Alpejski PŚ w Sölden. Komu służy Rettenbach? Oto rekordziści

Chociaż za oknami na dobre rozpędza się jesień, to w sobotę rozpoczniemy sezon zimowy. Dokładnie zrobią to alpejki, które zainaugurują rywalizację w Puchar Świata na Rettenbach. Dzień później ich śladami podążą panowie. Wszystko to w Sölden, które od 20 lat gości pierwsze zmagania sezonu. Sprawdzamy dziś, kto najczęściej triumfował w tym austriackim kurorcie.

fot. Dave Steers © / via flickr.com

Wygrać na Rettenbach nie oznacza od razu zwycięstwa w całej klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Chociaż zdarzało się, że triumfatorzy zawodów otwarcia później sięgali po duże i małe Kryształowej Kule. Nie o tym jednak jest ten tekst, jaką wróżbą są triumfy w Sölden. Sprawdzamy tutaj bowiem, kto może poszczyć się największa liczbą wygranych w tym miejscu.

Amerykański Rettenbach

Matematyka nigdy nie kłamie, a w tym wypadku najbardziej przemawia za dobrze znanym Amerykaninem. To właśnie Ted Ligety najwięcej razy meldował się na najwyższym stopniu w tym tyrolski ośrodku narciarskim. Dwukrotny mistrz olimpijski jako jedyny w historii wygrywał w Sölden trzy lata z rzędu (2011-2013). W 2014 roku zwycięstwo wydarł mu Marcel Hirscher, ale rok później Ligety ponwonie okazał się najlepszy.

Wśród mężczyzn Hermann Maier bronił honoru gospodarzy, bo to on jest drugim najlepszym zawodnikiem w historii alpejskiego PŚ na Rettenbach. Austriak wygrywał tutaj trzykrotnie: dwa razy w XX wieku (1998 i 2000) oraz w 2005 roku. Tym, który te rekordy może poprawić jest Alexis Pinturault. Francuz dwa razy uzyskiwał najlepsze czasy na tym austriackim lodowcu, a wciąż jeszcze startuje. Dwukrotnie najlepszy był tu także inny znany alpejczyk Bode Miller.

Wyrównana stawka pań

W przypadku historii rywalizacji mężczyzn na Rettenbach łatwo wskazać tego mocno wyróżniającego się pod względem liczby zwycięstw. Natomiast u pań jest zgoła odmiennie. Żadnej alpejce nie udało się czterokrotnie zgarniać stu punktów do klasyfikacji generalnej w Sölden. Najbliżej tego była legendarna Tina Maze. Słowence sztuka wygrywania powiodła się tam trzy razy. Dokładnie w 2002, 2005 i 2012 roku. Z tym pierwszym przypadkiem wiąże się ciekawa sytuacja. Wówczas właśnie triumf świętowały aż trzy zawodniczki. Prócz Maze były to Andrine Flemmen z Norwegii oraz Nicole Hosp z Austii.

Aż czterem zawodniczkom dwukrotnie udawało się sięgać po najwyższe trofeum na tyrolskim lodowcu. Były to Lara Gut-Behrami, Viktoria Rebesburg, Martina Ertl oraz Andrine Flemmen. Ta pierwsza wciąż startuje. A zatem wkrótce może pokusić się o doścignięcie Tiny Maze.

Źródło: Informacja własna