Zamknij

Pilotowanie bobsleja od kulis

11:04, 19.02.2019 Kamil Karczmarek
Skomentuj

Dla wielu bobsleje kojarzą się z przejazdem dwójki lub czwórki zawodników w specyficznie wyglądającym pojeździe. Podczas takiego zjazdu z perspektywy pilota dzieje się bardzo dużo. A dokładnie co? To wyjaśniamy w tym artykule razem z Mateuszem Lutym.

Prędkość bobsleja dochodzi nawet do 150 km/h. Przeciążenia wynoszą nawet 5G. Do tego, żeby zostać bobsleistą, trzeba być odważnym i bardzo silnym. Dwójka waży 165 kilogramów, a czwórka 230 kilogramów. Wliczając wagę zawodników, całkowita masa może liczyć 630 kilogramów. Oznacza to, że pilot musi opanować ponad półtonowego kolosa. Najlepszym polskim pilotem obecnie jest Mateusz Luty. Razem z Krzysztofem Tylkowskim wygrał w poprzednim sezonie zawody Pucharu Europy w Altenbergu. W tym sezonie Polacy zajęli historyczne 6. miejsce na mistrzostwach Europy w Konigssee. Na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu w czwórce uplasował się na historycznym 13. miejscu z Arnoldem Zdebiakiem, Łukaszem Miedzikiem i Grzegorzem Kossakowskim.

Prowadzenie boba wymaga dużych umiejętności, ponieważ jest trudne. - W środku bobsleja jest układ sterowania, który jest dość skomplikowany. Do samego prowadzenia znajdują się dwa uchwyty, do których są podczepione linki i one łączą układ sterowania. Jeśli pociągniemy linkę w prawo, to skręcamy w prawo. Można ustawić sztywność i długość sterowania, czyli to, czy wystarczą krótkie, czy potrzebne są długie ruchy. Każdy pilot ma swoje indywidualne ustawienia - wyjaśnia Mateusz Luty. Z układem sterowania połączone są przednie płozy, tylne są nieruchome. Jest także rzecz, która nieco ułatwia kontrolę nad sterowaniem. - Są jeszcze specjalne kontry, które przywracają układ sterowania do podstawowego ustawienia. Jeśli skręcimy mocno w prawo i puścimy linkę, to układ wraca do pozycji neutralnej i to także można ustawić - dodaje Luty.

Nauka kierowania bobslejem zajmuje bardzo dużo czasu. 29-letni Luty jest bobsleistą od 10 lat. Polak więc jest już doświadczonym zawodnikiem. Rozpoczął on przygodę z tym sportem dość szybko, gdyż jeździć bobslejem mogą tylko pełnoletnie osoby. Luty ma za sobą już wiele przejazdów, więc bardzo dobrze wie, jak wszystko wygląda od środka. - Ruchy są bardzo precyzyjne. Mam dosyć krótkie ustawienie na sterowaniu i niewielki ruch wywołuje reakcję bobsleja. Trzeba się długo objeździć i przyzwyczaić. Trzeba wiedzieć, jak dokładnie zareaguje bobslej przy danym sterowaniu - mówi reprezentant Polski.

Każdy tor różni się od siebie. Pilot musi wiedzieć, w jaki sposób pokonać każdy z torów. - Jest wstępne przygotowanie. Najpierw dostaję notatkę na temat toru od trenera. Muszę znać układ wiraży. Konieczna jest wizyta na torze i obejrzenie tego wszystkiego. Codziennie chodzi się po torze przed każdym treningiem czy zawodami. Mam duże doświadczenie, więc czasem sobie to odpuszczam, ale młodzi piloci zawsze idą torem. Trzeba znać punkty, w których trzeba sterować i jak to zrobić. Przygotowanie wstępne jest dosyć trudne. Nic na torze nie może pilota zaskoczyć. Żeby dobrze poznać tory, to trzeba jeździć po nich latami. Chyba że mamy dużo pieniędzy i wysyłamy młodego pilota na tory i robi on jak najwięcej ślizgów. Młodzi piloci muszą się dużo uczyć. Natomiast u pilota doświadczonego to jest wprowadzenie niewielkich korekt i szukanie czasu. Jeśli na torze jest dużo sterowania, to należy je jak najbardziej ograniczać. Trzeba sterować na tyle dobrze i w odpowiednich punktach, żeby było go jak najmniej i linia była jak najlepsza - przyznaje Mateusz Luty.

