Jedna z amerykańskich nadziei na skokowe podboje, dwukrotny mistrz kraju i uczestnik igrzysk w Sochi - Nick Fairall, wrócił na skocznie rok po tragedii. Niestety, na wózku. W Bischofshofen zorganizowano konferencję z jego udziałem. - Każdy z nas wie, że skoki narciarskie są sportem o wyjątkowo wysokim ryzyku - mówił skoczek podczas konferencji.
?php>Historia, której najlepiej nie wspominać a i oglądać ponownie nie chcemy. Najtragiczniej wyglądają te wypadki, kiedy skoczek spada z dużej wysokości w powietrzu. Nick Fairall stracił równowagę przy lądowaniu, uderzył głową i przekoziołkował. Służby medyczne w Bischofshofen zadziałały błyskawicznie. - Pomoc medyczna wykonała kawał dobrej roboty dla mnie, szybko przewieźli mnie do szpitala - chwalił skoczek. Jego kolegą na sali był Simon Amman, który upadł również przy lądowaniu, ale w konkursie. Szwajcar miał jednak więcej szczęścia, gdyż udało mu się wrócić na mistrzostwa świata. O skutkach upadku Amerykanin dowiedział się od lekarza dzień później. Nie było nad czym się rozczulać, rozpoczął rok walki o powrót.
?php>Miniony rok dla Nicholasa był zwariowany i szybki. Szpital w Austrii opuścił pod koniec stycznia, został przetransportowany do Stanów Zjednoczonych. Podjął rehabilitację w Nowym Jorku. Ciężką i żmudną, ale potrzebą. Lekarz był wymagający, a ćwiczenia odbywały się dwa razy dziennie przez cztery miesiące. - Wielka rolę w tej walce odegrała moja rodzina - opowiadał Amerykanin. Jego terapeuta pozwolił na powrót po kontuzji wielu sportowcom. Wrócił do świata skoków, chociaż na razie obserwuje wszystko z boku. - Wróciłem do sportu, który pokochałem od szóstego roku życia - mówił Fairall. Skoczek opowiadał, jak wiele zrobili dla niego przyjaciele. Łamiącym głosem mówił o wielkiej pomocy finansowej, jaką dostał od ludzi skoków narciarskich. - Nigdy nie będę w stanie się odpłacić - dodawał. Największy prezent, jak mógł dostać, to właśnie inwestycja w jego zdrowie i wiara, że musi mu się udać. - Dziękuję wszystkim, którzy włączyli się w tę pomoc - wyrażał wdzięczność Nick.
?php>Amerykanin jest bardzo szczęśliwy, że mógł wrócić na skocznie w Bischofshofen. Mógł zobaczyć kolegów, skocznie i cały ten świat, dla którego poświęcone jest całe jego życie. Dziś czuje już nogi i jest w stanie wykonywać pewne ruchy. Aktualnie nie myśli tylko o stanięciu na nogi. Marzy przede wszystkim o powrocie do skakania. Nie da się zapomnieć wszystkich przygotowań i umiejętności, jakie nabył przez wszystkie lata. Powrót na skocznie nie powinien zatem sprawić mu większych problemów. - Dorastałem jako skoczek, pokochałem tę możliwość lotu w powietrzu - opowiadał dziennikarzom skoczek. - Niektórzy się dziwią, "jak on chce wrócić?", dla mnie to jest główny cel. Będzie dalej pracował i jest pewien, że dopnie swego. - Dostałem szansę i muszę ją wykorzystać - zakończył. Dziennikarze zgromadzeni na konferencji nagrodzili Nicholasa Fairalla brawami.
?php>Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
?php>?php>
?php>
Źródło: Informacja własna (materiały prasowe organizatora)?php>
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz