Zamknij

Justyna Kowalczyk przed "trzydziestką". Polka celuje w najlepszy wynik na tych igrzyskach

20:36, 24.02.2018 Mateusz Wasiewski
Skomentuj

Justyna Kowalczyk biegiem na 30 km kończy swoje starty na igrzyskach olimpijskich. Polka celuje w miejsce w czołówce, ale nie jest przekonana, czy to przyniesie sukces. - Chcę mieć na 30 km najlepszy wynik na tych igrzyskach. I czuję, że mogę mieć. Tylko co to za sztuka? - mówi Kowalczyk.

Justyna Kowalczyk w niedzielny poranek stanie na starcie biegu na 30 km - tego, do którego podporządkowała swoje przygotowania. Rok temu Polka była zachwycona trasą, jednak w tym roku jest inaczej. Atmosfera też nie jest najlepsza. - Moim zdaniem i nie tylko moim, trafiliśmy tutaj teraz najgorzej jak się dało z tymi igrzyskami. Jest tu wietrznie, twardo na trasach, nieigrzyskowo. Ale nie chcę mówić za wszystkich. Ja tak mam. I ci z którymi rozmawiam. Zamknęli nas tu na trzy tygodnie i wcale nie jesteśmy tu szczęśliwi. Chcę zrobić swoje i stąd jechać - mówi z rozczarowaniem dwukrotna mistrzyni olimpijska. - w tym momencie to jest kiepskie miejsce do biegania nartach. Rok temu były tu miękkie trasy, przygotowywane rano. A teraz szykują nam trasy wieczorem dzień wcześniej i przez to są bardzo twarde. Ja na twardych trasach zawsze słabiej biegałam - dodaje.

Według Justyny Kowalczyk, faworytką jest Szwedka. - Charlotte Kalla jak jest w dobrej formie to jest waleczna i gdybym miała obstawiać, to pewnie ona. To jest trasa która sprzyja ucieczkom, jeśli ktoś będzie miał dobry dzień, to może się zerwać wszystkim jak kiedyś Therese Johaug na Holmenkollen. Pogoda ma być zmienna. Zresztą już teraz jest, a ma być jeszcze bardziej. - informuje Kowalczyk. Polka będzie próbowała dostosować się do tempu biegu rywalek. - Nie nastawiam się na jakąś szczególną taktykę. Zobaczę, co dziewczyny będą robić - przekonuje biegaczka z Kasiny Wielkiej.

Polka liczy na to, że będzie w pełni zregenerowana do biegu, ponieważ wcześniejsze starty zostawiły ślad. Głównie technika dowolna, która od dawna jest udręką Polki. - Na razie pracujemy nad tym, żeby poprawić stan piszczeli, bo się trochę zbiły po sztafecie sprinterskiej. I bardzo utrudniają zjazdy, a że moje zjazdy i bez tego są słabe, to robi się podwójny problem. Ale spokojnie, jeszcze jest dość czasu. Zregenerują się. Został jeszcze jeden oficjalny trening, po męskim biegu w sobotę. Ale to już będzie tylko takie wyjście, żeby się trochę spocić i tyle. Żadnego wielkiego biegania czy testowania nart. Jestem zdrowa, trenuję, robię wszystko normalnie. - informuje Justyna Kowalczyk.

Źródło: sport.pl

(Mateusz Wasiewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%