fot: ski-nordique.net?php>
Za nami pierwsze zawody Pucharu Świata. Więcej niż o końcowych wynikach mówiło się jednak o nowym sygnale startowym, który sprawił, że wiele biegaczek miało problemy z wyczuciem odpowiedniego momentu do opuszczenia bloków startowych.
?php>Już w pierwszym biegu ćwierćfinałowym dało się zauważyć, że sygnał startowy jest inny niż w poprzednim sezonie. Podczas transmisji telewizyjnej był bardzo słabo słyszalny i wyglądało na to, że biegaczki popełniały falstart. Potwierdziła to nie tylko Justyna Kowalczyk, ale także Norweżki. Maiken Caspersen Falla i Marit Bjoergen przyznały, że nie słyszały wystrzału startera. - W ćwierćfinale nie słyszałam strzału, więc pomyślałam, że to był falstart - mówi Bjoergen. - Sygnał startowy do tej pory był inny. Nie przeszkadza mi to, że został zmieniony, ale byłam przyzwyczajona do poprzedniego i w związku z tym wydawało mi się, że coś jest nie tak - wtóruje jej Falla.
?php>Problemu nie potrafił wyjaśnić szef światowych biegów Pierre Mignerey. - Kilku sportowców, zwłaszcza na początku, nie słyszało strzału. Nie wiemy dlaczego tak się stało i nie mamy na to dobrego wyjaśnienia. Staraliśmy się go naprawić i w półfinałach było już lepiej niż w pierwszych biegach, ale nadal jest daleko do ideału - tłumaczy Mignerey. Dyrektor zawodów w biegach narciarskich przy FIS zanegował tezę, że wszystkiemu winien był wiatr i zła pogoda na stadionie w Kuusamo. - Ten system był wykorzystywany na znacznie większych obiektach i nie było z nim problemów - mówi Francuz cytowany przez NRK.
?php>Źródło: NRK
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz