W najbliższy weekend w austriackim Lech/Zürs odbędą się wyjątkowe zawody dla alpejskiego Pucharu Świata 2021/2022. Możemy określić je mianem wyjątkowych nie tylko dlatego, ze tego typu zmagania odbędą się tej zimy tylko raz, ale również za sprawą wielu kontrowersji, jakie często im towarzyszą. W jutrzejszych zawodach równoległych, bo właśnie ten typ rywalizacji obejrzymy w ten weekend, nie zabraknie również reprezentantki Polski, Maryny Gąsienicy Daniel.
?php>?php>
?php>
fot. Andrea Miola ©?php>
Wpadka za wpadką?php>
Choć w takim sporcie jak narciarstwo alpejskie trudno jest zapewnić wszystkim zawodnikom równe warunki, to zawody równoległe, które od kilkunastu lat próbuje rozwijać Międzynarodowa Federacja Narciarska w swój specyficzny sposób zwracały uwagę na brak sprawiedliwości w rozstrzyganiu rywalizacji. Głównym zarzutem z jakim często zmagają się organizatorzy, jest niezagwarantowanie dwóch równych tras. Należy jednak przyznać iż w praktyce jest to niemal niemożliwe, w związku z czym dość logicznym pomysłem jest danie każdej z zawodniczek w dwójkowej rywalizacji możliwości ścigania się raz na jednej trasie, a następnie rewanżu na drugiej. Nie zawsze jednak tak się działo i w przeszłości oglądaliśmy zawody, w których rewanż odbywał się tylko w pierwszej rundzie, a w kolejnych, obok umiejętności, decydowało szczęście i trafienie na szybszą trasę. Choć i ta zasada uległa zmianie od sezonu 2020/2021 to pozostał jeszcze jeden haczyk. W celu zagwarantowania emocji do samego końca, w rewanżowym przejeździe zawodniczka może startować ze stratą maksymalnie 0,5 sek., niezależnie od tego czy w pierwszym wyścigu dojechała ze stratą większą lub całkowicie wypadła z trasy. Co jeśli jedna trasa pozwala na bezproblemowe uzyskanie przewagi większej niż 0,5 sek. przy takim samym wysiłku? Niestety na to jeszcze nie znaleziono rozwiązania i w poprzednim sezonie, m.in. na Mistrzostwach Świata w narciarstwie alpejskim w Cortinie d`Ampezzo takich sytuacji było całkiem sporo. Jeśli dodamy do tego fakt, iż początkowo zwycięstwo przyznano tylko jednej zawodniczce, Marcie Bassino, a Katharinę Liensberger przywrócono na pierwsze miejsce dopiero po proteście Austriaków, to tworzy nam się całkiem komiczny obraz, który niestety wielu kibiców odpycha zamiast przyciągać.
?php>?php>
Jedyne takie zawody w sezonie?php>
Dobrą wiadomością dla przeciwników formuły zawodów równoległych, a złą dla jej sympatyków (a ich przecież również nie brakuje) jest fakt, że zawodniczki startujące w Pucharze Świata w tego rodzaju zmaganiach indywidualnych wystąpią tylko raz. Na sezon 2021/2022 w kalendarzu Pucharu Świata przewidziane zostały tylko jedne zawody indywidualne dla kobiet i dla mężczyzn w slalomie równoległym i odbędą się one właśnie w Lech/Zürs (panowie rywalizować będą w niedzielę). Oprócz tego na zakończenie sezonu w Meribel zorganizowane zostaną zawody drużynowe. Również na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 2022 w Pekinie zostanie przeprowadzona rywalizacja drużyn mieszanych w slalomie równoległym. Ekspansja zmagań równoległych, zapowiadana jakiś czas temu, na razie uległa więc zahamowaniu.
?php>Bez najlepszej trójki ostatnich lat
?php>Kolejną cechą, dodającą wyjątkowości zawodom równoległym jest odpuszczanie ich przez wiele czołowych zawodniczek. W tym roku w Zürs nie zobaczymy m.in. trzech ostatnich zdobywczyń dużej Kryształowej Kuli. Na próżno możemy szukać na liście startowej Petry Vlhovej, która przygotowuje się już w Levi do kolejnych zawodów slalomowych. Za oceanem Atlantyckim w Copper Mountain trenuje już Federica Brignone i do Europy w najbliższym czasie się nie wybiera. Również Mikaela Shiffrin odpuści po raz kolejny zawody równoległe. W jej przypadku znaczenie ma również kontuzja, choć zapewne nie pojawiłaby się w Lech/Zürs nawet w pełni zdrowia. Jedyną alpejką, która wystąpi w jutrzejszych zawodach i ma w swoim dorobku dużą Kryształową Kulę jest Lara Gut-Behrami. Inne zawodniczki, których absencję należy odnotować to Michelle Gisin, Tessa Worley, Sofia Goggia czy Alice Robinson. Zapewne rozpaczać z tego powodu nie będzie Maryna Gąsienica-Daniel.
?php>Maryna w paralelu nie zawodzi
?php>Najlepsza obecnie reprezentantka Polski, która w przeszłości pokazywała się z dobrej strony w tego typu wyścigach do Lech/Zürs pojechała po pierwsze punkty Pucharu Świata w tym sezonie. Na tegorocznych mistrzostwach świata Polka zajęła 8. miejsce, a rok temu w Pucharze Świata w Lech/Zürs była 9., co pozwala wierzyć, że tym razem będzie również w stanie uplasować się wśród najlepszych. Maryna Gąsienica-Daniel w zawodach równoległych ma bardzo dobrą skuteczność. Już w pierwszym takim starcie, którym był slalom równoległy w Courchevel w 2017 roku zajęła 17. miejsce. Rok później w Sankt Moritz Polka była 28. i znowu zapisała punkty na swoim koncie. Trzecim jej występem w slalomie równoległym były wspomniane już zeszłoroczne zaowdy w Lech/Zürs. Jak widać, Maryna jak dotąd zawsze plasowała się wśród najlepszej 30. i będziemy liczyć na podtrzymanie tej passy.
?php>?php>
Na początek kwalifikacje?php>
Zawody z udziałem najlepszych 16 zawodniczek poprzedzą kwalifikacje, które wyłonią alpejki mogące przystąpić do dwójkowych pojedynków, których stawką będzie zwycięstwo w Pucharze Świata. Narciarki z miejsc 17-30, choć nie zostaną dopuszczone do zawodów, otrzymają punkty Pucharu Świata zgodnie z miejscami zajętymi po kwalifikacjach. Początek kwalifikacji zaplanowany jest na godzinę 10:00. Zawody rozpoczną się o godzinie 17:00. Maryna Gąsienica-Daniel do kwalifikacji przystąpi jako trzecia zawodniczka na torze czerwonym. Kwalifikacje odbywać się będą w formie dwóch przejazdów, a zatem każda z zawodniczek zaliczy po jednym przejeździe na torach czerwonym i niebieskim. Do rywalizacji zgłosiło się w sumie 46 alpejek.
?php>?php>Źródło: Własne
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz