Wypowiedzi saneczkarzy po zawodach PŚ w Whistler

fot.pap.pl

Saneczkarze przebywają obecnie w Kanadzie. Za nimi zawody w Whistler, a przed nimi zmagania w Calgary. O wrażenia z pierwszych zawodów za oceanem zapytaliśmy trzech saneczkarzy, w tym Wojciecha Chmielewskiego.

Wojciech Chmielewski (12. miejsce w dwójkach, 8. miejsce w sztafecie): "Zawody oceniam pozytywnie. Nie były one takie, jakie chcieliśmy. Poziom sanek wzrasta z każdym rokiem i coraz ciężej jest się dostać do pierwszej "10" Pucharu Świata. Nawet gdy na Puchar Świata przyjeżdżają nieliczni to i tak wiemy, że przyjeżdżają ci, którzy chcą się liczyć, a nie tylko jeździć. Naszym największym błędem był wyjazd z wirażu numer 16, z którym na zawodach sobie dwukrotnie nie poradziliśmy. Mówi się trudno, bo pomimo takich błędów strata do lidera wynosiła niecałe pół sekundy. Może to napawać optymizmem na następne starty. Cieszymy się też z coraz lepszego startu, który był już całkiem przyzwoity. Zawsze chciałoby się być wysoko i my robimy wszystko, żeby być najwyżej i czuję, że któregoś dnia wskoczymy na jeszcze wyższy poziom sportowy. Sztafeta poszła nam w sumie, jak zawsze na 8. miejsce, z czego się cieszymy. Mogło być lepiej, ale to wymaga zaangażowania całej drużyny. Także cieszymy się z tego, co mamy."

Reinhard Egger (Austria, 3. miejsce w jedynkach mężczyzn): "Jestem bardzo zadowolony. Było to moje pierwsze podium na Pucharze Świata. Miałem bardzo dobre starty i dobre przejazdy. Czułem się bardzo dobrze na torze."

Anton Dukach (Ukraina, 29. miejsce w jedynkach mężczyzn): "Po 11. miejscu w Pucharze Narodów byłem w pozytywnym nastroju. W zawodach mój pierwszy ślizg był dobry. Chciałem awansować w drugim ślizgu. W drugim przejeździe nic nie widziałem po zakręcie numer 7 i miałem zbyt wczesne wejście w zakręt numer 13. Straciłem półtorej sekundy i nie miałem powodów do szczęścia. Następnym przystankiem jest Calgary. Zobaczymy tam, co się wydarzy."

źródło: informacja własna