Sposób, w jaki zawodnicy pokonują tor, nazywa się linią przejazdu. Oczywiście nie jest ona taka sama dla wszystkich pilotów. - Linia początkującego pilota różni się od doświadczonego. Doświadczony wie, jak bobslej się zachowa i w pewnych miejscach skraca. Jest to ryzykowne, że jeśli zrobi to młody pilot, to może się to skończyć upadkiem. Trzeba dobrze znać to miejsce. Nie można przyspieszyć ani spóźnić. Przy dużych szybkościach, to kwestia szybkiego sterowania. W pewnych momentach to kwestie odruchów - mówi polski pilot.

Po zawodach następuje analiza przejazdów wykonanych przez zawodnika. Ważne, żeby podczas kolejnych zmagań uniknąć błędów popełnionych wcześniej. - Pilot musi wiedzieć wszystko o przejeździe, gdzie popełnił błąd itd. Później konsultuję to z trenerem. Oceniamy czasy, ustawienie bobsleja, siłę sterowania itd. Po latach jeżdżenia wszystko się wyrabia. Robi się to automatycznie. Są tory, które wybaczają błędy, ale są też takie, na których najmniejszy błąd spowoduje upadek albo dużą stratę czasu. Nigdy nie pomaga nerwowość w trakcie przejazdu. Szarpana i nerwowa jazda może przysporzyć dużo problemów. Napięcie nigdy nie jest dobre przy prowadzeniu bobsleja. Bobslej łatwo wpada w posuwy. Kiedy na prostej wpadniemy w posuw i nie zareagujemy odpowiednio, to wtedy czas ucieka. Kwestia błędów zależy od każdego wirażu. Czasem upadek może się pojawić po tym, co źle zrobiliśmy wiraż wcześniej. Przy dużych prędkościach i przy ciągu złych wydarzeń może dojść do upadku. Przede wszystkim dzieje się tak na szybkich torach. Czasem nie ma czasu i miejsca na reakcję - dodaje olimpijczyk z Pjongczangu.

Podczas transmisji telewizyjnych widzimy bobsleistów, a szczególnie pilotów, niezwykle skoncentrowanych przed rozpoczęciem ślizgu. Psychika jest niezwykle ważna w tym sporcie. Trzeba złożyć ze sobą wiele elementów, żeby osiągnąć dobry wynik. Piloci bobslejowi to także mistrzowie, jeśli chodzi o refleks. - Czas reakcji pilota jest bardzo istotny. Jeżeli chodzi o pilotów, to czas reakcji jest jednym z najkrótszych. Pamięć jest bardzo ważna. Nie ma czasu na myślenie, bo wszystko dzieje się szybko. Reagować trzeba natychmiast. Koncentracja jest bardzo ważna. Przejazd mentalny robi się przed zjazdem. Trzeba sobie zwizualizować ruchy rękami. Po starcie muszę się totalnie wyłączyć i odprężyć - przyznaje Luty.

Niezwykle istotne są ostatnie chwile przed startem do zawodów. Zawodnicy muszą być przygotowani fizycznie i psychicznie. - Najpierw mamy rozgrzewkę sprinterską. Tak samo piloci, jak i rozpychający. W szatni jest chwila na założenie kolców i ubranie się. Potem każdy koncentruje się na swojej pracy. Rozpychający i także ja musimy wiedzieć, jak biegać i kiedy wskoczyć do boba. Staram się na spokojnie odtworzyć przejazd. Robię to dwa, czasem trzy razy. Od tej strony trzeba się w taki sposób przygotować. Ważny jest spokój i umiejętność wyłączenia się. W szatni, czy przed startem jest dosyć głośno. Koncentracja musi być pełna, nic nie może pilota rozpraszać, musi być w pełni skupiony na przejeździe. Wtedy wszystko będzie w porządku - dodaje Mateusz Luty.

Pilotów jeżdżących na najwyższym światowym poziomie jest niewielu. Na wyszkolenie takiego zawodnika potrzeba wiele czasu i pieniędzy. Po pierwsze do zostania bobsleistą niezbędne są dobre warunki fizyczne. W Polsce przyszli zawodnicy biorą udział w testach organizowanych przez Polski Związek Bobslei i Skeletonu. Ci, którzy pomyślnie przejdą rekrutację, będą mieli szansę spróbować swoich sił w bobsleju. Niektórzy mają predyspozycje do bycia rozpychającym, inni do bycia pilotem. To właśnie osoby kierujące bobslejem, w tym Mateusz Luty, muszą mieć jeszcze inne umiejętności, nie tylko szybkość. To od pilota zależy sukces załogi.

źródło: informacja własna

(Kamil Karczmarek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%