fot. Rosmarie Knutti / rk-photography.ch?php>
W miniony weekend alpejczycy specjalizujący się w konkurencjach szybkościowych mieli okazję po raz pierwszy zaprezentować się w Pucharze Świata w tym sezonie. Z bardzo dobrej strony pokazali się Norwegowie, bowiem supergigant padł łupem Kjetila Jansruda, a Aksel Lund Svindal zajął piątą lokatę.
?php>Na trasie supergiganta w Lake Louise jako pierwszy pojawił się Christof Innerhofer, a Jansrud wyruszył dopiero z dziewiątym numerem startowym, jednak jak przyznał w wywiadzie udzielonym norweskiej stacji telewizyjnej NRK, nie był to dla niego żaden problem. - Cieszę się, że nie jechałem jako jeden z pierwszych, miałem czas, aby odpowiednio się przygotować, nie mogę narzekać też na warunki, jakie panowały na stoku podczas mojego przejazdu - mówił.
?php>Pomimo zwycięstwa w swojej koronnej konkurencji, w której zdobywał olimpijskie złoto w Soczi, 33-latek nie jest bynajmniej zadowolony ze swojej postawy w zjeździe. W sobotnim wyścigu uplasował się dopiero na trzynastej pozycji. - Czegoś zabrakło - przyznał szczerze pytany o powody nie tak dobrego wyniku. - Moja jazda nie była najgorsza, ale wciąż mam dużo do zrobienia.
?php>Z kolei kadrowy kolega Jansruda, Aksel Lund Svindal w miniony weekend dwukrotnie zameldował się w pierwszej dziesiątce najlepszych zawodników i nie krył z tego powodu radości. - To były dobre dni, ale wiem, że chcę zdobywać więcej i piąć się nieustannie w górę, ale na ten moment boję się jeszcze dać z siebie wszystko - stwierdził utytułowany alpejczyk, który zaledwie tydzień przed przyjazdem do Kanady doznał poważnej kontuzji kciuka.
?php>Następny przystanek Pucharu Świata panów to Beaver Creek, gdzie już w piątek odbędzie się kolejny supergigant.?php>
?php>
?php>Źródło: NRK
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz