Photo credit: Photos from SkiStar via Foter.com / CC BY-NC-ND?php>
W Austriackim Kitzbuehel nie działo w ten weekend dobrze. Plaga kontuzji w zjeździe (by wspomnieć tylko Aksela Lunda Svindala i Hannesa Reichelta) zepsuła alpejskie święto. Niby w zasadzie poza straconym sezonem nie stało się nic nieodwracalnego, ale odżyły dyskusje na temat zwiększenia bezpieczeństwa w narciarstwie alpejskim. Ale to miało miejsce w zjeździe, a w tym artykule chciałem zająć się dzisiejszym slalomem, w którym sportowo działo się wiele.
?php>Niestety zawody rozpoczęły się od upadku i kontuzji, której doznał mający piękną przeszłość, ale i ciężką rehabilitację po kontuzji Włoch Giuliano Razzoli - nie mam jednak informacji, czy wspominany uraz jest poważny czy lekki. Drugi na starcie jego rodak Stefano Gross, nie miał najlepszego przejazdu. Ostatecznie pierwszy przejazd wygrał Niemiec Fritz Dopfer, z przewagą 0,18 s nad Szwedem Matthiasem Harginem i - co niewątpliwie było niespodzianką, choć nie sensacją - Austriakiem Marco Schwarzem (+0,33 s). Tuż za nim (o 0,01 s) zameldowali się na mecie ex aequo faworyci - Rosjanin Aleksandr Choroszyłow i Austriak Marcel Hirscher. Dla odmiany główny faworyt i lider PŚ w slalomie Norweg Henrik Kristoffersen nie ustrzegł się błędu i był dopiero dwunasty (z niewielką jednak stratą 0,83 s). Pierwszego przejazdu nie ukończył Maciej Bydliński - ale on punktuje tylko w superkombinacji, więc ciężko uznać to za jakiekolwiek rozczarowanie.
?php>Wyniki po pierwszym przejeździe
?php>W drugim przejeździe działo się wiele. Już otwierający go Kanadyjczyk Trevor Philp ukończył ostatecznie zawody na miejscu czternastym. To duży, acz nie największy awans w tym przejeździe. Przejeździe, którego - nota bene - nie ukończyło aż ośmiu zawodników, a trzech dalszych podchodziło na górę po minięciu bramki. Tutaj właśnie zatrzymałbym się na chwilę przypominając przepis, o którym raczej nie wiedzą komentatorzy, nie wiedzą chyba i niektórzy zawodnicy. Otóż podchodzenie właściwie nic nie daje, punkty PŚ nie zostają przyznane, gdy zawodnik nie zmieści się w 108% najlepszego czasu. Czasem nawet nie trzeba podchodzić. Kiedy Mikaela Shiffrin wygrała slalom z przewagą ponad 3 sekund nad drugą zawodniczką, trzy ostatnie miały taką stratę, że i one bez punktów ukończyły zawody. Jakub Kłusak więc za kombinację piątkową punktu PŚ nie zdobył.
?php>Wspaniale zjechał dwudziesty czwarty po pierwszym przejeździe jadący z wysokim 51. numerem Norweg Jonathan Nordbotten, na długo objął prowadzenie - zbliżył się do niego dopiero piętnasty po pierwszym przejeździe jadący z jeszcze wyższym 59. numerem Austriak Christian Hirschbuehl (0,08 s straty), zaś jadący jako następny rutyniarz, Włoch Patrick Thaler objął prowadzenie wyprzedzając Nordbottena 0,23 sekundy. Zajęli oni w ostatecznym rozrachunku wysokie miejsca - od piątego do siódmego (awans Norwega o 18 miejsc to dzisiejszy rekord).
?php>Na starcie zostało raptem trzynastu zawodników - Norweg Sebastian Foss-Solevaag jednak nie dojechał do mety. Inaczej jego rodak Kristoffersen - nie miał nic do stracenia i wyprzedził Thalera po doskonałym przejeździe aż o 1,25 sekundy. Jedenasty po pierwszym przejeździe Felix Neureuther zjechał - wydawałoby się, że źle - osiągnął taki sam czas jak Hirschbuehl (więc w sumie awansował o cztery pozycje w łącznej klasyfikacji).
?php>Pierwszą dziesiątkę zamykał mistrz świata - wielki Francuz Jean-Baptiste Grange - zaliczył słaby przejazd, ale nie pogorszył bardzo swojego miejsca - ukończył zawody na 12. pozycji. Następny na starcie Włoch - Manfred Moelgg też spadł nieznacznie - na 10. miejsce, zaś David Chodounsky (Kanada) - ostatecznie uplasował się na miejscu 11. Austriak Manuel Feller przegrał walkę ze stokiem i dołączył do Foss-Solevaaga. A Kristoffersen tylko przesuwał się o kolejne pozycje.
?php>Będący niespodziewanie wysoko po pierwszym przejeździe szalony Szwed Anton Lahdenperae spadł aż na szesnaste miejsce (jedne z ostatnich wśród tych, którzy zapunktowali dziś), ale tak naprawdę całe Kitzbuehel czekało na przejazd Marcela Hirschera.
?php>Hirscher jechał świetnie, na górze nawet powiększył przewagę nad Kristoffersenem, ale nie mu dał rady w dolnej części trasy przegrywając o włos (0,03 sekundy). W tym momencie raczej już byłem pewien, że przejazd Hirschera da mu drugie miejsce w zawodach.
?php>Nie pomyliłem się - Choroszyłow prezentował jak na siebie styl wyjątkowo rozpaczliwy, ale miał szanse na wysokie miejsce, którą zaprzepaścił na trzy bramki przed metą nie dojeżdżając do mety w ogóle. Jeszcze bardziej rozpaczliwie jechał dobijający do czołówki Marco Schwarz, ale ostatecznie osiągnięte dziewiąte miejsce na koniec zawodów wstydu mu nie przyniosło. Dobrze, acz bez szans na podjęcie walki z Kristoffersenem i Hirscherem przejechał Matthias Hargin (0,79 sekundy straty do lidera), podobnie zresztą Fritz Dopfer, który ze stratą 0,45 sekundy zapewnił sobie miejsce na najniższym stopniu podium - na swoje pierwsze zwycięstwo więc jeszcze nieco poczeka.
?php>?php>Cóż dużo pisać - świetne, emocjonujące zawody, które moją szczególną słabość do tej dyscypliny tylko umocniły.
?php>Jarosław Gracka
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz