Zamknij

Harrachov - legenda na wymarciu?

14:38, 15.11.2016 Jakub Balcerski Aktualizacja: 17:22, 16.11.2016
Skomentuj

skocznie-narciarskie-w-harrachovie-8

29 konkursów Pucharu Świata, 4 razy organizowane Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich, nieziemski klimat tak ogromnej skoczni tuż obok polskiej granicy, zawody z chociaż namiastką tego co czują co roku ci wizytujący Planicę czy Vikersund - tak można opisywać obiekt, który wszyscy dobrze znamy. Chodzi oczywiście o Čerťák w Harrachovie. Tego z problemami ze śniegiem, wiatrem, a nawet stanem zabezpieczenia skoczni. Tego, który właśnie stanął nad przepaścią i uratuje go już praktycznie cud. Czyli pieniądze.

Harrachov jest niewielką mieściną tuż za polsko-czeską granicą. Od Polany Jakuszyckiej dzielą go 4 kilometry. Gdy wjeżdża się do niej od razu naszym oczom ukazują się obiekty na Čertovej horze. Dwa giganty, wyglądające jednak na dość zasłużone skocznie. To jednak jeden z symboli miasta. Obok położonego w głębi czeskiej części Karkonoskiego Parku Narodowego wodospadu Mumlava jest chyba tym najbardziej rozpoznawalnym. Kogo w Harrachovie by się nie zapytać, od razu wskaże drogę na Čerťák. Gdy zajrzymy w przewodnik turystyczny o tym miejscu natkniemy się jeszcze na jedno dość ciekawe miejsce - hutę szkła połączoną z minibrowarem oraz... Muzeum Narciarstwa. Mimo, że jego powierzchnia to zaledwie dość małe salki, ich wyposażenie przenosi fanatyka skoków w zupełnie inny świat. Szczególnie pokaźny puchar dla zwycięzcy PŚ w lotach narciarskich. Wyczytać tam można sporo interesujących faktów na temat historii obiektu. Zamknijcie więc oczy i poczujcie się przez chwilę jak we wnętrzu tego niezwykle urokliwego miejsca.

W Harrachovie poważne skoki pojawiły się w latach 80 XX wieku. Od marca 1980 roku na mamuciej skoczni rozgrywane były konkursy Pucharu Świata w lotach narciarskich. O dokonaniach skoczków na czeskim obiekcie już wtedy było wyjątkowo głośno. W pierwszym konkursie Austriak Armin Kogler pobił dotychczasowy rekord świata, skacząc 176 metrów. Niespełna rok po tym wyczynie, odbył się pierwszy konkurs na położonej obok skoczni o punkcie K-120. Zapamiętany zostanie na pewno z faktu, iż na podium owych zawodów stanęło aż czterech zawodników - po dwóch Norwegów i Austriaków - a zwycięzcą został Roger Ruud. Wracamy na mamuta, gdyż w 1983 roku na przebudowanej skoczni odbyły się pierwsze w Harrachovie Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich okraszone kolejnym rekordem świata - tym razem wynoszącym 181 metrów i ustanowionym przez reprezentanta gospodarzy, Pavla Ploca.

Dwa lata później obiekt odkrywa też swoją ciemną stronę - po raz pierwszy nie odbywają się na nim zawody. Powodem oczywiście zbyt silny wiatr. Odwołane lub przeniesione na K-120 lub do innego miejsca w kalendarzu PŚ zostanie jeszcze 14 takich konkursów. Wiatr przeszkadzał mocno także w 2001 roku, gdy zwyciężał tu pierwszy Polak - Adam Małysz. Orzeł z Wisły poprawił też wtedy wraz z Janne Ahonenem rekord obiektu - uzyskali po 206,5 metra. Utrzymał się on jednak ledwie 24 godziny i został pobity aż o 6 metrów przez innego Fina - Risto Jussilainena. Małysz zwycięży w Harrachovie jeszcze raz - w 2004 roku tylko, że na obiekcie obok.

