Zamknij

Ostatni sezon Weroniki Nowakowskiej, wielki cel i rosnąca forma. "Mój powrót był szalenie trudny" [wywiad]

18:37, 05.01.2018 Mateusz Wasiewski Aktualizacja: 18:48, 05.01.2018
Skomentuj

fot. facebook.com/biathlonistka

Włożyła wiele wysiłku w powrót do sportu po urodzeniu bliźniąt, ale postawiony cel wymaga wielkich poświęceń. Weronika Nowakowska pragnie medalu olimpijskiego w Korei. - Cel, który sobie postawiłam, jest nie tylko marzeniem, ale jest realny - powiedziała w rozmowie ze Sportsinwinter.pl po najlepszym starcie w sezonie.

Gratulacje wczorajszego występu, naprawdę dobry wynik (szóste miejsce). Jak pani czuła się na trasie?

Weronika Nowakowska: Jestem bardzo zadowolona z wyniku. Na trasie panowały trudne warunki, śnieg nie był zbyt szybki. Od początku cierpiałam, ale obrałam taktykę, która okazała się słuszna. W końcu w pierwszej dziesiątce! Daje to zastrzyk energii.

Dodatkowym bodźcem jest to, że Domracheva nie dała rady pani wyprzedzić?

Weronika Nowakowska: Dopiero po biegu dowiedziałam się, że zmieściłyśmy się w jednej sekundzie. Na pewno będzie próbowała mnie dogonić w biegu pościgowym, ale obiecuję, że dam z siebie wszystko!

Widać po wynikach, że forma biegowa jest naprawdę dobra. Sporo wysiłku poświęciła pani, żeby wrócić, prawda?

Weronika Nowakowska: Tak, bardzo dużo kosztował mnie sam powrót, aby trafić do reprezentacji. Proszę mi wierzyć, że dla niektórych to nie było takie oczywiste. Cieszę się bardzo, że mamy nowego trenera, z którym współpracuje się fantastycznie. Cała kadra wykonała bardzo dużo pracy latem. Wysiłek był ogromny, nawet ryzykowny. Jestem zadowolona z mojej formy, która mimo niebezbłędnego strzelania, jest równa. Przy bezbłędnym strzelaniu notowałabym wyniki na podium. Napawa to optymizmem. Cel, który sobie postawiłam, jest nie tylko marzeniem, ale jest realny. Wiem, że stać mnie strzelać na czysto. Sztuką będzie zgranie dobrej formy biegowej i czystego strzelania w Pjongczang.

Można dostrzec, że ma pani naprawdę wiele motywacji i pozytywnej energii. Skąd one się biorą? Wynikają tylko z postanowionego celu, czy jest coś więcej, że pani wygląda tak dobrze?

Weronika Nowakowska: Z reguły jestem bardzo pozytywną osobą, a biathlon to moja wielka miłość. Nie do końca traktuję to jako pracę. Oprócz dotychczasowych sukcesów dochodzą myśli, że mam wszystko, co najlepsze: kochaną rodzinę, wspaniałego partnera, cudowną dwójkę dzieci oraz kilka naprawdę dobrych rezultatów już na swoim koncie. Medal na igrzyskach to ostatnia rzecz, którą chciałabym zrobić w biathlonie. Bardzo chcę, ale nie mówię sobie, że muszę. Nie nakładam presji.

Wraca pani do wyników z Kontiolahti?

Weronika Nowakowska: Oczywiście czasami wracam. To bardzo miłe przypomnieć sobie, że jestem wicemistrzynią świata z 2015 r. Swoją formę celuję właśnie w główne imprezy i zawsze swój szczyt osiągałam właśnie podczas najważniejszych startów. To nie jest presja, jedynie świetne wspomnienia.

Przed Soczi powiedziała pani, że nie jest spełnioną zawodniczką. Jak jest po Kontiolahti i przed Pjongczang?

