Zamknij

Alpejski PŚ. Ich już nie zobaczymy na stokach. Zawodnicy, którzy zakończyli karierę

20:29, 18.10.2021 Jarosław Gracka Aktualizacja: 10:11, 19.10.2021
Skomentuj
reo

W sobotę rusza kolejna edycja Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Szykuje się nam bardzo ciekawa i zacięta rywalizacja. Zanim jednak do niej dojdzie poświęcimy ten artykuł tym, dla których sezon 2020/21 okazał się być ostatnim w karierze - czyli mówiąc w skrócie sportowym emerytom.

fot. Sportsinwinter.pl

Wielcy mistrzowie

Na liście emerytów znalazło się czternaście pań i tyleż samo panów. Zaczniemy od mężczyzn, bo w tej czternastce znaleźć można trzy nazwiska, które tworzyły historię narciarstwa alpejskiego - absolutnie wybitnych i utytułowanych zawodników. Po chudych latach i kontuzjach ostatecznie dał sobie spokój ze startami Amerykanin Ted Ligety. Podczas długiej kariery nie udało mu się zdobyć Kryształowej Kuli (mimo, iż bardzo mu na tym zależało). Niemniej w swym dorobku ma aż pięć małych kryształowych kul za slalom gigant, w którym był przez lata absolutnym dominatorem. Nie znaczy to jednak, że tylko w tej konkurencji osiągał sukcesy. Ligety zdobył aż pięć złotych medali MŚ! W 2013 w Schladming był nie do zatrzymania. Wygrał supergigant, kombinację i oczywiście swoją koronną konkurencję - gigant. W gigancie wygrał też w 2011 roku w Garmisch-Partenkirchen i w 2015 w Beaver Creek. Do tego w dorobku ma też dwa brązowe medale. Jeden - a jakże - w gigancie (2009 Val d`Isere), a drugi - w kombinacji. Na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich zdobył dwa medale - za to obydwa z najcenniejszego kruszcu. W Turynie w 2006 na starcie swej wielkiej kariery triumfował w kombinacji, zaś w Soczi oczywiście w gigancie. Do tego doliczmy 25 wygranych w PŚ (24 giganty i tylko jedna kombinacja) i aż 52 podia (w każdej konkurencji poza paralellami, których wtedy nie rozgrywano) i mamy obraz tego, jak wielkim zawodnikiem był "Mr. Giant".

Francuz Jean-Baptiste Grange odnosił wielkie sukcesy w slalomie (choć zdarzało mu się też wygrywać w kombinacji). Jego dorobek to dziewięć wygranych zawodów (osiem slalomów) i osiemnaście podiów. W 2009 roku wygrał klasyfikację slalomową, niemniej wtedy jadąc w roli absolutnego faworyta zawalił sobie mistrzostwa świata (z których dwa lata wcześniej w Åre przywiózł niespodziewanie brązowy medal). Dwa lata później choć już tak nie dominował w slalomach nie dał szans rywalom. Paradoksalnie swój ostatni pucharowy slalom wygrał tuż przed czempionatem, a tuż po nim ostatni raz stanął na podium. Potem przyszły kontuzje i mozolny powrót do startów. W całej karierze jednak jeszcze raz miał wzlecieć bardzo wysoko. Stało się to podczas MŚ w 2015, kiedy to w niezwykle emocjonującym slalomie okazał się znowu najlepszy niespodziewanie zdobywając drugie w karierze złoto. Niestety zupełnie Grange nie miał szczęścia do Zimowych Igrzysk Olimpijskich - i nie odniósł na nich żadnego sukcesu.

Hannes Reichelt z Austrii w Pucharze Świata jeździł jeszcze po 40. urodzinach. Specjalizował się w konkurencjach szybkościowych - wygrał w karierze sześć zjazdów i tyleż supergigantów - ale i potrafił w 2008 roku wygrał gigant w Whistler. Na podium w trzech wymienionych konkurencjach stawał łącznie aż 44 razy. W supergigancie potrafił zdobyć złoto (2015) i srebro (2011) na Mistrzostwach Świata. W tej konkurencji sięgnął też po małą kryształową kulę w 2008 roku.

Jeszcze starszy był w momencie zakończenia kariery (miał ponad 41 lat!) kolejny Francuz Julien Lizeroux. Również odnosił w karierze sukcesy. Trzy slalomowe zwycięstwa, dziewięć podiów (także w kombinacji i miejskim parallelu), dwa indywidualne srebrne medale MŚ w 2009 roku (slalom i kombinacja) i złoto w rywalizacji drużynowej w 2017 w St. Moritz w wieku 37 lat!

