Zamknij

Maryna Gąsienica-Daniel przygotowuje się do sezonu. Były treningi z Petrą Vlhovą [wywiad]

11:29, 25.07.2018 Mateusz Król Aktualizacja: 11:38, 25.07.2018
Skomentuj

fot. Paulina Ślezińska Maryna Gąsienica-Daniel podczas konferencji w Wiśle.

Maryna Gąsienica-Daniel przygotowuje się do zimy. Niedawno trenowała na lodowcu z Petrą Vlhovą, a wkrótce wyruszy z trenerem Marcinem Orłowskim do Nowej Zelandii. Podczas Letniego Grand Prix w skokach narciarskich w Wiśle udało nam się z narciarskim duetem porozmawiać o ciężkiej pracy i medalu olimpijskim.

Mateusz Król: Jakie plany na ten sezon przygotowawczy? Będzie Nowa Zelandia, Australia?

Maryna Gąsienia-Daniel: Teraz jesteśmy na tygodniowym zgrupowaniu w Szczyrku a piątego sierpnia wylatujemy na obóz w Nowej Zelandii. Będziemy tam niecałe cztery tygodnie.

MK: Będą tam jakieś starty?

MGD: Pod koniec wyjazdu mamy zaplanowane cztery starty w Pucharze Australii i Nowej Zelandii. Oczywiście nie są to najważniejsze starty. Nie braliśmy pod uwagę tego, żeby być do nich przygotowanym jak najlepiej. Po prostu podejdziemy do tego, jak do zawodów kontrolnych.

MK: Chciałem zapytać o treningi z Petrą Vlhovą. Jak one przebiegały?

MGD: Przez to, że jesteśmy na lodowcach, widzimy się z dużą ilością osób. Akurat ostatnio byliśmy na lodowcu w Passo Stelvio i częściowo trenowaliśmy właśnie z Petrą Vlhovą. Jak wiadomo, na lodowcu jest bardzo dużo linii. Przez to obie musiałyśmy kilka dni testować sprzęt. Miałyśmy osobne linie, aby mieć najlepsze warunki do testowania, ale kilka treningów miałyśmy wspólnie.

MK: Da się dużo wyciągnąć z takich kilku wspólnych treningów?

MGD: Oczywiście, że tak. Przede wszystkim z nagrań wideo. Jeżeli jeździ się po bramkach, to można właśnie nagrywać to i potem analizować. Do tego mamy bardzo dobry kontakt z trenerem Petry, a ja mam dobry także z nią. Rozmawiamy o różnych aspektach, o technice, czy sprzęcie. Podobnie trenerzy podejmują różne tematy. Myślę, że to jest bardzo istotne, aby trenować z lepszymi.

fot. Paulina Ślezińska Trener Marcin Orłowski podczas konferencji w Wiśle.

MK: Teraz może zapytam trenera. Mówi się, że Maryna jest zawodniczką, która dobrze wypada na tle światowych zawodniczek pod względem technicznym, ale nie do końca pod względem fizycznym. Czy w związku z tym planowane jest, aby w tych przygotowaniach zwiększyć obciążenia?

Marcin Orłowski: Tak naprawdę ciężko jest porównywać zawodniczki na poziomie Pucharu Świata pod względem technicznym. Głównie dlatego, że technika wzorcowa, której uczą się wszyscy od początku, jest później adaptowana do każdej konkretnej zawodniczki. Do budowy ciała, do jej warunków fizycznych. Przykładowo Victoria Rebensburg, która jest znacznie wyższa od Maryny, zaadaptowała tę technikę na własne potrzeby, a Maryna na swoje. Z reguły jest tak, że jazda niższych dziewczyn wygląda jakby ładniej, ale to nie znaczy efektywniej. Zatem każda zawodniczka ma wypracowaną technikę i niekoniecznie będzie ją zmieniała, aby dostosować się do innej. Jeżeli chodzi o drugą część pytania, to plan mamy podobny. Nieco zmodyfikowaliśmy go i znajdą się tam na pewno elementy siłowe. Wielkich zmian jednak nie ma. Drobne korekty i mamy nadzieję, że przyniosą one jeszcze lepsze efekty w przyszłym sezonie.

MK: Prezes Tajner wywołał na konferencji temat medalu na kolejnych igrzyskach. To jest realne, czy bardzo pobożne życzenia?

MO: Myślę, że taki cel jest w głowie każdego zawodnika i trenera, bo trzeba mieć określony cel, aby wykonywać jakąś pracę. Nie da się z dnia na dzień pracować i o niczym nie myśleć. Cel jakiś jest. Natomiast na pewno jest zbyt wcześnie, aby mówić o medalu. Cztery lata to jest i dużo, i mało. Czy jest to realne? Wydaje mi się, że tak. Na razie to jednak odległy temat i są ważniejsze rzeczy po drodze przed nami.

MK: Aby osiągnąć cel trzeba ciężko pracować. Liczyliście ile dni spędzacie poza domem?

MO: Prowadzę dzienniczki treningowe, więc ja odpowiem. Z programu wynika zatem, że w skali roku zaplanowane mamy 290 dni poza domem. Mówimy tutaj o zgrupowaniach zagranicznych i tych w kraju, jak chociażby teraz w Szczyrku. Teoretycznie pozostaje jakieś 70 dni w domu, ale jak odliczymy te, które tracimy na przejazdy, to tych w domu nie ma zbyt wiele.

MK: Dzisiaj podpisałaś umowę z firmą Poltent. Co takie wsparcie zmienia w twoim sportowym życiu?

MO: Firma Poltent wspierała mnie już w ubiegłym roku w przygotowaniach olimpijskich. Wszystkie finanse, które otrzymuje od nich, przeznaczam na to, aby być lepszym sportowcem. Te środki pomagają mi w zagwarantowaniu tych rzeczy, których PZN nie jest w stanie mi zapewnić.

Wywiad przygotowali:

Patrycja Korczewska,

Marek Cielec,

Jarosław Gracka,

Mateusz Król.

(Mateusz Król)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%