Weronika Nowakowska: Oczywiście zawsze można szukać nowych wyzwań. Jednak patrząc realnie na poziom przygotowywania do uprawiania biathlonu w naszym kraju, uważam, że osiągnęłam wiele. Mam poczucie, że wykonałam dobrą robotę. Jeżeli do tego wszystkiego uda mi się dorzucić krążek olimpijski, to będę już w pełni szczęśliwa. Nie będę chciała niczego więcej.

W tamtym okresie mówiła pani także, że za dużo myśli przed startami. Czy dzisiaj ma pani chłodniejszą głowę przed zawodami?

Weronika Nowakowska: Tak, na pewno mam spokojniejszą głowę. Myślę sobie, że jest też życie poza biathlonem. Oczywiście, to podwójne wyzwanie, trudności, ale po moich wynikach w tym sezonie można stwierdzić, że da się pogodzić posiadanie rodziny i uprawianie sportu wyczynowego.

Który bieg na igrzyskach będzie najważniejszy? Gdzie zobaczymy Weronikę Nowakowską walczącą o najwyższe lokaty? W sprincie?

Weronika Nowakowska: Nie ukrywam, że sprinty są obecnie moją najmocniejszą stroną. Jestem w nich wicemistrzynią świata i dziewiątą zawodniczką klasyfikacji tego sezonu. Aczkolwiek uważam, że jak będę dobrze przygotowana, to na każdym dystansie powalczę o dobry wynik. Bardzo zależy mi na biegu sztafetowym, to byłby wielki sukces dla polskiego biathlonu, gdybyśmy wszystkie przyjechały z Korei z medalami. Nie wiem, czy nie cieszyłabym się bardziej z sukcesu drużyny niż indywidualnego. Aczkolwiek jedno drugiego nie wyklucza <śmiech>.

Porównuję w głowie zawodniczkę sprzed czterech lat i teraz. Kiedyś mówiła pani, że nie jest gotowa wszędzie strzelać na zero? Teraz jest inaczej? Rzecz jasna, mało która zawodniczka by tak potrafiła.

Weronika Nowakowska: Tak, to jest biathlon, gdzie warunki pogodowe mają znaczenie. Nie inaczej było w Kontiolahti. Naszym zadaniem jest jak najlepsze strzelanie w każdych warunkach. Z nowym trenerem wykonałyśmy dużo pracy na pełnej rywalizacji w okresie letnim, czego wcześniej nie robiliśmy. Jestem przekonana, że statystyki strzeleckie są lepsze niż cztery lata temu.

Wszystkie panie wyglądają tak, że nie dużo im brakuje, aby osiągnąć rewelacyjny wynik. To nawet trener podkreśla często.

Weronika Nowakowska: Racja. Bardzo cieszę się, że nie mam wpadek na strzelnicy. Dzisiaj normą jest jedna kara, kiedyś na pierwszym strzelaniu potrafiłam być bezbłędna, a na drugim trzy razy spudłować, często mi się to zdarzało. Nie popełniam strasznych błędów. W pozycji leżącej dobrze spisuję się od początku Pucharu Świata. W stójce jest gorzej, ale widać postępy. Dzięki temu jestem regularnie w czołowej dwudziestce po sprincie, co mi daje dobrą pozycję wyjściową w biegu na dochodzenie. Kiedy rywalizujesz z tym najlepszymi zawodniczkami, to i forma idzie w górę, poprzez starty na najwyższym poziomie. Inaczej wygląda bieg pościgowy z dwudziestego miejsca, inaczej z pięćdziesiątego.

Współpracuje pani jeszcze z panią Kasią? Trenerką personalną.

