Zamknij

Monika Hojnisz: "Musimy mieć nadzieję, bo inaczej nie byłoby sensu startować"

16:35, 05.02.2018 Daniel Topczewski
Skomentuj

fot. Bartosz Wlaźlak/PZBiath

Monika Hojnisz w sezonie olimpijskim jest daleka od optymalnej formy, ale na swoich drugich igrzyskach w karierze chce udowodnić, że stać ją na powtórzenie wyniku z mistrzostw świata, które odbyły się w Nowym Meście przed pięcioma laty. - Chciałabym, żeby było lepiej, choć nie ukrywam, że poprawienie piątego miejsca jest nie lada wyzwaniem - mówi Polka w rozmowie z eurosport.onet.pl.

Monika Hojnisz już na igrzyskach w Soczi była bliska wywalczenia medalu, ale wtedy do szczęścia zabrakło lepszej dyspozycji biegowej. Polka musiała się zadowolić piątym miejscem, które było najlepszym rezultatem całej reprezentacji biathlonowej w Rosji. - Chciałabym, żeby było lepiej, choć nie ukrywam, że poprawienie piątego miejsca jest nie lada wyzwaniem. Nie mam presji, żeby to zrobić, biathlon jest sportem nieprzewidywalnym i nie wiadomo co się zdarzy. Liczę, że moja forma do igrzysk jeszcze urośnie, nie tylko biegowa, ale i strzelecka. Pracowałam nad tym przez ostatnie dni i liczę na to, że będę tam prezentowała dobry poziom - mówi Hojnisz cytowana przez eurosport.onet.pl.

Polka nie czuje w tym sezonie dużej presji, bowiem w Pucharze Świata punktowała tylko dwukrotnie (w Oberhofie - przyp. red.). Po kiepskim początku zmagań biathlonistka z Chorzowa została nawet przesunięta do zawodów Pucharu IBU, w których wygrała bieg indywidualny na dystansie 15 kilometrów. Od tego momentu dyspozycja Hojnisz poprawiła się. - Zwyżka formy biegowej nastąpiła głównie po przerwie świątecznej, gdzie trochę odpoczęłam. Tego było mi potrzeba - przyznała biathlonistka.

Reprezentantka Polski wierzy w dobry wynik sztafety, która niemal na każdej imprezie mistrzowskiej jest typowana do miejsca w czołówce. W tym roku Biało-Czerwone były już blisko podium. W Ruhpolding zajęły piąte miejsce, a strata do trzecich Szwedek wyniosła niewiele ponad siedem sekund. - My przed sztafetą zawsze jakąś nadzieję mamy, musimy mieć, bo inaczej bez sensu byłoby startować. Śledząc indywidualne wyniki, to naprawdę stać nas na ten dobry rezultat, ale zwykle w sztafecie nam nie idzie. Ostatnio w Ruhpolding pokazałyśmy, że potrafimy. Myślę, że przy dobrym biegu i celnym strzelaniu każdej z nas, jesteśmy w stanie walczyć. Na igrzyskach dochodzi kwestia presji i możemy liczyć, że ona zje przeciwniczki, a nie nas - tłumaczy 26-latka z Chorzowa. - Trasy są ciężkie, ale to są igrzyska i nie może być łatwo. Dla każdego będzie tak samo ciężka, wygra silniejszy - dodaje.

Brązowa medalistka mistrzostw świata w rozmowie z Onet.pl komplementuje także trenera, Tobiasa Torgersena. Hojnisz uważa, że Norweg jest bardzo dobrym kandydatem na to stanowisko i wprowadził do treningów biathlonistek sporo nowości. - Cieszę się z tego, co teraz jest i ze współpracy z trenerem Tobiasem. To bardzo pozytywna i motywująca osoba. Wprowadza sporo niuansów. Wydawałoby się, że niektóre z nas tyle trenują, ale jednak okazuje się, że nie wszystko wiemy i jest wiele rzeczy do poprawy. Miejmy nadzieje, że trener znajdzie w nas te szczegóły, które poprawimy i spowoduje zwyżkę formy - mówi Polka.

Źródło: eurosport.onet.pl

(Daniel Topczewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%