Zamknij

Pjongczang 2018: Zwycięzcy, przegrani i sensacje w kombinacji norweskiej

17:33, 27.02.2018 Jarosław Gracka
Skomentuj

fot. medien-mittweida.de

Po skokach narciarskich i narciarstwie alpejskim przyszła pora na kolejną dyscyplinę, w której przyznaję Henryki i Jarmuże - nagrody i antynagrody olimpijskie - kombinację norweską. Kto okazał się największym zwycięzcą, kto przegranym? Kto sprawił sensacje - o tym w artykule.

I. HENRYKI OLIMPIJSKIE

WYGRANI

WYRÓŻNIENIA:

Lukas Klapfer (Austria) - niekoniecznie typowany do medalu zgarnął brąz na średniej skoczni i dorzucił taki sam kruszec w konkurencji drużynowej. Od 2006 Austria nie miała indywidualnego medalisty ZIO w kombinacji norweskiej i niemoc tę przerwał właśnie Klapfer.

Fabian Riessle (Niemcy) - jest ciągle tym trzeci w drużynie niemieckiej, ale potrafi stanąć na podium ZIO. Obok swego rodaku Frenzela jest jedynym medalistą indywidualnym z Soczi, który medal zdobył i w Pjongczangu - srebro na skoczni dużej.

Johannes Rydzek (Niemcy) - na MŚ w 2017 w Lahti wygrał wszystko, co mógł wygrać. W Pjongczangu zgarnął złoto na skoczni dużej oraz w rywalizacji drużynowej. Wielka forma Niemca trwa - jak i zresztą całej drużyny.

Akito Watabe (Japonia) - lider PŚ złotego medalu nie zdobył, ale powtórzył wynik z Soczi broniąc srebro na skoczni normalnej. Pozostaje jedynym medalistą japońskim w kombinacji norweskiej w XXI wieku - co po doskonałych dla Kraju Kwitnącej Wiśni latach 90 XX wieku brzmi dość skromnie, niemniej - drużyna obniżyła loty, Akito ciągle na topie.

NAGRODA:

Eric Frenzel (Niemcy) - wszystko wskazuje na to, że po pięciu sezonach niepodzielnego królowania w PŚ Frenzel nie zdobędzie kryształowej kuli, niemniej słabszy wyraźnie sezon nie przełożył się na formę olimpijską. Tym razem ni jechał na ZIO w roli faworyta, ale zdobył złoto na skoczni normalnej i w drużynie i dorzucił brąz ze skoczni dużej powiększając bogatą kolekcję swych osiągnięć wśród najbardziej wszechstronnych narciarzy klasycznych.

SENSACJE

WYRÓŻNIENIA:

Bernhard Gruber (Austria) - Kończący w tym roku 36 lat Austria indywidualnie nie odnosi już sukcesów, ale w drużynie nie zawiódł - poza Frenzlem (a jakże!) jest jedynym zawodnikiem, który zdobył w latach "10" XXI wieku medal na wszystkich rozgrywanych w dekadzie MŚ i IO.

Hannu Manninen (Finlandia) - furory może nie zrobił, ale przypomnijmy, że Fin ma już prawie 40 lat i po pięciu sezonach nieobecności powrócił w 2017 na skocznie i trasy biegowe, by wystartować na swych piątych Igrzyskach. Medalu nie zdobył (zresztą indywidualnie nie zdobył żadnego medalu nawet w szczycie kariery, ale 23. pozycja wstydu mu nie przyniosła.

Wiktor Pasicznyk (Ukraina) - z kraju zupełnie nie liczącego się w tym sporcie stał się zawodnikiem, który dwa razy podczas ZIO potrafił zmieścić się w TOP 30. Brawo za determinacje i ambicje!

Paweł Słowiok (Polska) - trochę po kumotersku, niemniej najlepszy start Polaka w XXI wieku zasługuje na wyróżnienie. Trochę na wyrost, ale i a konto jeszcze lepszych wyników w przyszłości.

NAGRODA:

Vinzenz Geiger (Niemcy) - myślałem nad tym, czy Geigera uhonorować w tej kategorii i uznałem, że to mu się należy. Były głosy, że jak ktoś może Niemcom zepsuć drużynówkę, to tylko Geiger, tymczasem wytrzymał presję skacząc na bardzo dobrym poziomie. Dwa miejsca w TOP 10 indywidualnie dla dwudziestolatka z Niemiec też są świetnym osiągnięciem.

JARMUŻE

WYRÓŻNIENIA:

drużyna Finlandii - wyróżnienie zbiorowe. Czasem potrafią stanąć na podium PŚ, ale niestety - na trzecich kolejnych zimowych igrzyskach nie zdobyli żadnego medalu. Pomyśleć, że w Salt Lake City w 2002 roku dzielili i rządzili.

Joergen Graabak (Norwegia) - trzeci w PŚ i osiemnasty oraz dziesiąty na ZIO - zdecydowanie poniżej oczekiwań. Dobrze, że w srebrnej drużynie nie zawiódł.

Alessandro Pittin (Włochy) - najlepiej biega ze wszystkich zawodników (prowadzi nawet w nowej kategorii PŚ - najlepsi biegacze), co z tego skoro od dawna nie ma formy na skoczni. Przekłada to się na słaby wynik w ogólnym rozrachunku - był dziewiętnasty i dwudziesty siódmy.

Jan Schmid (Norwegia) - wicelider PŚ prezentował w zawodach głównego cyklu formę życia, ale nie udało mu się odegrać poważniejszej roli podczas IO. Indywidualnie był dwudziesty piąty i jedenasty. Słabiutko! Na osłodę ma srebro w drużynie.

ANTY-NAGRODA

Jarl-Magnus Riiber (Norwegia) - chyba oszalałem. To trzeci Norweg w tym zestawieniu (a wszyscy zdobyli przecież srebro w drużynie!) w dodatku z główną nagrodą? W przypadku Riibera nie chodzi o jakiś zły start. Wręcz przeciwnie - niżej notowany w PŚ od Graabaka i Schmida wypadł o niebo lepiej w rywalizacji indywidualnej. Czym sobie więc zasłużył na antynagrodę? Otóż, na skoczni dużej do zwycięzcy miał niecałe 3 sekundy straty - niemniej dało mu to czwartą pozycję. Wcześniej na normalnej o 4 sekundy przegrał walkę o brązowy medal. Dwa czwarte miejsca indywidualnie to powód by znaleźć się w tym miejscu.

źródło: własne

(Jarosław Gracka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%