W zakończonych dzisiaj Alpejskich Mistrzostwach Świata tym razem nie było wątpliwości. Austriacy zdecydowanie zdominowali klasyfikację medalową wygrywając aż pięć konkurencji. Świetnie zaprezentowali się też Szwajcarzy - zdobyli łącznie aż dziewięć medali.
?php>?php>
?php>
fot. AP Photo/Gabriele Facciotti?php>
Te mistrzostwa miały swoich bohaterów. Wymienić należy przede wszystkim czwórkę, która zdobyła po dwa złota. Lara Gut-Behrami ze Szwajcarii mimo, iż od lat jeździ na trasach nigdy nie miała w swym dorobku złota. Tym razem zdobyła aż dwa - w superigancie (spodziewane) i zgoła niespodziewane w gigancie. Do tego doszedł brąz w zjeździe. Austriaczka Katharina Liensberger nigdy nie wygrała zawodów PŚ, ale tu eksplodowała formą. Wygrała - ex aequo z Martą Bassino z Włoch - parallela, po czym zatriumfowała w slalomie. Po drodze zdobyła jeszcze brąz w gigancie dorównując Gut-Behrami. Również i dwóch panów wygrało dwa razy. Vincent Kriechmayr (Austria) zupełnie nie miał sobie równych w konkurencjach szybkościowych, zaś Mathieu Faivre, który wygrał zawody PŚ raz i to dawno temu (w 2016) nie dał szans konkurencji w parallelu i gigancie.
?php>Złoto, srebro i dwa brązy stały się udziałem Amerykanki Mikaeli Shiffrin - co pokazuje, że nawet w gorszej formie należy się z nią liczyć. Mikaela wygrała w kombinacji (jest to jej pierwszy tytuł w tej konkurencji), minimalnie przegrała walkę o złoto w gigancie i dołożyła brąz w slalomie i supergigancie (w których broniła tytułu mistrzyni świta). Wynik slalomowy to jednak rozczarowanie, bo Mikaela kiedyś była kompletną dominatorką w tej konkurencji, a teraz przegrała z Liensberger niemal o 2 sekundy. Za to supergiganty nieco odpuściła, więc tu brąz jest i tak miłą niespodzianką. Shiffrin wywiozła więc z Cortiny najwięcej medali łącznie. Marco Schwarz z Austrii również nie wygrał w "swoim" slalomie, którego nie ukończył, a w kombinacji. Niespodziewanie zdobył też brąz w gigancie. Corinne Suter w Szwajcarii okazała się najlepszą zawodniczką w konkurencjach szybkościowych - zdobyła złoto w zjeździe i srebro w supergigancie. O Marcie Bassino z Włoch była już mowa. To kolejna zawodniczka, która porażkę w "swojej" konkurencji (gigant) skompensowała sobie zwycięstwem w innej. Slalom mężczyzn rządził się swoimi prawami i tam najlepszy okazał się Sebastian Foss-Solevaag z Norwegii. Norwegowie długo mieli słabe mistrzostwa i złoto tylko w konkurencji drużynowej stanowiło ich jedyny dorobek (acz złoto to zawsze złoto). Dziś jednak wydatnie poprawili sobie ten bilans.
?php>Po paradzie złotych zawodników pora na "żywe srebra". Tutaj zakotwiczyli zarówno lider, jak i liderka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Alexis Pinturault popisowo zepsuł drugi przejazd w gigancie, więc zamiast zwieńczyć udane występy w supergigancie (brąz) i kombinacji (srebro) musiał na nich poprzestać. Słowaczka Petra Vlhova walczyła dzielnie i zakończyła mistrzostwa z dwoma srebrnymi medalami (za slalom i kombinację). Srebro ma też kolor czarno-czerwono-złoty, bo aż trzy razy zdobyli je reprezentanci Niemiec - za każdym razem w konkurencjach szybkościowych. To Andreas Sander oraz Kira Weidle za zjazd i Romed Baumann za supergigant. Ten ostatni powrócił do grona medalistów po ośmiu latach, choć w Schladming reprezentował jeszcze Austrię. Włoch Luca de Aliprandini należał do ścisłej czołówki gigantowej, ale jakoś podium go omijało. Stanął na nim za to właśnie podczas MŚ w Cortinie przegrywając tylko z Faivre. Chorwat Filip Zubcic srebro zdobył w parallelu. Miał duże szanse na medal w gigancie, ale zajął miejsce tuż za podium. Adrian Pertl z Austrii przystępował do slalomu jako "ten czwarty", ale to właśnie on uratował honor Austriaków w tej konkurencji. W tej części warto wspomnieć o Szwedach, którzy wywalczyli medal srebrny w konkurencji drużynowej.
?php>To teraz pora na "brązowych". Szwajcar Loic Meilalrd wywalczył taki medal aż dwa razy (kombinacja i parallel). Raczej nie powinien być rozczarowany. Co innego jego rodak Beat Feuz, który w zjeździe liczył na więcej. Nie bardzo wiadomo, czy slalomowy brąz Norwega Henrika Kristoffersena to sukces, czy porażka. Jeździ bowiem w tym sezonie w kratkę, więc równie dobrze mógł w silnej konkurencji slalomowej odpaść. Francuzka Tessa Worley też niespodziewanie zdobyła brąz w parallelu, nie w gigancie. Szwajcarka Micelle Gisin z pewnością liczyła na więcej - ale musiała poprzestać na brązie w kombinacji. W konkurencji drużynowej medal brązowy zdobyli Niemcy.
?php>Warto też napisać krótko o tych, którzy medalu nie zdobyli. Federica Brignone (Włochy) i Wendy Holdener (Szwajcaria) swoje starty po prostu zawaliły. Szkoda Czeszki Ester Ledeckiej, która w konkurencjach szybkościowych była dwa razy tuż za podium. Marco Odermatt ze Szwajcarii na medal na pewno się szykował w gigancie, czy superigancie i o dziwo najbliżej był w... zjeździe. Dominik Paris (Włochy) i Matthias Mayer (Austria) też mogą być rozczarowani. Ta lista rozczarowanych może być oczywiście większa. Nie byłoby na niej na pewno miejsca dla naszej Maryny Gąsienicy-Daniel, która pokazała się ze świetnej strony aż dwa razy zajmując miejsca w pierwszej dziesiątce.
?php>tabela medalowa?php>
?php>
Szczegółowy program MŚ w Cortinie d`Ampezzo 2021 znajdziecie tutaj.?php>
Kliknij poniżej, aby przejść do specjalnego raportu Sportsinwinter.pl
?php>?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz