Zamknij

Alpejski PŚ w Kitzbuehel: Szus po zwycięstwo Kristoffersena

18:17, 24.01.2016 Marek Cielec Aktualizacja: 07:32, 25.01.2016
Skomentuj

Photo credit: Photos from SkiStar via Foter.com / CC BY-NC-ND Photo credit: Photos from SkiStar via Foter.com / CC BY-NC-ND

W Austriackim Kitzbuehel nie działo w ten weekend dobrze. Plaga kontuzji w zjeździe (by wspomnieć tylko Aksela Lunda Svindala i Hannesa Reichelta) zepsuła alpejskie święto. Niby w zasadzie poza straconym sezonem nie stało się nic nieodwracalnego, ale odżyły dyskusje na temat zwiększenia bezpieczeństwa w narciarstwie alpejskim. Ale to miało miejsce w zjeździe, a w tym artykule chciałem zająć się dzisiejszym slalomem, w którym sportowo działo się wiele.

Niestety zawody rozpoczęły się od upadku i kontuzji, której doznał mający piękną przeszłość, ale i ciężką rehabilitację po kontuzji Włoch Giuliano Razzoli - nie mam jednak informacji, czy wspominany uraz jest poważny czy lekki. Drugi na starcie jego rodak Stefano Gross, nie miał najlepszego przejazdu. Ostatecznie pierwszy przejazd wygrał Niemiec Fritz Dopfer, z przewagą 0,18 s nad Szwedem Matthiasem Harginem i - co niewątpliwie było niespodzianką, choć nie sensacją - Austriakiem Marco Schwarzem (+0,33 s). Tuż za nim (o 0,01 s) zameldowali się na mecie ex aequo faworyci - Rosjanin Aleksandr Choroszyłow i Austriak Marcel Hirscher. Dla odmiany główny faworyt i lider PŚ w slalomie Norweg Henrik Kristoffersen nie ustrzegł się błędu i był dopiero dwunasty (z niewielką jednak stratą 0,83 s). Pierwszego przejazdu nie ukończył Maciej Bydliński - ale on punktuje tylko w superkombinacji, więc ciężko uznać to za jakiekolwiek rozczarowanie.

Wyniki po pierwszym przejeździe

W drugim przejeździe działo się wiele. Już otwierający go Kanadyjczyk Trevor Philp ukończył ostatecznie zawody na miejscu czternastym. To duży, acz nie największy awans w tym przejeździe. Przejeździe, którego - nota bene - nie ukończyło aż ośmiu zawodników, a trzech dalszych podchodziło na górę po minięciu bramki. Tutaj właśnie zatrzymałbym się na chwilę przypominając przepis, o którym raczej nie wiedzą komentatorzy, nie wiedzą chyba i niektórzy zawodnicy. Otóż podchodzenie właściwie nic nie daje, punkty PŚ nie zostają przyznane, gdy zawodnik nie zmieści się w 108% najlepszego czasu. Czasem nawet nie trzeba podchodzić. Kiedy Mikaela Shiffrin wygrała slalom z przewagą ponad 3 sekund nad drugą zawodniczką, trzy ostatnie miały taką stratę, że i one bez punktów ukończyły zawody. Jakub Kłusak więc za kombinację piątkową punktu PŚ nie zdobył.

Wspaniale zjechał dwudziesty czwarty po pierwszym przejeździe jadący z wysokim 51. numerem Norweg Jonathan Nordbotten, na długo objął prowadzenie - zbliżył się do niego dopiero piętnasty po pierwszym przejeździe jadący z jeszcze wyższym 59. numerem Austriak Christian Hirschbuehl (0,08 s straty), zaś jadący jako następny rutyniarz, Włoch Patrick Thaler objął prowadzenie wyprzedzając Nordbottena 0,23 sekundy. Zajęli oni w ostatecznym rozrachunku wysokie miejsca - od piątego do siódmego (awans Norwega o 18 miejsc to dzisiejszy rekord).

Na starcie zostało raptem trzynastu zawodników - Norweg Sebastian Foss-Solevaag jednak nie dojechał do mety. Inaczej jego rodak Kristoffersen - nie miał nic do stracenia i wyprzedził Thalera po doskonałym przejeździe aż o 1,25 sekundy. Jedenasty po pierwszym przejeździe Felix Neureuther zjechał - wydawałoby się, że źle - osiągnął taki sam czas jak Hirschbuehl (więc w sumie awansował o cztery pozycje w łącznej klasyfikacji).

Pierwszą dziesiątkę zamykał mistrz świata - wielki Francuz Jean-Baptiste Grange - zaliczył słaby przejazd, ale nie pogorszył bardzo swojego miejsca - ukończył zawody na 12. pozycji. Następny na starcie Włoch - Manfred Moelgg też spadł nieznacznie - na 10. miejsce, zaś David Chodounsky (Kanada) - ostatecznie uplasował się na miejscu 11. Austriak Manuel Feller przegrał walkę ze stokiem i dołączył do Foss-Solevaaga. A Kristoffersen tylko przesuwał się o kolejne pozycje.

Będący niespodziewanie wysoko po pierwszym przejeździe szalony Szwed Anton Lahdenperae spadł aż na szesnaste miejsce (jedne z ostatnich wśród tych, którzy zapunktowali dziś), ale tak naprawdę całe Kitzbuehel czekało na przejazd Marcela Hirschera.

Hirscher jechał świetnie, na górze nawet powiększył przewagę nad Kristoffersenem, ale nie mu dał rady w dolnej części trasy przegrywając o włos (0,03 sekundy). W tym momencie raczej już byłem pewien, że przejazd Hirschera da mu drugie miejsce w zawodach.

Nie pomyliłem się - Choroszyłow prezentował jak na siebie styl wyjątkowo rozpaczliwy, ale miał szanse na wysokie miejsce, którą zaprzepaścił na trzy bramki przed metą nie dojeżdżając do mety w ogóle. Jeszcze bardziej rozpaczliwie jechał dobijający do czołówki Marco Schwarz, ale ostatecznie osiągnięte dziewiąte miejsce na koniec zawodów wstydu mu nie przyniosło. Dobrze, acz bez szans na podjęcie walki z Kristoffersenem i Hirscherem przejechał Matthias Hargin (0,79 sekundy straty do lidera), podobnie zresztą Fritz Dopfer, który ze stratą 0,45 sekundy zapewnił sobie miejsce na najniższym stopniu podium - na swoje pierwsze zwycięstwo więc jeszcze nieco poczeka.

Wyniki końcowe

Cóż dużo pisać - świetne, emocjonujące zawody, które moją szczególną słabość do tej dyscypliny tylko umocniły.

Jarosław Gracka

(Marek Cielec)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%