Zamknij

Federica Brignone: "Nigdy nie będę zmęczona ściganiem"

18:36, 04.03.2018 Marek Cielec Aktualizacja: 17:47, 15.10.2018
Skomentuj

fot. Andrea Miola

Włoszka Federica Brignone zwyciężyła w drugich i ostatnich w tym sezonie zawodach alpejskiego PŚ kobiet w kombinacji. Dzięki temu zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji tej konkurencji. Na małą kryształową kulę nie miała szans, gdyż bez punktu zakończyła pierwszą kombinację w Lenzerheide. Na podium w Crans Montanie stanęła też mistrzyni olimpijska Michelle Gisin oraz debiutująca w kombinacji w PŚ Petra Vlhova. 

Brignone przez rozpoczęciem sezonu zmagała się z kontuzją i rozpoczęła starty dopiero pod koniec listopada w Killington. Jednak dość szybko osiągnęła wysoką formę. W grudniu cieszyła się z wygranej w gigancie w Lienz, na igrzyskach w Pjognczang zdobyła brązowy medal za gigant, a dziś po raz drugi w tym sezonie wygrała zawody PŚ. - Jestem szczęśliwa, choć to smutny dzień dla włoskiego sportu - powiedziała Federica, nawiązując do śmierci włoskiego piłkarza Davide Astoriego. - To był trudny slalom, ponieważ śnieg zrobił się cieplejszy i było kilka dołków, ale dałam z siebie wszystko. Miałam w tym sezonie mało przejazdów slalomu przez kontuzję, która miała duży wpływ na mój początek sezonu. Crans Montana przynosi mi szczęście, w poprzednim roku byłam tu na pierwszym i drugim miejscu. Tutaj zawsze jestem bardzo dobra i w tych dwóch latach zrobiłam wspaniałe przejazdy także w slalomie. W narciarstwie nie można kalkulować. Po Super G nie byłam zadowolona, ponieważ nie byłam w stanie jechać tak jakbym tego chciała. W slalomie postawiłam wszystko na jedną kartę i kiedy zobaczyłam "zielone" po przyjeździe na metę, nie mogłam uwierzyć. Eksplodowałam z radości. Kocham jazdę na nartach i nigdy nie będę zmęczona ściganiem, pomimo że igrzyska już się zakończyły. Dlatego dam z siebie wszystko w tych dwóch tygodniach - mówiła Włoszka, która ma w tym sezonie jeszcze trochę do ugrania. Wciąż ma ona szansę na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, a w teorii osiągalne jest też miejsce drugie. Do wywalczenia jest też czołowa trójka w supergigancie. Nieco trudniej może być o trzecie miejsce w klasyfikacji giganta, w której dość mocno odjechały już Rebensburg, Worley i Shiffrin.

Mistrzyni olimpijska - Michelle Gisin - uplasowała się dziś na drugim miejscu. Niezbyt udany był dla niej supergigant, w którym przegrała z kilkoma zawodniczkami, które teoretycznie są od niej dużo słabsze w tej konkurencji. Swoje wykonanie slalomu do kombinacji w Pjongczang Gisin określiła mianem "slalomu życia". Dziś w slalomie Michelle spisała jeszcze lepiej, uzyskując najlepszy czas. - Z takim slalomem jestem szczęśliwa zawsze i wszędzie. To najlepszy slalom w tym sezonie, który otwiera moje serce i sprawia, że jestem szczęśliwa. To było coś wyjątkowego i niezwykłego, że mogłam rywalizować tutaj jako mistrzyni olimpijska - powiedziała Gisin, która pokonała takie wybitne slalomistki jak Petra Vlhova i Wendy Holdener. W klasyfikacji kombinacji Michelle uplasowała się na drugim miejscu, przegrywając tylko ze swoją rodaczką Wendy Holdener.

Petra Vlhova postanowiła w tym roku dołączyć do swojego repertuaru jazdę w kombinacji. Pierwsze udane próby w tej konkurencji wykonała pod koniec poprzedniego sezonu w zawodach niższej rangi. Zadebiutować w PŚ w kombinacji miała już w grudniu w Sankt Moritz, ale wówczas zawody odwołano. W Lenzerheide nie startowała, gdyż oszczędzała siły i zdrowie na igrzyska. Już w Pjongczang Vlhova pokazała, że kombinacja to konkurencja, która jej pasuje, zajmując czwarte miejsce. Dziś Słowaczka zrobiła kolejny krok do przodu, stając na najniższym stopniu podium. Wczoraj w supergigancie Vlhova nie zaprezentowała się najlepiej, ale ważniejszy był dzisiejszy występ. Widać było, że odrobiła ona lekcję i po pierwszym przejeździe zajmowała wysokie 13. miejsce. - Jestem szczęśliwa, że udało mi się osiągnąć pierwsze podium w kombinacji w Pucharze Świata. Byłam zadowolona, że pojechałam szybko w super-G, ponieważ nie trenuję często tej konkurencji. Trasa slalomu mi pasowała, nie była łatwa, a warunki nie były idealne. Mam zamiar nadal rozwijać się w kierunku innych konkurencji, ale idziemy krok po kroku. W przyszłym sezonie chcę nadal jeździć kombinację i może częściej supergigant, ale jeszcze zobaczymy - powiedziała Vlhova, która na razie najlepiej radzi sobie w slalomie, ale z jej zespołu dochodziły już informacje, że ma ona ambicje na coś więcej, a może nawet na dużą kryształową kulę.

Oddajmy jeszcze głos tej, która dziś na podium nie stanęła, ale zdobyła małą kryształową kulę za kombinację, dzięki zwycięstwu w Lenzerheide i dzisiejszej czwartej pozycji. Wendy Holdener dokonała tego już drugi raz w karierze. Wcześniej wygrała klasyfikację kombinacji w sezonie 2015/2016. Jest ona także mistrzynią świata w tej konkurencji. - Oczywiście wspaniale jest znów wygrać kryształową kulę. To coś na czym dzisiaj bardzo mi zależało. Wiedziałam, że nie muszę wygrać wyścigu. Było to dla mnie trochę trudne i nie byłam zbyt rozluźniona na starcie. Zrobiłam jednak co mogłam, nawet jeśli nie jechałam dziś najlepiej, ale miło, że to wystarczyło - powiedziała Wendy po zdobyciu trofeum.

Źródło: fisi.org, skiweltcup.tv, sport.aktuality.sk

(Marek Cielec)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%