I zawodnicy, którzy mogli osiągnąć więcej

Pewne sukcesy na koncie miał też Norweg Jonattan Nordbotten (drużynowe srebro ZIO w Pjongczangu w 2018 roku), któremu w PŚ nie udało się stanąć na podium, choć był niezłym slalomistą. Także mający wyjątkowego pecha do kontuzji Francuz Valentin Giraud Moine zaznaczył się w historii narciarstwa alpejskiego dwoma podiami PŚ w zjeździe. Sukcesów nie odnosił za to Szwajcar Marc Gisin - zdecydowanie ustępował swej starszej siostrze Dominique i młodszej Michelle - ledwie kilka miejsc w Top 10.

Z pozostałej siódemki trzech zawodników zdobywało punkty PŚ. Francuz Remy Falgoux dwa razy punktował w gigancie. Włoch Fabian Bacher startował kilka lat w PŚ i nawet raz udało mu się zapunktować w PŚ w slalomie. Niemiec Bastian Meisen nie miał zbyt wielu okazji pokazać się w zawodach najwyższej rangi, ale zdobył za jednym zamachem dwanaście punktów w parallelu. Nigdy ta sztuka nie udała się Niemcowi Frederikowi Norysowi, Francuzowi Victorowi Guillotowi i dwóm Włochom - ani Maxime Rizzo, ani Giordano Ronci nigdy nie zapunktowali w PŚ, choć akurat ci dwaj dość często stawali przed taką szansą.

Kariery, które zakończyły się zdecydowanie za wcześnie

W przypadku pań, aż z tak wielkimi nazwiskami jak wzmiankowana wyżej wielka trójka nie mieliśmy do czynienia. Niemniej kilka gwiazd światowego formatu swoje kariery zakończyło. A i wszystkie omawiane niżej zawodniczki zdobyły punkty PŚ w karierze. Austriaczka Eva-Maria Brem mogłaby osiągnąć znacznie więcej gdyby nie kontuzja. Niemniej należała do najlepszych gigancistek na świecie wygrywając małą kryształową kulę w sezonie 2015/16. W tej konkurencji w zawodach pucharowych trzy razy wygrała, a łącznie jedenaście razy stanęła na podium. Ma w swym dorobku złoto w konkurencji drużynowej podczas MŚ w 2015 roku.

Podczas MŚ w 2019 roku brąz w drużynie wywalczyła Irene Curtoni, która dwa razy stawała na najniższym stopniu podium w PŚ (gigant i parallel). Podobnie Szwedka Emelie Wikstroem. Ta dobra slalomistka startowała długo i choć indywidualnie nie stanęła na podium była członkinią brązowej drużyny podczas MŚ w 2017 roku. W Soczi zajęła w olimpijskim slalomie wysokie, szóste miejsce. Medalu żadnego nie zdobyła Amerykanka Alice McKennis Duran, ale dwa razy stała na pucharowym podium w zjeździe - a w tej liczbie zawiera się wygrana w w St. Anton w 2013 roku. Jej rodaczka Laurenne Ross stała na drugim stopniu podium zarówno w zjeździe, jak i w supergigancie. Nigdy też nie udało się wygrać (mimo aż siedmiu slalomowych podiów) Austriaczce Bernadette Schild. Nie zdobyła też medalu wielkiej imprezy. Mimo wielkiej klasy sportowej całe życie startowała w cieniu swej wspaniałej siostry Marlies. Obok podatności na kontuzje na pewno był to główny powód, przez który nie osiągnęła więcej i karierę zakończyła zbyt szybko. Kontuzje nie pozwoliły się rozwinąć - mimo długiej kariery - Amerykance z korzeniami austriackimi Resi Stiegler. Ta sympatyczna i barwna zawodniczka na liście osiągnięć zanotowała raptem jedno slalomowe podium. Wszystkie omówione wyżej zawodniczki startowały oczywiście na wielkich imprezach - bez indywidualnych sukcesów.

Nie znikną bez śladu

Punkty PŚ i starty w wielkich imprezach mają w swoim dorobku też Niemki Michaela Wenig i Marina Wallner, Francuzki Josephine Forni i Jennifer Piot, Szwedka Lin Ivarsson i Andorka Mireia Gutierrez. Ta ostatnia z tej trójki zwracała na siebie największą uwagę kibiców, jako iż reprezentowała dość nietypowy jednak kraj. Jej dorobek punktowy mógłby być większy, ale zadziwiająco często wypadała w drugich przejazdach. Punkty PŚ zdobyła też Szwajcarka Rahel Kopp, która w swym dossier jednak nie ma startów na wielkich imprezach.

Nam pozostaje życzyć całej tej licznej grupie powodzenia i samorealizacji na poza-zawodniczym polu.

źródło: własne

(Jarosław Gracka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%