Zamknij

Simen Hegstad Krüger po biegu: "To zwycięstwo jest zasługą drużyny"

20:59, 11.02.2018 Daniel Topczewski Aktualizacja: 21:01, 11.02.2018
Skomentuj

fot: nettavisen.no

Simen Hegstad Krüger sprawił sporą niespodziankę w skiathlonie (15 km techniką klasyczną + 15 km stylem dowolnym) na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Norweg zdobył tytuł mistrza olimpijskiego mimo tego, że na samym początku biegu przewrócił się i złamał kijek.

Simen Hegstad Krüger był w gronie kandydatów do wysokiego miejsca, ale mało kto przypuszczał, że Norweg będzie w stanie sięgnąć po złoty medal igrzysk olimpijskich w biegu łączonym. W tym sezonie 24-letni biegacz prezentował co prawda wysoką formę, ale na starcie skiathlonu stanęło wielu wybitnych specjalistów od tego dystansu, jak choćby Szwed Marcus Hellner, obrońca tytułu Dario Cologna czy Martin Johnsrud Sundby.

Szanse Krügera na zwycięstwo drastycznie spadły, gdy niespełna minutę po rozpoczęciu biegu przewrócił się razem z dwoma biegaczami z Rosji. Norweg złamał kijek i stracił wiele cennych sekund, spadając na sam koniec stawki. Gdy tylko udało mu się odzyskać rytm zaczął pracować na to, aby odrobić straty i wrócić do ścisłej czołówki. Ta sztuka udała mu się dopiero na półmetku rywalizacji. 24-letni biegacz ulokował się w środku stawki, aby nie tracić sił i nie dyktować tempa. Ta taktyka przyniosła skutek, a gdy Norweg nieco się zregenerował, przeprowadził atak, który zadecydował o losach złotego medalu. - Tego uczucia nie da się opisać. Chyba bardziej emocjonującego scenariusza nikt nie mógłby wymyślić. Najpierw się przewróciłem, złamałem kijek i pomyślałem, że to już koniec. Teraz myślę, że to dziwne, że wszystko skończyło się tylko złamanym kijkiem - mówił po biegu świeżo upieczony mistrz olimpijski. - Początkowo nie planowałem ucieczki, ale zdecydował się przyspieszyć na ostatnim podbiegu. Potem dowiedziałem się, że mam 10 sekund przewagi. Dopiero wtedy zacząłem się zastanawiać, co się właściwie stało - dodał Krüger.

W niedzielę całe podium zostało obsadzone przez Norwegów. Na drugim miejscu finiszował Martin Johnsrud Sundby, a na trzecim Hans Christer Holund. Zwycięzca biegu nie ukrywał po zakończeniu rywalizacji, że ten sukces to zasługa całej drużyny. - Wielokrotnie mówiliśmy przed biegiem, że jeśli ktoś oderwie się na kilka metrów, pozwolimy rywalom marnować ich energię na odrabianie strat. Dzięki temu cieszymy się teraz z trzech medali. Muszę bardzo podziękować moim towarzyszom. To zwycięstwo jest zasługą całej drużyny - zaznaczył biegacz.

Źródło: VG

(Daniel Topczewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%