fot. Golf Pustertal / CC BY NC ND?php>
W Zagrzebiu przy okazji obchodów 50. rocznicy powstania alpejskiego PŚ było sporo nawiązań do przeszłości. Pojawili się słynni narciarze z dawnych lat, a dziś do sukcesów z przeszłości nawiązał Manfred Moelgg, który zwyciężył w slalomie po długiej przerwie.
?php>Pierwszy przejazd przyniósł wiele ciekawych rozstrzygnięć. Zacząć należy jednak od tego, że przyczyniła się do tego również pogoda, choć niektóre wyniki to efekt nie tylko szczęścia. Na początku zawodów w Zagrzebiu mocno dawała o sobie znać zima. Padał gęsto śnieg, a widoczność pozostawiała wiele do życzenia. W takich warunkach jechali wszyscy faworyci, a chmury śniegowe zostały przegnane dopiero po występie Giuliano Razzoliego, który jechał z numerem 22. W tej grupie, która musiała radzić sobie ze śnieżycą był najlepszy zawodnik pierwszego przejazdu czyli Manuel Feller. Startował on jako 21., a więc tuż przed końcem opadów. Mimo tego nieoczekiwanie wskoczył na pierwsze miejsce przed prowadzącego do tej pory Francuza Juliena Lizeroux (+0,05 sek.), którego świetna jazda również była małą niespodzianką, bo choć stawał on już w karierze na podium, to miało to miejsce dość dawno temu (po raz ostatni w 2010 roku), a w tym sezonie nie zachwycał. Miejsce trzecie to zaskoczenie nieporównywalne z tym co zrobili Feller i Lizeroux. Zajmował je 25-letni Amerykanin Mark Engel (+0,28 sek.), który jeszcze nigdy nie brał udziału w drugim przejeździe w PŚ (poza kombinacją, która rządzi się nieco innymi prawami). Engel wykorzystał dobre warunki na trasie i przejaśnienie w Sljeme. Jeden z dwóch głównych faworytów do zwycięstwa - Marcel Hirscher - był czwarty ze stratą 0,38 sek. Drugi z pewniaków do podium czyli Henrik Kristoffersen był sklasyfikowany na 6. miejscu ex aequo z Danielem Yule (+0,41 sek.). Hirschera i Kristoffersena rozdzielał jeszcze Manfred Moelgg (+0,39 sek.). Na ósmym miejscu był Felix Neureuther, na dziewiątym Michael Matt, a na dziesiątym Alexis Pinturault z Marco Schwarzem. Ostatni zawodnik, który wywalczył awans do drugiego przejazdu, czyli Riccardo Tonetti miał stratę do Fellera wynoszącą zaledwie 1,54 sek. Ostatnio tak mała strata była wymagana , aby zmieścić się do czołowej trzydziestki około rok temu w Wengen, aczkolwiek nie sposób zauważyć, że tamten slalom był o około 10 sekund krótszy. Jedyny reprezentant Polski - Michał Jasiczek - bardzo szybko zakończył swój udział w zawodach. Polak wypadł z trasy już na górze po pokonaniu zaledwie kilku bramek i myśli o punktach PŚ musi odłożyć na później. Poza Markiem Engelem alpejczycy, którzy znaleźli się w drugim przejeździe, a nie zdobyli jeszcze w karierze punktów PŚ byli Niemiec Sebastian Holzmann i Koreańczyk Dong-Hyun Jung. Ten ostatni był wprawdzie kiedyś już w czołowej trzydziestce i zajął 25. miejsce, ale nie zmieścił się w wymaganym limicie czasu, aby otrzymać punkty PŚ.
?php>?php>Czołowa trójka pierwszego przejazdu nie zdołała utrzymać się na miejscach gwarantujących podium. Na szczególną uwagę zasługują występy Engela i Fellera. Amerykanin jechał po pierwsze punkty w karierze, na punktach pomiaru czasu miał rezultaty zbliżone do Marcela Hirschera. Zazwyczaj oznaczałoby to, że jest znakomicie i walczy o zwycięstwo, ale nie dziś. Hirscher od wygranej był dziś bardzo daleki. Engel również, ale blisko był mety, gdy nieszczęśliwie ominął trzecią bramkę od końca, później wściekły przewrócił się zahaczając o tyczkę na ostatniej bramce i niestety nie zapisze on przy swoim nazwisku ani jednego punkcika. Z kolei Feller również niewątpliwie bardzo chciał i bardzo się starał o dobry wynik, ale starał się bardzo krótko. Druga bramka (tym razem druga od startu) była jego ostatnią. Feller złapał tyczkę między narty i podobnie jak Engel nie został sklasyfikowany. Przejazd ukończył Julien Lizeroux, ale nie był to tak dobry występ jak w pierwszej części. Francuz miał dopiero 19. czas drugiego przejazdu i zajął 9. miejsce. Pierwsze trzy miejsca zajęli zawodnicy, którzy mieli trzy najlepsze wyniki drugiego przejazdu. Zwyciężył z dużą przewagą (0,72 sek.) Manfred Moelgg, dla którego to pierwsza wygrana w Pucharze Świata od 2009 roku. Drugi był zawodnik, który w Pucharze Świata debiutował niewiele wcześniej niż Moelgg. Mowa o Felixie Neureutherze. Dwa lata młodszy Niemiec po raz pierwszy pojawił się w zawodach PŚ 3. stycznia 2003 roku w Bormio. Moelgg swój pierwszy start w PŚ miał 8 dni później w Kranjskiej Gorze. Na trzecim miejscu był alpejczyk z młodszego pokolenia - Henrik Kristoffersen (+0,77 sek.), który triumfował w dwóch poprzednich slalomach. Tym razem uległ doświadczonym kolegom po fachu. Czwarty był Szwajcar Daniel Yule. On z zawodów na zawody jeździ coraz lepiej, poprawiając się o kilka miejsc. Zaczął od 19. pozycji w Levi, później był 11. w Val d`Isere, a w Madonna di Campiglio ukończył zawody na 6. miejscu. Dziś miejsce piąte zajął Michael Matt, który znalazł się bezpośrednio przed swoim rodakiem Marcelem Hirscherem. Siódmy był Dave Ryding, który awansował o 9. miejsc z lokaty 16. Ósme miejsce zajął Luca Aerni, dziewiąte wspominany już Lizeroux, a dziesiąte Stefano Gross, który przesunął się w górę aż o 14 pozycji. Pierwsze punkty w karierze udało się zdobyć Holzmannowi i Jungowi. Koreańczyk uplasował się bardzo wysoko (jak na Koreańczyka) na 14. miejscu. Trzeba tu również zaznaczyć, że to pierwsze w historii punkty PŚ dla Korei Południowej. Drugiego przejazdu nie ukończyli poza Fellerem i Engelem: Alexis Pinturault, Marco Schwarz, Aleksander Choroszyłow, Ramon Zehnhäusern, Giuliano Razzoli i Krystof Kryzl, który nawet podchodził i jechał już kilkunasto-sekundową stratą, ale później i tak się przewrócił, a strata czasowa jaką miał już w tamtym momencie nie dałaby mu punktów nawet gdyby dojechał do mety bez dalszych problemów.
?php>?php>Kolejne zawody PŚ odbędą się w Adelboden w sobotę i niedzielę. Najpierw odbędzie się gigant, a dzień później slalom.
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz