Zamknij

Alpejski PŚ. Tak dobrze nie było od lat, rekordowy sezon Polek

19:37, 21.03.2022 Marek Cielec Aktualizacja: 08:12, 22.03.2022
Skomentuj

Alpejski Puchar Świata w sezonie 2021/2022 zakończył się punktualnie w ostatni dzień zimy. Część zawodników zapewne będzie można jeszcze zobaczyć m.in. w mistrzostwach krajowych, ale dla wielu rozpoczyna się już myślenie o kolejnej zimie. My jeszcze chcielibyśmy wrócić myślami do tego co działo się w ostatnich miesiącach, przede wszystkim w kontekście występów reprezentacji Polski.

Foto: Stefan Brending

Niewidoczni panowie

O polskim narciarstwie alpejskim w sezonie 2021/2022 z pewnością mówiło się w mediach o wiele więcej niż w poprzednich latach, jednak należy tutaj odnotować, że dotyczy to niemal wyłącznie występów kobiet. Panowie niestety nie zdołali wybić się wystarczająco, aby mieć swoje 5 minut i wydaje się, że od afery z powołaniami mężczyzn na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2018 roku wiele osób, które na co dzień nie śledzą dokładnie zmagań alpejczyków mogło właściwie zapomnieć, że Polska ma kadrę mężczyzn.

Jedynym zawodnikiem, który tej zimy startował w Pucharze Świata był Michał Jasiczek. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są przepisy FIS, które mówią, że aby móc startować w Pucharze Świata mężczyzn należy być w danej konkurencji wśród 150 najlepszych zawodników w rankingu. Spośród Polaków ten warunek spełnia tylko Michał Jasiczek i tylko w slalomie, a i w tej konkurencji jest już na dość niskim 142 miejscu, a więc w dość ryzykownej strefie, która grozi wypadnięciem z elitarnego grona.

Próby Michała w Pucharze Świata można podsumować dość krótko. Jedynie w występie w slalomie równoległym w Zurs Polak został sklasyfikowany - na przedostatnim miejscu po kwalifikacjach - a w pozostałych startach w slalomie zazwyczaj kończyło się to wypadnięciem z trasy pierwszego przejazdu. Na osiem startów w slalomie Jasiczek nie ukończył siedmiu, a w jedynym, w którym dojechał do mety był 42.

Rekordowa Maryna

Więcej pochwał należy się dziewczynom, a przede wszystkim Marynie Gąsienicy-Daniel, która sprawiła, że był to wyjątkowy sezon dla Polski. Gąsienica-Daniel od kilku lat sukcesywnie pnie się w górę światowego rankingu i w tym sezonie ustanowiła kilka nowych rekordów zarówno osobistych jak i państwowych. Choć Marynie nie udało się stanąć na podium, to i tak można być zadowolonym z progresu jaki uczyniła. W sezonie 2020/2021 najlepszym wynikiem Polki było dziewiąte miejsce w slalomie równoległym, a w gigancie najwyżej uplasowała się na 10. miejscu.

Tej zimy Gąsienca-Daniel poprawiła te rezultaty kilka razy. Swoje najlepsze występy kończyła na szóstym miejscu i to trzykrotnie, a w czołowej dziesiątce znalazła się w sumie sześć razy. W klasyfikacji giganta uplasowała się na zaszczytnym dziewiątym miejscu. Wartymi odnotowana są także starty Maryny Gąsienicy-Daniel w supergigancie. Na osiem możliwych występów Polka zaliczyła pięć i w trzech z nich znalazła się w strefie punktowej, najwyżej na 16. miejscu.

Czekaliśmy na to ponad 30 lat

Aby uświadomić sobie jak dobry był to sezon w wykonaniu Maryny, warto odnieść go do najlepszych historycznych rezultatów Polek w Pucharze Świata. Jeśli chodzi u supergigant to przed Maryną nie było w Polsce nikogo, kto były w stanie punktować w tej konkurencji w Pucharze Świata. Również jeśli chodzi o slalom gigant to Maryna jest polską rekordzistką, bo żadnej innej zawodnicze pochodzącej z Polski nie udało się zająć szóstego miejsca w Pucharze Świata w tej konkurencji. Przed Maryną do czołowej dziesiątki w gigancie udało się wejść tylko raz Małgorzacie Tlałce, która zajęła dziewiąte miejsce.

Nie tylko Maryna

Podsumowując starty Polek w Pucharze Świata nie należy zapominać o Magdalenie Łuczak, która zaliczyła kilka małych epizodów. Łuczak wystartowała cztery razy tej zimy i jeden raz zdołała zapunktować, zajmując w Courchevel 20. miejsce. Biorąc pod uwagę stosunkowo niewielki staż Magdy w Pucharze Świata, zaliczyła ona całkiem niezły początek, ale z zachwytami należy jeszcze trochę się wstrzymać. W drugiej części sezonu Łuczak niestety nie zanotowała już niestety godnych zapamiętania występów, rozstała się z trenerem Ilanovskym i wystąpiła jako bohaterka małej afery, odpuszczając Mistrzostwa Świata Juniorek na rzecz akademickich mistrzostw w USA.

Może być jeszcze lepiej

Choć wyniki Maryny Gąsienicy-Daniel już teraz dają polskim kibicom wiele radości, to z pewnością nasza zawodniczka nie osiągnęła jeszcze maksimum swoich możliwości. Nie ma też wątpliwości, że sama Maryna nie zadowoli się zajmowaniem miejsc w drugiej połowie najlepszej dziesiątki i będzie nadal walczyć o podium, a tylko miejsca na podium mogłyby sprawić, aby Gąsienica-Daniel przegoniła siostry Tlałki pod względem osiągnięć w Pucharze Świata. Z optymizmem można też patrzyć na dalszy rozwój Magdaleny Łuczak, choć nieporozumienia na lini zawodniczka-PZN napawają też małym niepokojem. W przypadku panów, na wielki polski talent w Pucharze Świata chyba będziemy musieli jeszcze poczekać.

Źródło: własne

(Marek Cielec)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%