Zamknij

Zerojedynki. Polskie skoki kobiet na nowo

10:57, 04.11.2019 Jakub Balcerski Aktualizacja: 18:32, 04.11.2019
Skomentuj

Skoki kobiet w Polsce od nowego sezonu będą wiązały się z zupełnie czymś nowym. Chyba za wcześnie, żeby pisać, że nowym rozdziałem, czy erą. Zmiany po przyjściu Łukasza Kruczka widać już, zwłaszcza w funkcjonowaniu i mentalności kadry. Zimą odpowiemy sobie zatem na parę ważnych pytań. Teraz dowiedzmy się, dlaczego Polki mówią o sobie zero jedynki, jak postrzegają pracę nowego szkoleniowca i o czym marzą. Potem będziemy pytać: kiedy za nowymi rozwiązaniami przyjdą wyniki? 

Motto? Zerojedynki

Asia Szwab, Kamila Karpiel, Kinga Rajda, Ania Twardosz, Nicole Konderla. Polskie skoczkinie, wszystkie na Instagramie zamieszczały zdjęcia z jednym hashtagiem. - #Zerojedynki to był pomysł na motto naszego trenera - mówi nam pierwsza z nich. - Ma nam przypominać o tym, że jesteśmy pewne swojego działania. Że jest czarne na białym, staramy się na 100%, albo w ogóle i oczywiste, że my się tego pierwszego trzymamy. Spodobało nam się i myślę, że tak już zostanie. Dotyczy każdej z nas i wskazuje, że w zgranym zespole większa siła - tłumaczyła zawodniczka.

Na samych zdjęciach widać uśmiechy, dużo Szczyrku, gdzie najczęściej trenują nasze kadrowiczki, jak i loty nie tylko na skoczni, a konkretniej podczas niedawnej wyprawy do aeroklubu jeleniogórskiego. Przede wszystkim widać, że ten zespół to także coś poza treningami i zawodami. - Bywa różnie, jak to z kobietami gdy za długo ze sobą przebywają. Kontakt jest dobry i nawet, jak mamy jakiś problem, to wszystko prędzej, czy później wraca do normy - wskazuje wracająca do kadry Szwab.

Współpraca z trenerem Łukaszem Kruczkiem coś w polskich skokach kobiet otwiera. Wielu twierdzi, że drogę, którą powinno się było narzucić od samego początku, gdy nie traktowano tej dyscypliny poważnie. - Idziemy w dobrym kierunku, odkąd dziewczyny (Kinga Rajda i Kamila Karpiel - przyp. red.) pokazały na MŚ w Seefeld, że Polki też potrafią skakać. Wtedy wiele się zmieniło i teraz cieszę się, że mogę w tym być - opisywała 22-latka z Chochołowa.

Przesiąknięta skokami na zawsze

Jedno z tych instagramowych zdjęć zapada w pamięć bardziej. A w zasadzie trzy połączone w jedno, właśnie na koncie Asi. Na pierwszym od góry jest z inną Asią - Gawron, z którą zaczynała w kadrze. Środkowe to ujęcie z Magdą Pałasz, z okresu, gdy obie zawodniczki wystąpiły choćby w pierwszym konkursie mieszanym w polskich barwach. Ostatnie to aktualna kadra narodowa Polek. Szwab trzykrotnie znajdowała się w reprezentacji w zupełnie różnych składach i okolicznościach. Wcześniej była w niszy, jako jedna z nielicznych tak zaangażowanych w ten sport. Teraz wraca, znów podejmując ryzyko.

Każde zdjęcie to inna historia, ale łączy je długoletni staż zawodniczki w sporcie. Skacze już ponad połowę życia, a obecnie w szatni ma, co by nie mówić, juniorki. - Tak, czuję się staro - śmieje się skoczkini. - Ale gdybym nie spróbowała wykorzystać szansy, nie wybaczyłabym sobie. Od dziecka łączę swoje życie ze skokami i nie wyobrażam sobie nagle przestać. Wydaje mi się, że przesiąknęłam nimi na zawsze.

