Alpejski PŚ w Zermatt-Cervinii. W niedzielę ostatnia ostatnia szansa na zawody (lista startowa)

Foto: Stefan Brending
Alpejski Puchar Świata w Zermatt-Cervinii wydawał się być świetnym pomysłem. Transgarniczne zawody u stóp gór Matterhorn miały być nowym ciekawym wydarzeniem w kalendarzu, które miało na dodatek przyspieszyć inaugurację sezonu szybkościowego. Jak na razie z powodu ciągłego odwoływania, są one wielkim niewypałem. Ostatnia szansa na uratowanie sytuacji i podniesienie jej statusu z kiepskiego na niekorzystny to niedzielny zjazd pań, zaplanowany na godzinę 11:45.

Zermatt-Cervinia wciąż bez sukcesu
O zawodach Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim w Zermatt-Cervinii napisano już naprawdę sporo. Pojawiły się one bowiem w kalendarzu tego cyklu już w sezonie 2022/2023 i ponownie wpisane zostały przy przygotowywaniu planu na sezon 2023/2024. Nie napisano jednak zupełnie niczego na temat rezultatów rywalizacji, która miała przecież obejmować zarówno mężczyzn jak i kobiety. Jak dotąd nic z tego nie wynikło, gdyż natury nie udało się przekonać do tego pomysłu. Zarówno rok temu jak i w tym sezonienie udało się doprowadzić do skutku żadnego wyścigu z powodu niekorzystnej pogody.
Niedziela dniem ostatniej szansy
W tym sezonie jako pierwsi w Zermatt-Cervinii startować mieli panowie. W poprzedni weekend nie zdołano jednak przeprowadzić żadnego z dwóch zjazdów. Odbył się jedynie jeden trening, a dalsze ściganie uniemożliwiły intensywne opady śniegu. W ten weekend w tej samej lokalizacji zebrały się panie, które także miały zamiar rywalizować w zjeździe. Pierwszego dnia, czyli w sobotę, znów wszelkie starania zakończyły się porażką, tym razem za sprawą silnego wiatru. Kolejne zawody wyznaczono na niedzielę na godzinę 11:45 i chyba tylko bezproblemowe zrealizowanie tego zjazdu może sprawić, że Puchar Świata w Zermatt-Cervinii nie będzie kojarzył się z wielkim rozczarowaniem.
Liczne powroty
Przechodząc do aspektu bardziej sportowego niż meteorologicznego, szwajcarsko-włoskie zawody mają być okazją do powrotu do ścigania kilku renomowanych zawodniczek. Mowa m.in. o Ester Ledeckiej, która nie pojawiła się w żadnych zawodach Pucharu Świata w poprzednim sezonie. W podobnej sytuacji są także Jacqueline Wiles, Jasmina Suter, Lisa Hörnblad. Po nieco krótszej przerwie do Pucharu Świata wracają także Christine Scheyer i Magdalena Egger, które musiały odpuścić drugą część poprzedniego sezonu.
Goggia goni legendy
Z ciekawością będziemy obserwować czy wyżej wymienione zawodniczki już od pierwszych zmagań będą w stanie włączyć się do walki o wysokie miejsca. Faworytką numer jeden będzie jednak niezmiennie Sofia Goggia, która będzie starać się po raz kolejny zdobyć małą Kryształową Kulę za zjazd, którą otrzymałą również poprzedniej zimy. Gdyby udało jej się wygrać to trofeum także tym razem, miałaby ich w swoim dorobku już pięć. Wyrównałaby wtedy wynik Austriaczki Renate Götschl, która też pięciokrotnie triumfowała w klasyfikacji łącznej zjazdu. Jedynie dwie alpejki – Lindsey Vonn i Annemarie Moser-Pröll wygrywały ranking zjazdowy więcej razy. Vonn dokonała tego osiem razy, a Moser-Pröll siedmiokrotnie.
Niedzielne zawody powinny rozpocząć się o godzinie 11:45, o ile znów nie przeszkodzi pogoda lub inne nieprzewidziane czynniki. Do startu zgłosiły się 54 zawodniczki, a jako pierwsza zjedzie Norweżka Kajsa Vickhoff Lie. Nie zobaczymy natomiast na trasie żadnej reprezentantki Polski.
Źródło: własne
- Kolana szybkościowców nie wytrzymują. Niemiec i Amerykanin na przymusowej przerwie - 29 listopada 2023
- Alpejski PŚ w Beaver Creek. Kilde numerem 1 w pierwszym treningu zjazdu - 28 listopada 2023
- Alpejski PŚ w Killington. Polki na starcie slalomu giganta za oceanem. Jak wypadnie Maryna? (lista startowa) - 25 listopada 2023