Zamknij

Sara Hector i Kryštof Krýzl triumfowali w Pucharze Australii i Nowej Zelandii

21:02, 23.09.2017 Marek Cielec Aktualizacja: 21:20, 23.09.2017
Skomentuj

fot. facebook.com/SaraHectorAlpine

Zakończyły się już puchary kontynentalne w narciarstwie alpejskim na półkuli południowej. Choć obsada tych zawodów jest dużo gorsza niż Pucharu Świata, to nie zabrakło równie zawodników z najwyższego światowego poziomu. Najpierw chciałbym zająć się Pucharem Australii i Nowej Zelandii, którego klasyfikację generalną wygrali Kryštof Krýzl i Sara Hector.

W tegorocznym Pucharze Australii i Nowej Zelandii nie udało się przeprowadzić żadnych zawodów w supergigancie, dlatego na łączną klasyfikację składał się wyłącznie slalom gigant i slalom. Jedyne przewidziane pierwotnie w kalendarzu zmagania w super G zaplanowane były na 5-6. września, ale zostały anulowane. W ten sposób puchar rozstrzygnął się praktycznie w sierpniu. We wrześniu odbyły się bowiem wyłącznie jedne zawody.

Przyjrzyjmy się najpierw klasyfikacjom poszczególnych konkurencji poczynając od slalomu. Konkurencja ta w kategorii kobiet została zdominowana całkowicie przez Szwedki. W czołowej dziesiątce znalazło się aż 6 reprezentantek tego kraju. Reprezentantki kraju spod znaku trzech koron uplasowały się na miejscach 1-5. oraz 8. Najlepsza była Sara Hector, choć wygrała zaledwie jeden z czterech slalomów. Uprzedzając fakty, Hector zgarnęła wszystkie najważniejsze nagrody za ANZ Cup. Drugie miejsce ze stratą 36 punktów zajęła świeżo upieczona reprezentantka Szwecji Estelle Alphand. Córka zdobywcy Pucharu Świata w sezonie 1996/1997 - Luca Alphanda - startowała do tej pory pod francuską Flagą, jednak od tego sezonu postanowiła reprezentować kraj swojej matki, czyli Szwecję. Choć Estelle zwyciężyła w slalomie dwukrotnie to uzbierała mniej punktów od Hector. Trzecia była Nathalie Eklund - bez miejsca na podium w żadnych zawodach. Jednak równa jazda we wszystkich czterech slalomach dała jej trzecie miejsce w końcowej klasyfikacji ze stratą 88 punktów do zwyciężczyni. Na czwartym miejscu uplasowała się kolejna Szwedka Magdalena Fjällström, na piątym ex-aequo piąta z reprezentantek Szwecji Maria Pietilä-Holmner oraz Austriaczka Katharina Liensberger. Siódma była Chiara Mair (Austria), ósma Ylva Stålnacke (Szwecja), dziewiąta Martina Dubovska (Czechy), a dziesiąta Piera Hudson (Nowa Zelandia).

Linus Strasser poprzedni sezon może zaliczyć niewątpliwie do bardzo udanych. Odniósł pierwsze w karierze (dość niespodziewane) zwycięstwo w Pucharze Świata (City Event w Sztokholmie), został podwójnym mistrzem Niemiec (w slalomie i gigancie). Sezon 2017/2018 również rozpoczyna w dobrej formie, bowiem udało mu się triumfować w klasyfikacji slalomu Pucharu Australii i Nowej Zelandii. Strasserowi wystarczyły do tego tylko dwa występy. Niemiec wystartował tylko w dwóch slalomach, ale oba wygrał i dzięki temu zapewnił sobie triumf w klasyfikacji tej konkurencji. Na drugim miejscu ze stratą 10 punktów znalazł się jego rodak Stefan Luitz. On z kolei wziął udział we wszystkich czterech slalomach i gdyby nie fakt, że nie udało mu się ukończyć drugiego przejazdu w ostatnich zawodach, to prawdopodobnie cieszyłby się z pierwszego miejsca w końcowym rankingu. W pozostałych trzech slalomach był 4., 2., i 3. Miejsce trzecie zajął Holender Stefan Winkelhorst, który zdobył zaledwie 3 punkty mniej niż Luitz. Na czwartej lokacie sklasyfikowany został Szwajcar Marc Rochat, na piątek Amerykanin Robby Kelley, na szóstej Kryštof Krýzl (Czechy), a na siódmej Michael Ankeny (USA). Ósme miejsce zajął mistrz świata w kombinacji - Luca Aerni (Szwajcaria) ex aequo z vice-mistrzem świata w slalomie - Manuelem Fellerem (Austria). Warto zaznaczyć, że dość niska jak na srebrnego medalistę MŚ pozycja jest wynikiem tego, że startował on tylko raz. Zrobił on wówczas to co do niego należało, gdyż odniósł zwycięstwo w tych zawodach. Czołową dziesiątkę slalomu zamknął Słowak Adam Žampa.