W swojej karierze Joanna Szwab przeżyła jednak nie tylko łatwe chwile. Upadki, które zostawiały blizny, kryzysy formy, czy łączenie kariery z pracą i nauką. Brzmi, jak zwykłe życie wielu skoczkiń i skoczków, ale gdy stajemy przed tym, kto przeżywał to na własnej skórze, boli jakoś bardziej. - Najgorzej było, gdy poszłam do pracy. Rano trening i potem prosto do pracy, do tego gdzieś obok znajomi i studia - wspomina zawodniczka. - To połączenie nie jest dobre, bo to zero regeneracji, mało snu i ciągłe zmęczenie. Powiedziałam sobie, że spróbuję ten ostatni raz i teraz czuję się szczęśliwa. Czuję się silniejsza, a przede wszystkim wiem, że to jest to, co chcę robić.

Warto się poświęcić

Wśród problemów młodych sportowców często zapomina się o finansach. Wśród polskich skoczkiń obecnie nie jest z tym tak źle, jak wcześniej - Kinga Rajda i Kamila Karpiel otrzymują wsparcie od firmy ROS-SWEET oraz Moreso, a Szwab współpracuje z Termami Chochołowskimi. - To niestety ciągle dość mało ze względu na studia i codzienne potrzeby - przyznaje. - Mimo wszystko nie uważam tego za coś złego, bo przecież żeby zarabiać na uprawianiu sportu trzeba być świetnym w tym, co się robi.

Takie podejście to rzadkość. Najczęściej słychać brak zrozumienia, narzekanie i szybką rezygnację. Zawodnicy i zawodniczki znajdują bardziej opłacalne zajęcia, a czasem nawet inny sposób na bliskość do ich ukochanej dyscypliny. Bycie trenerem, działaczem, instruktorem i innymi osobami nieco z boku głównych wydarzeń może opłacać się bardziej od stawania w ich centrum. - Na szczęście skoki mają spore wsparcie związku i dostajemy wszystko, o co poprosi trener. Sprzęt, czy wyjazdy są opłacane, a indywidualnego sponsora każdy może sobie załatwiać, byle skonsultować to z PZN - tłumaczy Szwab, która chciałaby kiedyś skupić się na zarobkach ze skakania. - Myślę, że warto się na razie poświęcić. Jeśli stanę się odpowiednio dobra, będę zarabiać na tym, co kocham - przekonuje.

W zeszłym sezonie wyjazdy na Puchar Świata pojawiały się dość regularnie, a wszystko wieńczyła decyzja o pojawieniu się naszych zawodniczek na MŚ w Seefeld oraz norweskim turnieju Raw Air, które nieco zdziwiły nawet same skoczkinie. Jak przyznawały dodawało im to pewności, by móc stawiać kolejne kroki naprzód. Dziś kadra wie mniej więcej, jaki plan przygotowany został na nowy sezon i choć to tylko prognozy, dla każdego składu liczyć będzie się doświadczenie idące za kolejnym wyjazdem. Jego jeszcze do niedawna brakowało, ale teraz stopniowo przychodzi i powinno się stać siłą, składową rozwoju każdej z dziewczyn.

Jak nauczyć się kobiet?

- Na samym początku był zszokowany i pytał się mnie wyraźnie zdziwiony "Kobiety?!". Odpowiadałem "A dlaczego nie?", chciałem, żeby spojrzał na to, jak wszystko się rozwija. Na przestrzeń, bo jesteśmy bardzo daleko od najlepszych, ale to też szansa dla sporego rozwoju. Nie chodzi o kunszt trenerski, a przede wszystkim o organizację pracy, bo to trzeba bardzo dobrze poukładać, a według mnie w tym jest chyba jeszcze lepszy - tak nakłanianie Łukasza Kruczka do roli trenera skoczkiń opisywał w lipcowej rozmowie z naszym portalem Adam Małysz. Negocjacje nie były łatwe, ale nie trwały też zbyt długo. Po ogłoszeniu zawarcia współpracy, każdy wraz z nowo wybranym szkoleniowcem zastanawiał się, jak on niejako nauczy się kobiet.

