?php>
Wczorajszy sprint nie był specjalnie udany dla norweskich biegaczek - żadna z nich nie awansowała do finału zawodów. We wczorajszych wypowiedziach Ingvild Flugstad Oestberg nie kryła rozczarowania, dla odmiany Heidi Weng tonowała nastroje - zarówno te pozytywne, jak i negatywne.
?php>Oestberg jest na pewno lepszą sprinterką niż Weng - wczoraj awansowała do czołowej "30", gdzie jednak odpadła na etapie ćwierćfinału i zajęła ostatecznie szesnaste miejsce. Nie spełniła tym samym własnych oczekiwań - miała bowiem jako cel minimum awans do półfinału.
?php>- Byłam trochę wkurzona. Nieczęsto zdarza mi się denerwować się, a tym bardziej okazywać to zdenerwowanie. Tym razem jednak przegapiłam start i to frustruje, kiedy czujesz, że możesz walczyć, a nic z tego nie wynika. Moim celem był półfinał. Wiem, jak ważne jest, by dobrze wypadać na każdym etapie Tour de Ski i nie tracić w sprintach. Wiem, że nie jestem faworytką. Gdybym w biegach długich była świetna, to mogłabym sobie pozwolić na utratę sekund w sprincie. Jestem dobra, ale nie aż tak. Dlatego muszę w sprintach dochodzić do półfinału.
?php>Heidi Weng wygrała Tour de Ski przed rokiem i dwoma laty. Wczoraj została sklasyfikowana na 42. pozycji i do finałowej rozgrywki nie awansowała. Ona jednak nigdy specjalnie dobra w sprintach nie była. Porażkę więc zniosła dużo spokojniej od swojej koleżanki z drużyny.
?php>- Nie mam nic do powiedzenia. Nie czułam się dobrze przed startem, stąd nie wykonałam założonego planu. Zobaczymy, czy wezmę udział w finałowej wspinaczce. Myślę, że kluczowe dla tego, czy odniosę sukces będą wyścigi ze startu wspólnego - zobaczę wtedy, w jakiej formie są moje rywalki. Na początku sezonu czułam się dobrze, ale teraz brakuje mi szybkości i ostrości - co sprawia, że jestem opóźniona w sprincie.
?php>źródło: sports.ru
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz