Justyna Kowalczyk umieściła ostatnio na jednym z portali społecznościowych swoje zdjęcie ze szpitala. Biegaczka narciarska przyznała, że przebywała wówczas na oddziale neurologii. Kilka dni później Polka opublikowała kolejny wpis, w którym poinformowała o tym, że trenuje z pękniętymi żebrami.
?php>Justyna Kowalczyk od kilku dni przebywa w Ramsau, gdzie przebywa wspólnie z kadrą polskich biegaczek narciarskich przygotowujących się do sezonu zimowego. Asystentka Aleksandra Wierietielnego nie oszczędza się na treningach i stara się pomóc swoim podopiecznym w uzyskaniu jak najlepszej formy. Mało kto spodziewał się jednak tego, że Kowalczyk od kilku dni zmaga się z dużym bólem spowodowanym pęknięciem żeber. - Mówili, że z pękniętym żebrem trenować się nie da. Kłamali. Czwarty dzień uczciwie odrobiony. Choć boli jak cholera, ale to tylko ból!! - pisze dwukrotna mistrzyni olimpijska na Facebooku.
?php>Najbardziej utytułowana polska biegaczka narciarska opisała także kulisy zdarzenia, które sprawiło, że nabawiła się tego urazu. Kowalczyk poinformowała, że do kontuzji doprowadziło zderzenie z jadącym pod prąd rowerzystą. - Panu ze ścieżki rowerowej koło Ludzimierza pod Nowym Targiem bardzo dziękuję, że jechał pod prąd. Bez niego nie poznałabym tylu nowych rodzajów jęków - napisała Polka.
?php>Justyna Kowalczyk po sezonie 2017/2018 zakończyła starty w Pucharze Świata, ale nie jest wykluczone, że biegaczka z Kasiny Wielkiej pojawi się na starcie pojedynczych biegów, zwłaszcza wspierając swoje podopieczne w występach sztafet.
?php>Źródło: Facebook, Twitter
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz