Alpejski PŚ w Val d’Isere. Clement Noel poza wszelką konkurencją

Rolandhino1, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Francuz Clement Noel nie dał najmniejszych szans konkurentom i z olbrzymią przewagą zwyciężył pierwszy w tym sezonie slalom w Val d’Isere. Drugie miejsce zajął – i było to pierwsze podium w jego karierze – Szwed Kristoffer Jakobsen. Na najniższym podium stanął – pierwszy raz w slalomie – Chorwat Filip Zubcic.

Rolandhino1, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

W Val d’Isere działo się dziś sporo, ale zwycięstwo Clementa Noela nie podlegało żadnej kwestii. Wygrał obydwa przejazdy i czas 1:30.52 okazał się dla rywali nieosiągalny. Jakobsen przegrał z nim o 1,40 sek., zaś Zubcic o 1,85 sek. Ich obecność na podium to spora niespodzianka – Szwed zaliczył kilka dobrych występów w karierze, ale nigdy nie stanął na podium, Chorwat zaś należy do ścisłej czołówki ale giganta. Co ciekawe po pierwszym przejeździe obaj zajmowali ex aequo szóste miejsce. Ich szczęście zbiegło się z ogromnym pechem drugiego po pierwszym przejeździe Włocha Alexa Vinatzera, który wypadł na ostatniej bramce jadąc po pewne prowadzenie.

Niespodzianki i sensacje

Aż czterech zawodników z pierwszej “10” po pierwszym przejeździe odpadło w przejeździe w drugim. Obok Vinatzera byli to czwarty po pierwszym przejeździe Szwajcar Tanguy Nef, piąty – Manuel Feller z Austrii i ósmy – Sandro Simonet ze Szwajcarii. Tym samym mieliśmy do czynienia ze sporymi przesunięciami. Niewiele do podium zabrakło dwóm zawodnikom, którzy ex aequo po pierwszym przejeździe zajmowali dziewiąte miejsce – Szwajcarowi Danielowi Yule (+1,89 sek.) i Brytyjczykowi Dave’owi Rydingowi (+1,90 sek.). Za nimi uplasował się mistrz świata Norweg Sebastian Foss-Solevaag (+1,99 sek.), któremu nie wyszedł drugi przejazd (spadł z pozycji trzeciej). Siódme miejsce Belga Armanda Marchanta (+2,02 sek.) to niespodzianka, choć nie sensacja – zdarzył mu się kiedyś jeszcze lepszy występ. Armand awansował z pozycji osiemnastej, a gdyby nie błąd w końcówce mógł nawet powalczyć o podium. Ósma pozycja Atle Lie McGratha (+2,15 sek.) z Norwegii to niespodzianka jeszcze większa, bo slalomów on na tym poziomie jeszcze nie jeździł. Zaatakował z niskiej, dwudziestej pierwszej pozycji. Dziewiąte miejsce zajął starszy od McGratha o ponad 15 lat Włoch – Giulano Razzoli (+2,17 sek.). Mistrz olimpijski z Vancouver (czyli sprzed 11 lat!) też dziś przesunął się o robiące wrażenie jedenaście miejsc. Pierwszą “10” zamknął Norweg Lucas Braathen (+2,50 sek.), który awansował o jedną pozycję. A tylko 0,02 sek. zabrakło jego rodakowi Henrikowi Kristoffersenowi, który ciągle nie umie złapać formy.

Garść ciekawostek

Największy awans (aż o 16 miejsc) zanotował trzynasty dziś Norweg Timon Haugan, dziś trzynasty. Ale niewiele mniejsze wspomniany McGrath oraz – co należy uznać za największą dziś z wielu niespodzianek – Hiszpan Joaquim Salarich. Sensacyjnie awansował do drugiego przejazdu, a w nim pokazał, że nie interesuje go kalkulacja – zakończył na świetnym, piętnastym miejscu. Nie zanotowano tak spektakularnych spadków, największy – o sześć miejsc w dół – zanotował gigancista słoweński Zan Kranjec, dziś osiemnasty. Najwyższy numer wśród startujących w drugim przejeździe miał wspomniany Salarich (52), wysokie też mieli Niemiec Julian Rauchfuss (48) oraz Amerykanin Luke Winters (43).

wyniki zawodów

źródło: własne