Alpejski PŚ w Cortinie d’Ampezzo. Kilde musi odrabiać straty w super G (lista startowa)

fot. CC BY NC SA

Zawody Pucharu Świata w supergigancie mężczyzn w Cortinie d’Ampezzo zdarzają się dość rzadko. Tak naprawdę to do 28 stycznia 2023 nie zdarzyły się nigdy wcześniej, ale skoro za nami już ten pierwszy raz, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić to dwa razy z rzędu. Kolejny wyścig mężczyzn zaplanowany jest bowiem na niedzielę, w tej samej lokalizacji i tej samej konkurencji. 

fot. CC BY NC SA

Cortina na ratunek

W sobotę w Cortinie d’Ampezzo odbył się historyczny, bo pierwszy supergigant mężczyzn w Pucharze Świata w tym miejscu. Wcześniej panowie nigdy nie rywalizowali w Cortinie w tej konkurencji w najważniejszym alpejskim cyklu, choć dwa lata temu mieli już okazję wystartować na tej trasie w ramach mistrzostw świata, więc nie była to dla nich zupełna nowość. Tegoroczne zmagania alpejczyków na trasie Olympia delle Tofane to jednak nie przedsmak dłuższej serii, a jedynie opcja awaryjna z powodu odwołania kilku zawodów w pierwszej części sezonu. Sobotni supergigant odbył się, aby nadrobić zaległości z Val Gardeny, a niedzielny będzie zastępstwem za listopadowe niepowodzenie w Lake Louise. Jako że Cortina niedawno gościła Puchar Świata kobiet, była już właściwie w pełni gotowa, aby móc ugościć również mężczyzn.

Bitwa wielkiej dwójki

Zwycięzcą pierwszych zawodów został Marco Odermatt, który całkiem niedawno musiał pauzować z powodu drobnego urazu kolana. Po zawodach w Kitzbühel  Szwajcar nie czuł się najlepiej i nie pojechał do Schladming. Chwila przerwy dobrze mu zrobiła, bo od razu wrócił do wygrywania. Było to szczególnie ważne, aby obronić pozycję lidera w klasyfikacji supergigantowej. Porażka w tych zawodach lub nieobecność, mogłyby sprawić, że to Aleksander Aamodt Kilde przejąłby czerwoną koszulkę dla prowadzącego w rankingu. Jednak po sobotnim wyścigu sytuacja Odermatta staje się coraz bardziej komfortowa, a Kilde w trzech ostatnich zawodach będzie musiał dać z siebie wszystko, aby wyrwać trofeum z rąk Marco. Tak naprawdę wszystko jest jeszcze w rękach i nogach Norwega, bo jego strata wynosi obecnie 48 punktów. Jeśli wygra wszystkie pozostałe zawody to nie będzie musiał interesować się tym, które miejsce z pozostałych dostępnych zajmie jego największy rywal.

O godzinie 10:15 do rywalizacji przystąpi pierwszy z zawodników, a będzie nim reprezentant gospodarzy, Dominik Paris. Na największych faworytów trzeba będzie chwilę poczekać, bo Marco Odermatt pojawi się na trasie jako 11. uczestnik zawodów, a Aleksander Aamodt Kilde jako 13. Będą to już ostatnie zawody mężczyzn w konkurencji szybkościowej przed Mistrzostwami Świata w narciarstwie alpejskim w Courchevel/Meribel.

Lista startowa

Źródło: własne