Weronika Nowakowska: Tak, w dalszym ciągu mam kontakt z panią Kasią, ale nie tak ścisły, jak wówczas. Bardzo potrzebowałam jej pomocy. W 2014 r. straciłam tatę. Ten okres był szalenie trudny. Dała mi bardzo dużo wsparcia. Teraz jestem silniejsza, lepiej sobie ze sobą radzę, ale w dalszym ciągu mamy kontakt. Przygotowuje mnie do niektórych startów i na pewno będzie moim mentorem podczas igrzysk olimpijskich.

Z ciekawości chciałem zapytać: Czy ma pani jakąś przyjaciółkę lub bliższą koleżankę z innych nacji? Czy jest czas na takie regularne kontaktowanie się?

Weronika Nowakowska: Od lat przyjaźnię się z Evą Tofalvi. Mam bardzo dużo koleżanek, z którymi po prostu co jakiś czas umawiam się na kawę. Często na rozbieganiu wdaję się w pogawędkę z tymi najlepszymi zawodniczkami, np. Kaisą Makkarainen, Niemkami. Znamy się, jestem bardzo kontaktową osobą.

Kuzmina zaskoczeniem sezonu?

Weronika Nowakowska: Z jednej strony to dwukrotna złota medalistka olimpijska. Nie powinno to zadziwiać, ale forma biegowa, która prezentuje już w tym momencie, jest niesamowita. Ciekawe, jak to będzie wyglądać na igrzyskach.

Trzeba jeszcze tę formę utrzymać, prawda? Co sądzi Pani o tym, co się dzieje ostatnio? Wpadki dopingowe Gregorin, rosyjskich sportowców? To zamieszanie na pewno negatywnie wpływa na środowisko biathlonu.

Weronika Nowakowska: Powiem panu szczerze, że bardzo nie lubię rozmawiać o dopingu. Zawsze są dwie strony medalu. Czasami jest to faktycznie świadoma decyzja wzięcia dopingu. W przypadku Rosjan, oczywiście nie chciałabym ich usprawiedliwiać, ale czy oni tak do końca mają na to wpływ? W takim kraju jak Rosja? To jest moje osobiste zdanie, ale ogólne zamieszanie dopingiem jest szalenie smutne. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w Soczi w sprincie szósta, a nie siódma, to nawet się nie ucieszyłam. Nawet tego nie komentowałam, nie udostępniłam na żadnych social mediach. Myślę, że wszystko to nie powinno przynosić powodu do radości. To są ciosy dla dyscypliny i mam nadzieję, że takich sytuacji będzie jak najmniej.

Czy to będzie już naprawdę ostatni występ sztafety w takim składzie na igrzyskach? Decyzja została podjęta? Może pojawi się nadzieja, że jak dobrze pójdzie pani na igrzyskach, to nastąpi kontynuacja?

Weronika Nowakowska: Powiem panu tak: Jestem zdecydowana zakończyć karierę, bez względu na wynik w Pjongczang. Jestem pewna, że w tym składzie pobiegniemy po raz ostatni na igrzyskach olimpijskich. Tak jak mówię, ogłosiłam, że będzie to mój ostatni sezon. Proszę mi wierzyć, mój powrót do sportu i ostatni rok, będąc mamą dwójki dzieci i zawodowym sportowcem, był szalenie trudny. Nie jest to tryb życia, w którym można funkcjonować na dłuższe lata. Myślę, że to główny powód, dla którego kończę karierę.

Na pewno pożegnanie z podniesioną głową i dumą, patrząc chociażby na obiekt w Dusznikach.

Weronika Nowakowska: Świetne jest to, że postanowiono zainwestować w Polsce w biathlon. Przepiękny obiekt, każdego serdecznie zapraszam. Niedługo Duszniki będą bardziej wielofunkcyjne. Pozytywnie, że będzie renowacja Jakuszyc. Bardzo się cieszę, że biathlon zaczyna być znaną i rozpoznawalną dyscypliną. To bardzo trudny sport, ale niezwykle interesujący.

Rozmawiali:

Mateusz Wasiewski

Mateusz Król

(Mateusz Wasiewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%