Skocznia K-120 okazała się być sprzyjająca dla wyjątkowo sporych odległości, stąd jej punkt K przeniesiono ostatecznie na 125 metr. Mówiło się o niej nawet w kontekście walki z obiektem w Willingen o miano "największej z dużych". Stanęło jednak na tym, że to Niemcy mogą się poszczycić takim tytułem - w Harrachovie na dużej skoczni najdalszy skok to "tylko" 151 metrów z 2004 roku osiągnięte przez Martina Kocha. Metr różnicy pomiędzy obiema skoczniami jednak pozostał, dzięki tamtejszym próbom wspomnianego Ahonena i Jurija Tepesa, który co ciekawe jest też autorem najdłuższego lotu na harrachovskim mamucie. Przy odległości 220 metrów jednak upadł, więc oficjalnie za rekord obiektu uchodzi 214,5 metra uzyskane w 2008 roku przez Thomasa Morgensterna.

Ostatnie zawody odbyły się tu w 2014 roku. Były to nawet MŚ w LN, o ile w ogóle można je tak nazwać. Rozegrano tylko jedną serię konkursową, mistrzem został Anders Bardal. Ale w rzeczywistości te zawody wygrała pogoda. I z tym Harrachov kojarzył się w ostatnich latach rozgrywanej tam rywalizacji. Z tym także będzie się kojarzył już prawdopodobnie na zawsze.

Podchodzimy pod skocznie położone na zboczu Čertovej hory. Są niezmienne od paru lat. Zainstalowano siatki przeciw wiatru (które de facto nic nie dają), oświetlenie. Ale co z tego? W zasadzie bezpieczniej wygląda 100-metrówka położona kilkaset metrów obok nich. Natomiast duża i mamucia skocznia zamieniły się już praktycznie tylko w atrakcję turystyczną. W dodatku niezbyt mile wyglądającą, stosunkowo popadającą w ruinę. Rok temu do buli zapadł się ratrak, co w zasadzie tylko podkreśliło, że to koniec żywotności tego obiektu. Nie dość, że potrzeba funduszy na wydobycie go stamtąd, to przydałby się i ogólny remont skoczni. Problem w tym, że prawdopodobnie nawet on nie pomógłby odzyskać jakikolwiek prestiż skokom narciarskim w Harrachovie. Byłoby ciężko o rywalizację z innymi mamutami : Planicą i Vikersund oraz rozbudowanymi w Oberstdorfie i Kulm. Światełko w tunelu jest - państwo miało w planach wybudowanie narodowego centrum sportu w tamtym miejscu. Pytanie tylko jak to się zmienia, zwłaszcza że trwa także spora rozgrywka o grunty państwowe w centrum ośrodka.

Harrachov to kawał historii skoków. Historii nam bardzo bliskiej. Nie chcemy, by to tak się skończyło choć wiemy że jest w zasadzie grono obiektów, które właśnie taki los mają przed sobą. Temu z pewnością można było częściowo zaradzić, ale z drugiej strony nie znam kibica, który przynajmniej raz nie narzekałby na panującą tam aurę, mocny wiatr czy samą atrakcyjność zawodów. Przecież najdłuższe loty tam oscylowały w granicach 200-210 metrów. Stąd nigdy nie mogły się liczyć w walce o prymat wśród zawodów w lotach narciarskich. Ktoś zawsze był przynajmniej trochę z przodu. Sympatykom tego obiektu należy zatem polecić czekać na ostateczne decyzje, ale realnie twierdząc - to wspomnienie może być jednym z ostatnich tchów tego obiektu. Jeśli tak się stanie, Čerťák po mału zacznie zasypiać. Ale to nie będzie sen spokojny. Bardziej koszmar, targany nieszczęśliwym zakończeniem.

Źródło: Skijumping.pl / informacja własna

(Jakub Balcerski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Miasto, które bez skMiasto, które bez sk

0 0

[…] w Harrachovie dwa lata temu, a rok później napisałem swoje przemyślenia na temat tego, jak ważny jest to ośrodek dla skoków, zwłaszcza w tej części Europy. Wiele […] 16:58, 17.08.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%