Zamknij

Być bohaterem bez końca - Bjørn Bratberg i "Noriaki"

10:00, 16.07.2018 Jakub Balcerski
Skomentuj

(fot. Bjørn Ståle Bratberg)

"Mam sny. To głównie miłe sny. Takie, w których lecę i nigdy nie ląduję" - to słowa bez wątpienia jedynego skoczka, którego karierę można by zakląć właśnie w takie zdanie. Chyba wszyscy mamy już dość wspominania o Noriakim, jako o niezwykłym 46-latku z Japonii skaczącym na nartach. Najwyższy czas poznać go takim, jakim jest. A nic nie sprosta temu zadaniu lepiej niż nakręcony w 2016 roku i wielokrotnie nagradzany, krótki dokument Bjørna Bratberga - "Noriaki".

Skoki narciarskie nie są sportem anonimowym w świecie filmowców. Eddie Edwards i hollywoodzki "Eddie zwany Orłem"? Proszę bardzo. Chociaż to dość lekkie spojrzenie zza obiektywu. Gregor Schlierenzauer i dokument "Weitergehen". Obecny, choć zupełnie inny. Jest też szereg kolejnych filmów, które z pewnością wszystkich zachwycają fabułą, przedstawianymi zawodnikami i ich karierami, czy ujęciami wartymi najważniejszych nagród filmowych. Tylko po co to wszystko, skoro jest ktoś i coś, co skoki streściło w 8 minutach pięknych, nostalgicznych i szczegółowych obrazach drogi na skocznię, przygotowaniach na rozbiegu, oddaniu próby, a następnie radości i następujących po niej obowiązkach zawodnika. Właśnie, zawodnika. Bo Bjørnowi Bratbergowi udało się w tym wszystkim jeszcze zakląć postać Norakiego Kasaiego.

Dla Bjørna skoki narciarskie są przede wszystkim pojedynkami herosów jeszcze sprzed wprowadzenia stylu V. - To dla mnie powrót do chwil dorastania ze śniegiem i nartami w Norwegii. Oglądam zawody w telewizji od połowy lat 80, więc moge powiedzieć o tym sporcie, że jest bliski moim korzeniom. Tworzenie filmu o czymś tak osobistym jest dla mnie bardzo satysfakcjonujące - mówi nam norweski twórca.

Powodem, dla którego Bjørn wziął się za kręcenie dokumentu, nie była chęć streszczenia publiczności kariery Noriakiego. Nie ma w nim słowa na temat jego początków w sporcie, rodzinnych dramatów, ani najważniejszych chwil na skoczni. - Sport zawsze był dla mnie ważny, ale niekoniecznie musiał łączyć się z wygrywaniem. To była fascynacja, dla mnie ważna była sama aktywność i uprawianie sportu. W tym projekcie chciałem dotrzeć bezpośrednio do zawodnika - jego mentalności, pasji i motywacji. Skok trwa 8-10 sekund, a ja chciałem pokazać, jak wiele czynników na niego wpływa. Ile trwa i kosztuje w rzeczywistości. Chciałem wyjaśnić życie takiego charakteru w jednym skoku.

Obraz nie prezentuje skoków narciarskich, jakie znamy z telewizji. Jak twierdzi Bjørn, chciał uciec od takiego ukazywania sportu. - Robiąc dokument o podróży choinki bożonarodzeniowej z Norwegii do Londynu na Trafalgar Square, zdałem sobie sprawę, że jeśli zrobisz dobrze swój research w kontekście kręcenia podczas wydarzenia na żywo, będziesz miał dobry materiał - tłumaczy. - Taki jak w rzeczywistości, nie jak w konstruowanych i dobudowywanych scenach, bo prawdziwe życie zawsze będzie ciekawsze. Dlatego nie chciałem skoków w obrazku, który znamy z przekazu zawodów. Technologia zapewnia teraz możliwość nadawania z każdego wyobrażalnego ujęcia, ale zapominamy w tym wszystkim o znaczeniu takiego przekazu. Chciałem, by mój film emanował tym, jak czuje się wydarzenie na żywo - z prawdziwymi ludźmi i sytuacjami, które mają miejsce tuż obok ciebie. Tak samo jest z wywiadami, które wyglądają konwencjonalnie i skonstruowanie, więc kręciliśmy je w trybie obserwacji, który bardziej przypomina rzeczywistość. W tym sensie dokument był bardziej inspirowany kinem prawdy - gatunkiem pojawiającym się w latach 60/70. Sama skocznia w Vikersund też zawsze idealnie pasowała mi do tego, co planowałem nagrać. Pokazuje piękno i ogrom spektaklu, jaki oferuje sport.

- Noriaki to osoba, którą lubi każdy. Zawsze ma czas dla swoich fanów, będąc przy tym niezwykle pracowitym zawodnikiem, żyjącym w symbiozie ze swoim sportem. Był dla mnie dość prostym wyborem do filmu, ze względu na to, że skakał już, gdy byłem dzieckiem. Chciałem też zderzyć swoje norweskie doświadczenie skoków z kimś spoza kraju, innym także kulturowo. Sam pomysł spotkania się z Noriakim i zrealizowania całego projektu z nim nie był łatwy do wykonania - opowiada Bratberg. - Jednak po rozmowach z moimi przyjaciółmi z Japonii i nieocenionej pomocy mojego brata, dotarliśmy do odpowiednich osób i udało się z nim skontaktować. Zgodził się na udzielenie wywiadu, dzięki czemu jest głównym głosem całego filmu, mówiąc w swoim języku. Przez pracę nad tym projektem nauczył mnie wielu rzeczy. Zwłaszcza, żeby szukać pasji, która rozpali całe twoje życie. By być miłym, łagodnym, i wierzyć w siebie. Poza sportem wydaje się być skryty, niełatwo jest coś z niego "wyczytać". Ale tak długo, jak będzie skakał powinien być szczęśliwym człowiekiem - zakończył.

Obejrzenie dokumentu zajmuje nieproporcjonalnie mało czasu, co jego zrozumienie. Pojmowanie skoków narciarskich jest wartością, która różni się praktycznie wszędzie, więc ukazanie tego poprzez ekran kina jest chyba najlepszą możliwością, by poszerzyć to, jak tłumaczymy sobie ten sport. Choć dla wielu może nie być co tłumaczyć, bo sport to przecież tylko sport. Jednak lubię patrzeć na to z innej strony i rozmyślać. Długo. Może wkrótce zdarzy się kolejna taka okazja, bo Bjørn zdradził nam, że pracuje nad projektem o skokach narciarskich kobiet.

Źródło: vimeo.com/Informacja własna

(Jakub Balcerski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%