Slalom gigant kobiet nie był tak bardzo zdominowany przez Szwedki jak slalom, aczkolwiek również w top 10 było ich sporo i jak już wyżej zostało to wspomniane, zwyciężyła Sara Hector. Jej wygrana w gigancie była o wiele pewniejsza niż w slalomie, gdyż uzyskała przewagę 150 punktów nad drugą zawodniczką, którą była Niemka Julia Mutschlechner. Hector wygrywała 3-krotnie w gigancie i raz uplasowała się na 4. miejscu. Z kolei młodziutka 19-latka z Niemiec dwa razy stała na drugim miejscu podium. Mutschlechner do tej pory niewiele startowała w zawodach rangi pucharu kontynentalnego. Miała na swoim koncie zaledwie jeden występ w Pucharze Europy w swojej ojczyźnie w Oberjoch. Tego lata udało jej się kilkukrotnie poprawić swoje FIS-punkty zarówno w gigancie jak i w slalomie. Z pewnością jest to zawodniczka, której warto się uważnie przyglądać. Z pewnością wyższe miejsca mogły zająć Norweżki - Mina Fürst Holtmann i Kristin Anna Lysdahl, gdyby wystartowały we wszystkich gigantach. Uplasowały się one ex-aequo na 3. miejscu ze stratą 40 punktów do 2. miejsca. Obie wystąpiły tylko w dwóch gigantach. Holtmann zwyciężyła i zajęła drugie miejsce, natomiast Lysdahl, która jest triumfatorką klasyfikacji giganta w Pucharze Europy, dwukrotnie była druga. To samo miejsce co w slalomie - piąte - zajęła Maria Pietilä-Holmner. Szósta była Estelle Alphand, siódma Ylva Stålnacke, ósma Austriaczka Bettina Schneeberger, dziewiąta Magdalena Fjällström, a dziesiąta Nowozelandka Alice Robinson.

W gigancie mężczyzn sukces sprzed roku powtórzył Andreas Žampa. Tak jak w 2016 roku Słowak wygrał klasyfikację giganta. Różnice punktowe wśród mężczyzn były dużo mniejsze niż u kobiet. Drugi w klasyfikacji Austriak Daniel Meier przegrał z Žampą o 10 punktów, natomiast trzeci Magnus Walch (Austria) uzbierał 6 punktów mniej niż Meier. Dla Meiera czwarty (ostatni) gigant był bardzo pechowy, bowiem doznał wtedy urazu zerwania więzadeł i w tym sezonie już nie wystąpi. Co ciekawe, ani Žampa ani też Magnus Walch nie wygrali żadnych zawodów. Jedynie Meier spośród zawodników czołowej trójki odniósł jedno zwycięstwo. Czwarte miejsce zajął Erik Read (Kanada), który wygrał dwa giganty, ale w pozostałych nie startował. Piąty był Feasey Willis (Nowa Zelandia), szósty Adam Barwood (Nowa Zelandia), siódmy Kryštof Krýzl (Czechy), ósmy Julian Rauchfuss (Niemcy), dziewiąty Phil Brown (Kanada), a dziesiąty Marcel Mathis (Austria).

Patrząc na wyniki slalomu i giganta, nie jest żadnym zaskoczeniem, że również w klasyfikacji generalnej to reprezentantki Szwecji zajęły najwyższe pozycje. Wygrała oczywiście Sara Hector z dużą przewagą. Drugie miejsce zajęła Estelle Alphand ze stratą 240 punktów, a trzecie Maria Pietilä-Holmner (311 punktów straty). Czwarta była Niemka Julia Mutschlechner, której do podium zabrakło 22 punktów. Na miejscu piątym sklasyfikowana została Magdalena Fjällström, na szóstym Nathalie Eklund, na siódmym Katharina Liensberger, na ósmym Ylva Stålnacke, na dziewiątym Mina Fürst Holtmann, a na dziesitym Kristin Lysdahl.

W pucharze mężczyzn wygrał ten, który nie był w czołowej piątce slalomu czy giganta, ale potrafił najlepiej połączyć jazdę w obu konkurencjach - Kryštof Krýzl. Andreasowi Žampie, który był drugi, zabrakło do triumfu 14 punktów. Niewiele mniejszą zdobycz punktową miał Magnus Walch, który uplasował się na trzeciej pozycji. Austriak z Czechem przegrał o 20 punktów, a ze Słowakiem o 6. Na czwartym miejscu znalazł się Erik Read, na piątym Steffan Winkelhorst, na szóstym Linus Strasser, a na siódmym Daniel Meier. Ósmy był Marc Rochat, dziewiąty Stefan Luitz, a dziesiąty Phil Brown.

Poza nagrodami pieniężnymi czy pucharami, na triumfatorów czeka jeszcze inna nagroda, jaką jest gwarancja występu w Pucharze Świata z numerem startowym tuż za najlepszą trzydziestką.

(Marek Cielec)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%