Chwilę grozy przeżył dziś dwukrotny brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Robertowi Johanssonowi odpięła się narta w trakcie skoku i upadł. Na szczęście nic poważnego się nie stało.
?php>Norwegowie przybyli szybciej do Wisły, aby trenować na polskiej skoczni przed pierwszymi w tym sezonie zawodami FIS Grand Prix. Mało brakowało, a kontuzji nabawiłby się dzisiaj Robert Johansson. Drużynowy mistrz olimpijski z Pjongczangu może mówić jednak o szczęściu. Podczas skoku na odległość 126 metrów wypięła mu się narta. - Nie odniósł większych obrażeń. Ma jedynie pozdzierany łokieć - poinformował Alexander Stoeckl, trener norweskich skoczków.
?php>Media norweskie przypominają, że podobna sytuacja spotkała Daniela Andre Tandego, kiedy w styczniu 2017 roku przegrał ostateczną walkę o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni z Kamiel Stochem. Wówczas był to jednak błąd zawodnika. - Tu nie była jednak wina Roberta, tylko awaria sprzętu - powiedział Stoeckl. Start Johanssona w wiślańskich konkursach nie jest oczywiście zagrożony.
?php>Źródło: dagbladet.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz