większa.

A.K: Tak. Dawno nie byłem na zawodach, ale kiedy zdarzało mi się jeździć ludzie ją dobrze kojarzyli. Co ciekawe najlepszą pomoc dostawałem od mam młodych skoczków, które przysyłały mi wyniki klubowe, których nie było w internecie. Pani Tajner z Cieszyna, pani Źlik z Goleszowa. Pomagał mi też pan Wojciech Szatkowski z Muzeum Tatrzańskiego. On chętnie by udostępnił te wyniki, ale do wglądu, a trzeba tam pojechać i parę dni spędzić.

J.G: Dziękuję za rozmowę

A.K: I ja dziękuję, a przy okazji chciałbym też podziękować wszystkim, którzy pomagali przy prowadzeniu strony, udostępnieniu wyników czy dokonali wpłat - otrzymane pieniądze pokrywają koszt serwera. Wszystkich zainteresowanych wsparciem zachęcam do kontaktu lub wpłaty.

Strona znajduje się pod tym adresem, jest też tam adres mailowy pana Adama. Dużo fanów skoków korzysta z tej bazy, warto włączyć się w dzieło jej tworzenia.

(Jarosław Gracka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%