- Łukasz Kruczek to ciekawa opcja dla polskich skoków kobiet. Jest taką pomocną dłonią dla zawodniczek w kierunku większego rozwoju - mówił w wypowiedzi zawartej w artykule "Skoczkini. Rzeczywistość skoków narciarskich kobiet w Polsce" Jakub Kot, były skoczek, a obecnie ekspert telewizyjny Eurosportu. Następnie tłumaczył, w jaki sposób Kruczek rozplanował początek pracy po powrocie do Polski - jeździł do Zakopanego, by rozmawiać o szkolących się tam juniorkach, współpracy pomiędzy klubami z Beskidów, gdzie najczęściej trenuje z zawodniczkami i Podhala, skąd często pobiera się je do kadry. Ma stworzoną bazę danych zawodniczek, o których więcej usłyszymy za 2-3 lata. Nie wydaje się planem na chwilę, a jeśli nawet to dłuższą i musiałby mieć kontynuatorów przyjętego przez związek systemu.

Co jednak zmienił w funkcjonowaniu zespołu, który będzie Polskę reprezentował w zawodach FIS? - Podoba mi się jego podejście, że błędy na treningach na sucho porównuje do tych popełnianych na skoczni. Łatwiej się je eliminuje, a przez jego fajne podejście każdy problem, jaki się pojawi mamy dobrze wyjaśniony - opisuje Szwab, której nie było jednak w kadrze bezpośrednio przed przyjściem Kruczka. - Trochę nam się zmienił system treningowy. Wydaje mi się, że różnica nie jest zbyt duża, a przynajmniej nie tak duża, żebyśmy wyraźnie ją odczuły. Natomiast sama zmiana trenera wydaje mi się dobrą - mówiła w majowym wywiadzie dla Sportsinwinter.pl Kamila Karpiel, liderka poprzedniego sezonu naszej kadry.

Zdrowie, głowa i marzenia

Przy samej Kamili się zatrzymamy, bo to dość ważny wątek początku pracy Kruczka z polskimi skoczkiniami. Karpiel obecnie wraca bowiem do pełni zdrowia po zabiegu kolana, które przypomniało o sobie na początku przygotowań. Przypominało także wcześniej, ale teraz nie było odwrotu, co dla naszej zawodniczki oznaczało przerwę w treningach, do których dopiero stopniowo wraca. Znalazła sobie zajęcie jako serwismenka kadry, obserwując treningi i zawody kadrowiczek z perspektywa widza/kibica, ale tak naprawdę chciałaby oczywiście wrócić na skocznię jak najszybciej. To, czy uda jej się wrócić do rywalizacji, tak aby powalczyć na mistrzostwach świata juniorów wciąż pozostaje znakiem zapytania. Nie jedynym w kadrze, ale na pewno jednym z głównych, patrząc na to, co ma przynieść najbliższa kampania.

Następne to ogólne cele i ich wypełnienie. Lato wskazywało niezłą dyspozycję Kingi Rajdy, która pod nieobecność Kamili Karpiel stała się liderką grupy. Właśnie ona prezentowała się z całego zespołu najstabilniej. Ta cecha rywalizacji była bolączką Nicole Konderli, czy Joanny Szwab. - Początek był w porządku, ale później nie ukrywam tego, że skakało mi się źle - przyznaje ta ostatnia. - To jednak tylko moja wina i dużo tu robiła moja głowa. Teraz współpracuję z psychologiem i wydaje się już być dużo lepiej. Zweryfikuje mnie zima.

Ostatnie zdanie Szwab można zastosować do całej dotychczasowej pracy Łukasza Kruczka. Nikt nie będzie raczej przyznawał ocen, czy skreślał, ale kolejne tygodnie sporo powiedzą nam choćby o kierunku, w jakim zmierza szkoleniowiec, tworząc zgrany i dobrze rozumiejący się zespół, który atmosferę ma przekuć na wyniki, komfort i spokojne podążanie ku rozwojowi. Zwłaszcza, że od oczekiwań ważniejsze są tutaj marzenia i to nie byle kogo. Kamila Karpiel przyznaje z sercem podrażnionym brakiem wyjazdu do Pjongczangu rok temu, że na Pekin skoczkinie mogłyby już wystawić drużynę. W słowach o olimpijskim wyjeździe wtóruje jej Szwab. - To moje marzenie, myślę, że takie jakie ma większość sportowców - dobry start na igrzyskach. Resztę będę mogła wyjawić, jak to się spełni - mówi tajemniczo. Nie pozostaje zatem, jak liczyć, że nadchodzący sezon dla marzeń będzie świetnym drogowskazem. W końcu wszyscy chcemy poznać te kolejne, prawda?

Źródło: informacja własna

(Jakub Balcerski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%