Daniel Andre-Tande ma za sobą trudny okres. U skoczka wykryto zespół Stevensa-Johnsona i z tego powodu stracił cały miesiąc przygotowań do sezonu.
?php>- Wpadłem w panikę - relacjonował reakcję na informację o chorobie w rozmowie z NTB Daniel Andre-Tande. Skoczek najpierw doznał infekcji dróg oddechowych. Zażył leki, które najprawdopodobniej przyczyniły się do nagłej i zagrażającej życiu reakcji skórnej (pojawiają się m.in. pęcherze), czyli właśnie zespołu Stevensa-Johnsona. - Obawiałem się o własne życie - przyznawał mistrz świata w lotach narciarskich. I słusznie. Wiele wskazuje na to, że Danielowi pomogła szybka reakcja. - Moje usta wyglądały jak wielka rana. Miałem problemy z oddychaniem - mówił.
?php>W szpitalu zjawił się w dobę po pojawieniu się pierwszych objawów. Nie wiadomo, co stałoby się, gdyby zwlekał. Pod stałym okiem lekarzy Norweg przebywał półtora tygodnia. Schudł i zażywa silne leki. Jak donosi NTB, Tande jest wrakiem człowieka. Stracił cały maj, jeśli chodzi o przygotowania. Wszystko wskazuje na to, że nie prędko wróci do treningów. Na razie ma zakaz do odwołania.
?php>Źródło: NTB / Nrk.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz